środa, 16 września 2015

Robot Karateka kontra skrzydlaci najeźdźcy - "Toushou Daimos" (1978)

Czy naprawdę jest ktoś, komu Daimosa trzeba przedstawiać? Ten kultowy serial mecha, emitowany niegdyś na Polonii 1, obrósł w Polsce taką legendą, że nie ma chyba osoby, która by o nim choćby nie słyszała. Jeśli jednak nie opuszczacie swej bezpiecznej piwnicy i nie byliście nigdy na żadnym konwencie, nie obcujecie w żaden sposób z polskim chińskobajkowym fandomem lub też podłączyliście się do internetu dopiero wczoraj to ten tekst jest specjalnie dla was! Jest także dla tych, którzy bajkę tę darzą równie olbrzymią nostalgią co ja i nie mają nic przeciwko przeczytaniu kolejnej opinii kolejnego chińskobajkowego "znawcy" *śmiech*.

Planeta Baam, będąca domem dla rasy skrzydlatych ludzi ulega zniszczeniu. W związku z tym jej mieszkańcy wyruszają na kosmiczną tułaczkę, w poszukiwaniu nowego terenu, na którym mogliby się osiedlić. No i jak to zwykle w bajkach tego typu bywa, upatrują sobie nasza ukochaną Ziemię. Nie mają jednak zamiaru, o dziwo, przejąć jej w sposób typowy dla kosmitów, czyli inwazję. Zamiast tego wysyłają na ziemię swoich przedstawicieli, aby drogą negocjacji ustalić jak duży obszar mogą zamieszkać. Niestety jednak, pokojowe negocjacje kończą się całkowitą katastrofą, bowiem przywódca skrzydlatych ludzi zostaje zamordowany przez swoją prawą rękę, a w całe zajście wrobiony zostaje jeden z ziemskich senatorów. W wyniku takiego obrotu spraw pomiędzy ludźmi a Baamisjanami wybucha wojna. Z początku, ze względu na swą o wiele bardziej zaawansowaną technologię, kosmiczni najeźdźcy mają zdecydowaną przewagę. Wtedy do walki wkracza jednak ostatnia nadzieja ludzkości - potężny robot zasilany nowo odkrytym źródłem energii - Generał Daimos, pilotowany przez młodego astronautę - Kazuyę Ryuzakiego. Dzięki wsparciu wspaniałej maszyny ludzkość w końcu ma szansę przeciwstawić się agresorowi. Jak się jednak szybko okazuje, Kazuya oraz księżniczka Baamisjan- Erika - są w sobie zakochani, przez co nasz bohater nieustannie zmaga się z własnym wewnętrznym konfliktem - z jednej strony chce walczyć w obronie swojej planety, z drugiej jednak nieszczególnie podoba mu się zabijanie pobratymców swojej ukochanej. Zdecydowanie wolałby znaleźć sposób, by pogodzić ze sobą obie strony konfliktu.

Choć dziś "Generał Daimos" nie wydaje się być serią nader odkrywczą, to jak na swoje czasy prezentował naprawdę zaskakująco nietypową historię. Owszem, ostatecznie wszystko rozbijało się o wielkie tłukące się ze sobą roboty, jednak w przeciwieństwie do wielu innych Super Robotów z lat 70-tych, takich jak "Mazinger Z", "Getter Robo" czy też "Ginguiser" nie było to jedyne, co tytuł ten miał do zaoferowania. Historia dwóch skłóconych ze sobą ras pełna była najróżniejszych zwrotów akcji oraz intryg, które sprawiały, że z zaciekawieniem oglądało się każdy kolejny epizod. Ba, już sam fakt, że kosmici najpierw próbują pokojowo z ludźmi pertraktować, miast od razu przypuścić atak, był czymś nietuzinkowym. Co więcej - bohaterowie nie byli czysto źli czy też dobrzy. Zarówno po stronie ludzi jak i Baamisjan znajdowały się osoby, które ciężko było jednoznacznie zaszufladkować. Sprawiało to, że widz mógł sympatyzować z bohaterami znajdującymi się po obu stronach barykady. No i jest jeszcze nasza główna para - Kazuya oraz Erika, będący na dobrą sprawę daimosowymi wersjami Romea i Julii. Przez cały czas trwania serii oboje będą próbowali znaleźć sposób, aby zażegnać konflikt pomiędzy swoimi rasami, i nie raz, nie dwa przekonają się, że wojny nie da się zakończyć tylko szczerymi chęciami i samym uczuciem miłości.
Nie oznacza to jednak, że seria jest tylko śmiertelnie poważną historią i nie ma w niej miejsca na chwilę wytchnienia. Sceny humorystyczne również się tu znajdują, serwowane w taki sposób, aby faktycznie rozładować napięcie, nie przesłaniając równocześnie głównego wątku.
Niestety jednak, z racji tego, że seria została skrócona do zaledwie 44 odcinków, Nagahama nie dał rady poprowadzić historii dokładnie tak jak chciał oraz zakończyć jej w taki sposób, w jaki na początku planował. Co momentami dość mocno widać. Niektóre epizody są upchane po brzegi najróżniejszymi wydarzeniami, podczas gdy inne zdają się wiać pustkami, a samo zakończenie sprawia wrażenie urwanego i pozostawia dość wiele do życzenia.

Oprawa audiowizualna jest naprawdę zaskakująco dobra, gdy porównać ją z innymi przedstawicielami gatunku Super Robot z lat 70-tych. Pierwsze co rzuca się w oczy to umiejętne operowanie kreską. Ważniejsze elementy oraz postacie w danej scenie podkreślone są poprzez grubsze oraz ciemniejsze linie, wyraźnie wyróżniające je na tłach i nadające im o wiele więcej charakteru i dynamizmu. To świetne wrażenie potęguje dodatkowo umiejętnie, choć oszczędnie stosowany światłocień. Same projekty postaci również wypadają fantastycznie, choć dzisiejszym widzom mogą się wydać nieco archaiczne. Faceci są wysocy i dobrze zbudowani, dzięki czemu wyglądają naprawdę jak faceci, a nie chuderlawe popierdółki, jakich pełno w dzisiejszych tytułach; kobiety natomiast są piękne i pełne wdzięku, nie będąc równocześnie nadmiernie przesłodzonymi. Również projekty maszyn wyglądają świetnie i są bardzo zróznicowane. Zwłaszcza tytułowy Daimos prezentuje się wyśmienicie - nie dość, że potrafi się transformować, to jeszcze jest prawdziwym cudem techniki wyposażonym w liczne rodzaje uzbrojenia oraz ciosy karate, których używać może dzięki wysoce zaawansowanemu sposobowi pilotażu, imitującemu ruchy znajdującego się w kokpicie pilota. Bardzo fajnie prezentują się także wszelkiego rodzaju efekty specjalne - eksplozje, płomienie, efekty świetlne, błyski w oku etc. Ładne i zróżnicowane są także tła - zwłaszcza wnętrza statków, pałaców i laboratoriów potrafią zachwycić swą szczegółowością. Świetnie wypada także animacja - z reguły płynna, pozbawiona częstego zabiegu nadmiernego używania statycznych scen i obfitująca w ciekawe ujęcia cieszy oko. Jedyne co może razić to bardzo częste powtarzanie sekwencji transformacji i specjalnych ataków, ale powiedzmy sobie szczerze - nie jest to przypadłość jedynie Daimosa.
Fantastycznie wypada także muzyka. Poza legendarnym openingiem, który jest dla polskiego fandomu (a nawet ludzi spoza niego) piosenką kultową ścieżka dźwiękowa Daimosa obfituje jeszcze w wiele innych świetnych, zapadających w pamięć utworów, które świetnie podkreślają atmosferę wydarzeń na ekranie. Na uwagę zasługują zwłaszcza kawałki grające podczas starć maszyn - rytmiczne, zagrzewające do walki nuty bardzo dobrze oddają dynamizm i wagę potyczek.
Pochwalić wypada także grę aktorską. Seiyuu świetnie wczuli się w swoje role, dzięki czemu kwestii wypowiadanych przez bohaterów słucha się z prawdziwą przyjemnością i nie można narzekać na sztuczność. Bardzo podobały mi się zwłaszcza okrzyki bojowe i wywrzaskiwane nazwy ataków podczas starć, które w przypadku anime z gatunku Super Robot są rzeczą niezwykle istotną. Ich fantastyczności ciężko się jednak dziwić, skoro odpowiada za nie istna legenda Supa Robo - Kamiya Akira. Człowiek ten znany jest z wielu wyśmienitych ról w mecha bajkach. Wcielał się w takie postacie jak m.in Roll Kuran z "Haja Taisei Dangaioh", Ryoma Nagare z "Getter Robo", Tsuwabuki Sanshirou z "Daiku Maryuu Gaiking", czy też Hibiki Akira z "Yuusha Raideen".

Być może jestem trochę zaślepiony przez nostalgię, ale uważam że "Generał Daimos" to naprawdę solidna seria. Ma wszystko to, czego potrzeba rasowemu Supa Robo i jeszcze więcej - dobrą historię, sympatycznych bohaterów, świetne maszyny i ich potyczki, rewelacyjną muzykę oraz naprawdę dobrą oprawę graficzną. Naprawdę wielka szkoda, że została skrócona, bowiem myślę, że gdyby Nagahama mógł zrealizować wszystkie swoje pierwotne zamierzenia, to Daimos okazałby się produkcją jeszcze lepszą, niż inne wyborne dzieło tego pana - Voltes V.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć tego świetnego klasyka, to zdecydowanie polecam nadrobić zaległości. Nie wiem jednak, jak wygląda sprawa z jego dostępnością w sieci. Na pewno nie znajdziecie wersji z napisami, o tym zapomnijcie - jesteśmy jednym z niewielu krajów poza Japonią, do których bajka ta przywędrowała. Angielskie napisy istnieją jedynie do pierwszych 16 epizodów. Musicie zatem szukać polskiej wersji z lektorem, która myślę gdzieś tam na jakimś chomiku pewnie się znajdzie.

Z OSTATNIEJ CHWILI - DAIMOS ORAZ YATTAMAN SĄ PONOWNIE EMITOWANE PRZEZ POLONIĘ 1, TAK WIĘC JEŚLI JESZCZE NIE MIELIŚCIE OKAZJI ICH OBEJRZEĆ, ALBO MACIE CHĘĆ WRÓCIĆ DO CZASÓW DZIECIŃSTWA TO MACIE OKAZJĘ!!
A TERAZ PRZEPRASZAM, IDĘ ODKOPAĆ VHS-Y~

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1978
Pełny Tytuł: „Toushou Daimos” ("Generał Daimos")
 Reżyseria: Tadao Nagahama
Scenariusz: Saboru Yatsude
Muzyka: Kikuchi Shunsuke
Gatunek: Super Robot, Dramat, Romans
Liczba Odcinków: 44
Studio: Sunrise, Toei Animation
Ocena Recenzenta: 7/10

-Daimos miał okazję wystąpić wiele razy w słynnej serii gier "Super Robot Taisen". Bardzo często pojawia się tam ze swoimi starszymi braćmi z tzw. "Robot Romance Trilogy" pana Nagahamy - Voltesem oraz Combattlerem. Cała trójka bardzo często otrzymuje różnej maści ataki kombinacyjne, które może wspólnie wykonać.

-Całkiem niedawno w przeglądarkowej grze "Robot Girls Z Online", bazującej na anime którego bohaterkami są personifikacje klasycznych wielkich robotów, pojawiła się dziewczynka Daimos. Swoim designem przypomina ona Erikę ubraną w zbroję Daimosa i wykonać może wszystkie najważniejsze ataki tego wielkiego robota.

Screeny:






2 komentarze:

  1. Daimosa jeszcze nie widziałam, aż wstyd :O Polonii niestety za młodu nie miałam i te wszystkie "klasyki" mi umykały
    ale serio, wygląda na całkiem niezłą serię, to na pewno nadrobię ;)

    OdpowiedzUsuń