środa, 6 lipca 2016

Recenzja Figurki - "Robot Neoanthropinae Polynian" Seira Yume od Daibadi Production

Profil artysty
Wiecie, jak dużego mam fioła na punkcie robotów, prawda? Valkyrie, Gundamy, Fafnery, Mazingery, Gettery i inne Supery to coś, co rajcuje mnie od najmłodszych lat. Nie ograniczam się jednak tylko do tych wielkich robotów, o skądże znowu! Sporą sympatią darzę także te bardziej ludzkich rozmiarów maszyny. Tym bardziej, jeśli wyglądają jak urocze dziewczęta. Dlatego też bardzo cieszy mnie to, że ostatnimi czasy mamy na rynku figurkowym istny wysyp robo-dziewczynek. I mowa tu zarówno o posiadających zaledwie kilka mechanicznych dodatków "Mecha-musume", jak i całkowicie zmechanizowanych pięknościach. Frame Arms Girls, dziewczyny z Kancolle, nowe figmy ze Strike Witches, Desktop Army, Mira z "Dimension W". Ba! Za sprawą Kotobukii, zmartwychwstania doczekała się nawet linia Busou Shinki, przedstawiająca śliczne, miniaturowe robo-dziewczynki.  
Najbardziej ze wszystkich robo-dziewcząt dostępnych na rynku zawsze podobały mi się Polyniany od Daibadi Productions. Niesamowicie urocze i atrakcyjne, a przy tym bardzo zróżnicowane pod względem designu. Jakby tego było mało, miały możliwość łączenia się z większymi mecha-partnerami, celem zwiększenia swoich umiejętności bojowych. Kurde, tak zachwalam te figurki, więc gdzieś chyba musi być haczyk, prawda? A i owszem. Wszystkie Polyniany przez bardzo długi czas były tylko koszmarnie drogimi i trudnymi do złożenia Garage Kitami. Dla niekumatych w figurkowej terminologii - Garage Kit to taki model do składania, jednak w przeciwieństwie do masowo produkowanych zabawek od Bandai czy też Kotobukii różni się tym, że powstaje z reguły w bardzo niewielkich ilościach i w "Garażach" drobnych firm, albo też nawet osób prywatnych, których hobby jest rzeźbienie figurek. Co więcej - elementy takiego modelu są z reguły odlane tylko w jednym kolorze, wymagają mnóstwa malowania, klejenia, szlifowania etc. Jakby tego było mało, ruchome Garage Kity z reguły nie mają nawet stawów w zestawie, więc trzeba je albo sporządzić samemu, albo dokupić w specjalistycznym sklepie modelarskim.
Przez bardzo długi czas mogłem sobie zatem jedynie marzyć i wzdychać do ładnych zdjęć w sieci. Fakt, mam już obycie w malowaniu i klejeniu modeli, ale GK to zupełnie inna liga. Pewnego dnia nastąpił jednak przełom - Daibadi wydało dwie pierwsze postacie z linii w formie... gotowych figurek. Clover i Shamrock - bo tak się parka ta nazywała - sprzedały się jak świeże bułeczki i spotkały z bardzo pozytywnym odezwem wśród klientów. Zachwalano ich szczegółowość, solidne wykonanie oraz fantastyczną pozowalność. Daibadi widząc, jak duży sukces odniosły ich pierwsze regularne figurki, postanowiło zatem całkowicie przestawić się na produkowanie "gotowców". Niedługo po Clover oraz Shamrock zapowiedziano także śliczną Yume - zdecydowanie moją ulubioną postać z serii. Gdy tylko zobaczyłem zdjęcia i zapowiedzi na zeszłorocznym letnim WonFesie nie mogłem powstrzymać ekscytacji i radości. Natychmiast zacząłem odkładać kasę i wyczekiwałem lutego, kiedy to Yume miała trafić do sklepów. Niestety jednak, Daibadi nie wyrobiło się w czasie i urocza robo-dziewczynka zaliczyła dość sporą obsuwę, aż do kwietnia. Byłem trochę rozczarowany, no ale to nie pierwszy raz, kiedy jakaś wyczekiwana przeze mnie figurka została przełożona. Siedząc w tym hobby trzeba być stale na takie sytuacje przygotowanym. Cierpliwie oczekiwałem zatem kwietnia. No i w końcu nadszedł dzień, w którym Yume trafiła pod moje drzwi. Pobiła swoją drogą wszelkie rekordy, jeśli idzie o to jak szybko dostałem paczkę z Japonii. Do tej pory rekordzistą był Big O, któremu udało się do mnie dotrzeć w 5 dni, w dodatku w okresie świątecznym. Yume przyleciała zaś... w trzy. Nie mam pojęcia, co to za cuda się wydarzyły. Może mam jakieś wtyki u skośnych, o których nawet nie wiem. Jakby tego było mało, udało mi się także uniknąć większości wad produkcyjnych, o których czytałem w sieci. Ale o tym więcej za chwilę.


"Robot Neanthropinae Polynian" - Yume od Daibadi Production

Zaczynamy standardowo:
TYP FIGURKI: Figurka Ruchoma
SERIA FIGUREK: Polynian
SERIA: "Robot Neoanthropinae Polynian"
POSTAĆ: Polynian Seira Yume
PRODUCENT: Daibadi Production
PROJEKT POSTACI: Daibadi
MATERIAŁY: ABS, PVC
WYSOKOŚĆ: Ok.15 cm
CENA: ok. 180zł
DATA WYDANIA: 20 Kwietnia 2016 roku
NAKŁAD: Standardowy
SKLEP: AmiAmi

Z góry przepraszam za wszelkie błędy, jakie się mogą w opisie postaci pojawić. Jako że historia Polynian do tej pory nie doczekała się żadnego oficjalnego tłumaczenia, to musiałem wszystko tłumaczyć sam. A że nie jestem ekspertem, jeśli idzie o Runy Księżycowe, to tu i ówdzie mogłem się walnąć.

Polyniany to wysoce zaawansowane technologicznie, inteligentne roboty z obcej planety. Pewnego dnia, wraz z niewielkimi meteorytami, spadają one na ziemię. Między ludzkością a przybyszami z kosmosu bardzo szybko dochodzi do kontaktu. Co więcej, część Polynianów zakochuje się w wzajemnością w ludziach, co daje początek mieszaniu się obu ras. Musicie bowiem wiedzieć, że Polyniany są w budowie bardzo zbliżone do ludzi, przez co bez przeszkód mogą z nimi zachodzić w ciążę. Nie rodzą jednak zmutowanych potworków, będących kombinacją dwóch ras. Zamiast tego istnieje 50% prawdopodobieństwa, że dziecko będzie albo człowiekiem, albo Polynianem. Obecnie Polyniany stanowią już 25% wszystkich mieszkańców ziemi.
Yume przyszła na świat ok. 420 lat po tym, jak pierwszy Polynian zaszedł w ciążę z człowiekiem. W ciągu tych czterech stuleci, dzięki współpracy ludzi i Polynianów, technologia poszła bardzo do przodu, co doprowadziło do wielu nowych odkryć i poprawy jakości życia. Postęp technologiczny miał także wpływ na kolejne generacje Polynian. Każda następna była coraz bardziej zaawansowana i przystosowana do życia w nowym społeczeństwie. Yume jest zatem o wiele bardziej zaawansowanym modelem Polyniana, niż te, które wiele lat temu przybyły na ziemię. Uczęszcza do akademii M.I.T.I.S. gdzie uczy się i spędza czas z przyjaciółmi - swoim ludzkim przełożonym, do którego zwraca się "Chef", Polynianami Mel i Emilem oraz Motoroidem Pinkle.
Z wyglądu Yume przypomina typową uczennicę liceum... z tą różnicą, że wszędzie nosi ze sobą swój ulubiony miecz treningowy. W razie niebezpieczeństwa ma także możliwość połączenia się z wielkim Motoroidem - Bardem Atrosem - co niesamowicie zwiększa jej umiejętności bojowe. 
Z charakteru Yume jest bardzo pogodną i radosną dziewczyną. Łatwo nawiązuje kontakty z innymi i zawsze gotowa jest pospieszyć swym przyjaciołom z pomocą.

Tyle w kwestii przedstawienia postaci. Przejdźmy teraz do właściwej części recenzji.

Rzeźba i Malowanie





Yume prezentuje się ślicznie. Każdy z elementów wyrzeźbiony został z dużą pieczołowitością i dbałością o detale. I mowa tu zarówno o samej figurce, jak i dostępnych dlań akcesoriach. Bardzo podoba mi się także fakt użycia przezroczystego plastiku do wykonania kokardy oraz krawatu na mundurku. Jak na swoją pierwszą, bardziej skomplikowaną figurkę, to Daibadi Production spisało się bardzo dobrze. Mam jednak dwa drobne zastrzeżenia. Po pierwsze - lewa noga jest ciut dłuższa od prawej. Nie jest to jakiś strasznie zauważalny problem, jednak momentami może trochę utrudniać postawienie figurki. Na całe szczęście, rozwiązuje go podstawka. Druga wtopa to szczelina z tyłu głowy, w którą wpina się peg z kitką. Była ona zdecydowanie za wąska, przez co ciężko było złożyć figurkę do kupy. Na całe szczęście, również i ten problem można bardzo łatwo rozwiązać. Wystarczy delikatnie ogrzać suszarką tył głowy i kitka powinna bez problemu wskoczyć na swoje miejsce.

Na tyle pleców bohaterki znajduje się także specjalny otwór, do którego przyczepić można torbę oraz miecz.



Trochę gorzej wypada niestety malowanie. Twarzyczki, głowa oraz torba prezentują się bardzo ładnie i nie ma się do czego przyczepić. Zwłaszcza drobne detale, pokroju kwiatków na kokardce robią wrażenie. Problemem jest jednak mundurek. Niektóre jego elementy pomalowane zostały strasznie niedbale, zwłaszcza kołnierz, na którym strasznie widoczne są wyjazdy za linię. 

Buzia wygląda bardzo ładnie, ale to niżej...

No nie ma co ukrywać, że nie wygląda to za estetycznie...


Na tyle spódniczki znajduje się duża kokardka. Do czego służy? O tym za chwilkę

Bardzo podobają mi się drobniutkie detale na głowie i kokardzie, takie jak zielona "niby-spinka" i kwiatuszki
Zauważyliście pewnie ogromną kokardę, znajdującą się na tyle spódniczki? Nie jest to jedynie ozdoba. Jest to ważny element ubioru, trzymający spódniczkę bohaterki na swoim miejscu. Po jej zdjęciu, spódniczka bohaterki opada z jej nóg i odsłania... różowe malowane majtki. Nie, serio. I to jeszcze z ładną czerwoną kokardką.

"C-co ty sobie wyobrażasz! Kto Ci pozwolił w ogóle ruszać tę kokardę?!"

"E-ej! Gdzie zaglądasz?!"


"O nie, dosyć tego dobrego..."

 Jeśli idzie o wysokość, to Yume jest dość standardowa, jak na ruchomą figurkę. Jest nieznacznie wyższa od figmy i porównywalnie wysoka, co Robot Damashii.

Yume i Angela
Yume i "Mark Sein-senpai"
Yume i najwyższa figurka ruchoma w mojej kolekcji - EVA-01 od Yamato

Akcesoria i pozowalność

W przeciwieństwie do poprzednich Polynianów, Yume ma w zestawie kilka całkiem fajnych akcesoriów. Oprócz dodatkowych rączek w pudle znajdziemy także inne rzeczy. Poniżej zdjęcie oraz lista tego, co dostajemy:


- Wymienne rączki x6 (dwie otwarte, dwie zaciśnięte, dwie do trzymania akcesoriów)
- Wymienne buzie x3 (uśmiechnięta, bojowa, roześmiana)
- Ochraniacze bojowe, do doczepienia do spódniczki x2
- Torba szkolna
- Miecz
- Podstawka

Całkiem nieźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę że pierwsze Polyniany nie miały nic, poza dodatkową parą łapek.

Pozowalność figurki również wypada bardzo dobrze. Świetne, wysokiej jakości stawy kulkowe umożliwiają ustawienie jej w wielu zróżnicowanych pozach. Miałem też chyba sporo szczęścia, bo udało mi się uniknąć wszelkich wad fabrycznych, o których czytałem w sieci. Ludzie pisali, że stawy w nogach są cholernie luźne i że figurka non stop się przewraca, a jakby tego było mało, dolna część ciała nieustannie odpada. Moja Yume zaś ani razu się jeszcze nie sypnęła, a jedyny problem z jej stawami taki, że kolano w lewej nodze jest troszkę luźniejsze niż w prawej. Nie przeszkadza jej to jednak utrzymać się w pionie, nawet w bardziej dynamicznych pozach.
Poniżej standardowo przedstawiam kilka przykładowych póz, jakie może przyjąć figurka:

Uwielbiam ustawiać figurki w badassowych bojowych pozach




Wspomniane ochraniacze w lepszym ujęciu

Yume vs Gouf Custom. Recenzję tego modelu możecie przeczytać o tutaj


"Hehe~n"



"Mark Sein-Senpaaaai!!"


"Och, hej Yume."

"Co mogę dla Ciebie zro-"

"-bić?!"
"Teehee~"






Po zdjęciu spódniczki Yume może przyjąć jeszcze więcej póz, ponieważ nie blokuje ona dłużej jej nóg.
Samochodzik na zdjęciu to Mini4WD Sonic Saber od Tamiya, który dostałem od swojego dobrego przyjaciela - Ranalcusa.

Najpiękniejsza Racing Queen~

Pudełko

Na pierwszy rzut oka pudło nie wydaje się niczym specjalnym. Ot, standardowy prostopadłościan, ozdobiony ze wszystkich stron fotkami figurki. Standard. Jak się jednak okazuje, pudło ma z przodu zamykany na rzep segment, w środku którego znajdziemy krótką historię Polynianowego uniwersum oraz garść informacji o samej Yume, a także okienko, przez które możemy podziwiać figurkę jeszcze przed jej wyciągnięciem. Bardzo fajny smaczek, więcej producentów mogłoby robić coś takiego.









Na ilustracjach Clover oraz Shamrock - pierwsza para Polynianów. Obok zaś rysunek przedstawiający Crystal Heart - źródło zasilania Polynianów

Ilustacja przedstawiająca Yume

Okienko, przez które można oglądać figurkę

Podsumowanie

Jestem z Yume bardzo zadowolony. Wbrew obawom, jakie zasiały w moim sercu wypowiedzi anonów w sieci, mój egzemplarz okazał się bardzo solidny. Malowanie co prawda w niektórych miejscach wygląda trochę niedbale, ale nie jest to coś, co całkowicie skreślałoby w moich oczach figurkę. Tym bardziej, że to pierwszy raz, kiedy Daibadi wyprodukowało tak skomplikowanego gotowca. 
Czy polecam? Jak najbardziej. Polyniany, choć dość drogie, zdecydowanie warte są swojej ceny. Na pewno kupię następne figurki z tej linii. Na ten miesiąc mam już zaklepaną Mel, a oprócz tego z niecierpliwością czekam, kiedy pokazany zostanie prototyp fantastycznej Vanii. Lubicie urocze, solidnie wykonane figurki? Bierzcie w ciemno. Lubicie robo-dziewczynki? Bierzcie jeszcze bardziej.
A może wolicie chłopców? Bez obaw! Polyniany płci męskiej także istnieją. Do wyboru macie póki co uroczego Shamrocka (choć dorwać go obecnie za normalne pieniądze graniczy z cudem) oraz kolegę Yume - Emila - który wydany zostanie już niedługo.

OCENA KOŃCOWA:
Rzeźba9/10
Malowanie: 6/10
Akcesoria: 8/10
Pozowalność: 9/10
Pudełko: 9/10
Cena/Jakość: 8/10

Na dziś to tyle. Do zobaczenia w następnej recenzji, w której przyjrzymy się, tak jak obiecałem, pięknej Angeli z "Rakuen Tsuihou".

"Nyaa~!"
"N-Nya..."

"Czemu ja się dałam na to namówić?"