wtorek, 29 września 2015

Gotta go fast - "Battle Athletess Daiundoukai" (1997)

Nie, nie, dzisiejszy tekst nie będzie o szybko chodzącym niebieskim jeżu, zbierającym biżuterię. Nim zajmiemy się kiedy indziej. Dziś na warsztat bierzemy kolejną bajkę z lat 90-tych - tym razem serię sportową o uroczych dziewczynkach robiących uro... to znaczy, sportowe rzeczy. Tak.


Jest rok 4999. Po wielu konfliktach zbrojnych ludzkość w końcu zmądrzała i stwierdziła, że przydałby się lepszy sposób, aby rozwiązywać spory między sobą oraz obcymi cywilizacjami. Zamiast zatem bezmyślnie rozlewać krew, postanawia stworzyć coś na wzór międzygalaktycznej olimpiady, w której za pomocą różnorakich dyscyplin sportowych ustalane będzie kto jest najlepszy we wszechświecie.
Zawody odbywają się w różnych kategoriach wagowych, wiekowych a także płciowych. Najpopularniejsze są (jakżeby inaczej) zawody dla kobiet,w których piękne młode sportsmenki rywalizują ze sobą o tytuł "Kosmicznej Piękności". O ten zaszczyt będzie właśnie walczyć główna bohaterka naszej opowieści - urocza Akari Kanzaki, córka poprzedniej zwyciężczyni tego wielkiego turnieju. W trakcie swych zmagań nawiąże ona wiele nowych przyjaźni oraz stawi czoła licznym przeciwnościom.

"Battle Athletess" to całkiem sympatyczna seria. Historia w niej ukazana nie jest może jakaś wybitnie odkrywcza czy skomplikowana, ale jednak na tyle ciekawa, że każdy kolejny epizod ogląda się przyjemnie i nie trzeba się przymuszać. Zmagania sportowe i różnorakie konkurencje, w jakich biorą udział bohaterki, pokazane są całkiem fajnie i w miarę realistycznie, o ile można użyć takiego określenia odnośnie futurystycznych zawodów w stanie nieważkości. Seria serwuje też kilka całkiem niezłych i zabawnych zwrotów akcji, dzięki czemu nie robi się nigdy nudna. Bardzo fajnie wypada także zakończenie, które bardzo dobrze domyka serię i nie jest tak do końca standardowym finiszem dla sportówek.
Seria umiejętnie dawkuje też fanserwis, dzięki czemu choć występuje tu kilka scen nagości, to nie są one jakoś strasznie drażniące. Problemem może być jednak to, że... bohaterki nie mają sutków, przez co rozebrane wyglądają jak lalki Barbie. 
Bohaterowie wypadają dość różnie. Znajdzie się kilka naprawdę nieźle napisanych charakterów, jednak również sporo płaskich i niezbyt ciekawych person. Najlepiej wypadają zdecydowanie Akari oraz Kris. Ta pierwsza, choć z początku jest typową animowaną dziewczynką, tak bardzo szybko zyskuje sobie sympatię widza swoją determinacją i upartym dążeniem do celu. Kris zaś dzięki temu, że pochodzi plemienia wciąż kultywującego staroświeckie tradycje, potrafi zaskoczyć (lub w niektórych wypadkach ogromnie rozbawić) swoją unikalnością. Nie jest także postacią jednowymiarową, obdarzona jest bowiem silną, rozbudowaną osobowością, która przechodzi dość widoczny rozwój w miarę trwania serii. Pozostałe postacie to już niestety menażeria chodzących stereotypów, które choć całkiem sympatyczne, to jednak raczej niczym specjalnym nie zaskakują.

Oprawa graficzna jest całkiem dobra, jednak jak na serię OVA momentami zbyt uboga. Projekty postaci na ogół wyglądają bardzo ładnie, jednak zdarzają się sceny w których zaliczają dość znaczne deformacje. Tła też wypadają tak sobie. Nie są może ubogie, ale jednak brak im różnorodności, co wywołane jest prawdopodobnie tym, że przez większość serii akcja dzieje się na jednej wielkiej stacji kosmicznej. Złego słowa nie można powiedzieć jednak o animacji, która jest bardzo płynna, a w niektórych kluczowych momentach wygląda wręcz fantastycznie i zdecydowanie wyróżnia się na tle wielu innych produkcji z okresu lat 90-tych. Całkiem dobrze wypada także muzyka. Nie dość, że brzmi świetnie, to jeszcze bardzo trafnie podkreśla ogrywające się na ekranie wydarzenia. Najlepsze są zdecydowanie utwory grające podczas zmagań sportowych. Świetnej muzyce nie ma się co dziwić, bowiem odpowiada zań słynny Takayuki Hattori. Z bardziej znanych serii, przy których pan ten pracował, wspomnieć można "Martian Successor Nadesico", czy też "Nodame Cantabile". Opening nie jest jednak jakiś specjalnie dobry - ot, prosta rytmiczna nutka dobrze wpasowująca się w sportowy klimat serii i nic poza tym. Podobnie wygląda sprawa z grą aktorską - postacie niby brzmią dobrze, ale momentami niezbyt naturalnie, przez co odnosiłem chwilami wrażenie wymuszenia.

Ogółem ciężko napisać coś więcej o "Battle Athletess". Jest to bowiem seria dość krótka i niezbyt oryginalna. Ma też ten, hm, problem, że jest bajką po prostu przeciętną. Nie jest ani przesadnie zła, ani też wybitnie dobra, przez co ciężko jest rozpisać się jakoś bardziej o jej zaletach czy też wadach. Można ten show obejrzeć, jednak nie jest to coś, z czym obowiązkowo powinien zapoznać się każdy miłośnik anime. Może to być gratka dla fanów sportówek, ale również i dla nich powstało multum o wiele ciekawszych tytułów. Z tego co mi wiadomo istnieje jeszcze alternatywna seria telewizyjna, opowiadająca inną wersję tej historii. Być może jest lepsza, kiedyś się przekonam.


Typ Anime - Seria OVA
Rok produkcji - 1997
Pełny Tytuł: „Battle Athletess Daiundoukai” ("Battle Athletess Victory")
 Reżyseria: Kazuhiro Ozawa
Scenariusz: Kazuhiro Ozawa
Muzyka: Takayuki Hattori
Gatunek: Komedia, Ecchi, Sportówka
Liczba Odcinków: 6
Studio: AIC
Ocena Recenzenta: 5.5/10

Screeny:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz