sobota, 30 kwietnia 2016

Mangozjebcza Zaraza - "Otaku no Seiza" (1994)

Jak zapewne wiecie, obok "normalnych" miłośników animu  pełno jest także w naszym fandomie dziwacznych osobników, tytułujących się dumnie "Otaku". Rozwrzeszczani, ubrani w kocie uszka i uzbrojeni po zęby w przypinki, paradują po mieście wywrzaskując dziwaczne chińskie słowa. To właśnie przez nich "mangozjeby" postrzegani są jako podludzie. I powiecie pewnie, że "przecież z tego się wyrasta". NIEKONIECZNIE! Jak pokazuje recenzowany dziś tytuł, jeśli szybko jakoś tego problemu nie rozwiążemy, to w przyszłości ta zaraza wszystkich nas pochłonie i będziemy zgubieni!

W dalekiej przyszłości wszechświat zaczyna toczyć straszliwa choroba! Wszyscy mężczyźni zaczynają zamieniać się w obrzydliwych otaku! Tylko jeden człowiek może nas ocalić - "Mężczyzna pośród mężczyzn", który swą męskością rozkochać musi w sobie pięć wojowniczek, szerzących paskudną zarazę!

"Otaku no Seiza" to króciutka, dwuodcinkowa OVA, bazowana na grach wydanych na PC Engine oraz Nintendo Entertaiment System. Tłumaczenia doczekała się dopiero niedawno, za sprawą grupy OnDeed, lubującej się w niszowych, zapomnianych bajkach. Jako że też takowe uwielbiam, to natychmiast ją zassałem i obejrzałem... i ryczałem po prostu ze śmiechu. Od czasów "Otaku no Video", czy też "Martian Successor Nadesico" nie widziałem bowiem tak dobrej, samoświadomej komedii. Więcej! Dawno już nie zetknąłem się z produkcją, która w tak trafny i cholernie złośliwy sposób wytykałaby otaku ich najgorsze zachowania. Mangozjebstwo w "Otaku no Seiza" jest przedstawione jako straszliwa choroba, a cierpiący na nią ludzie to nie potrafiący o siebie zadbać, wyalienowani przez społeczeństwo dziwacy. Żerujący na zasiłkach i bez pamięci przeznaczający wszelkie swoje pieniądze na badziewne produkty sygnowane nazwiskami popularnych idolek. Mało który z nich kwapi się, by w ogóle znaleźć sobie robotę, zatem cała gospodarka bardzo szybko upada. Każdy z nich ma też harem waifu - coś absolutnie nie dopuszczalnego! Mamy tutaj więc do czynienia z bardzo czarnym, ironicznym humorem, który nawet momentami może sprawić, że zatrzymacie się by pomyśleć, czy za bardzo nie popadliście w animangowe szaleństwo. Naśmiewanie się z otaku nie jest jednak jedynym, co w "Otaku no Seiza" potrafi rozbawić. Jak wspomniałem, seria jest bardzo samoświadoma. Oznacza to, że bohaterowie zdają sobie świetnie sprawę z tego, że znajdują się w filmie animowanym i nieustannie komentują, jaki to ten narrator jest głupi, jak to scenarzyści powinni się bardziej postarać, albo nawet idą o krok dalej i przewijają nudne sceny, aby od razu przejść do najciekawszych akcji. Nie ma tutaj zatem mowy o nudzie i schematach - to szalona i radosna głupawka, która przyprawi was o napady histerycznego śmiechu. Tym bardziej, że i postacie są strasznie absurdalne. Wspomniany "Mężczyzna pośród mężczyzn" to... niepozorny kurdupelek w dresiku, kapelutku i okularach przeciwsłonecznych. Jego pomagierzy są równie komiczni - jeden to stereotypowy hipis transwestyta (cieszący się sporym zainteresowaniem muskularnych kulturystów), drugi zaś to bardzo kulturalny, acz okropnie głupi studenciak. No, ale przynajmniej bardzo się stara, na co wskazuje nawet jego imię "Nekketsu" (z jap. "żarliwy", "zaciekły"). Antagonistki zaś to grupa pięknych idolek - idealnych kobiet, istniejących tylko w marzeniach otaku. Każda z nich jest też parodią innego stereotypu postaci kobiecej w chińskich bajkach. No i każda stawia bohatera przed innym, często bardzo absurdalnym wyzwaniem. Raz będzie to zagadka polegająca na grze słownej, innym razem maltretowanie sztampowymi scenkami z chińskich bajek, jeszcze inne wyzwanie będzie przypominać kosmiczną bitwę.

Oprawa audiowizualna jest świetna. Projekty postaci są kolorowe i karykaturalne, co dodaje całości jeszcze więcej absurdu. Na pochwałę zasługują także barwne i bardzo zróżnicowane tła. Jako że bohaterowie nieustannie podróżują, to zobaczymy tutaj dosłownie wszystko - góry, lasy, jaskinie, teatry, przestrzeń kosmiczną, ogromne okręty bojowe i wiele, wiele więcej. Świetna jest także animacja - płynna, dynamiczna, pełna ciekawych ujęć pod rozmaitymi kątami, upiększana licznym efekciarstwem w postaci błysków, laserów, pocisków, wybuchów. No cud miód po prostu.
Muzycznie też jest bardzo dobrze. Utwory są szurnięte tak samo, jak cała reszta i bardzo dobrze podkreślają durnowatość wydarzeń na ekranie. Szkoda mi jedynie, że ending to straszne pójście na łatwiznę. Ot, pod fajną, acz banalną piosenkę, podłożono kilka statycznych kadrów wyciągniętych bezpośrednio z samej bajki.
Nie rozczarowuje gra aktorska. Seiyuu świetnie wczuli się w swoje role i wypowiadane przez nich kwestie brzmią bardzo przekonująco. Co jest warte pochwały tym bardziej, gdy przypomnimy sobie, z jak popieprzoną produkcją mamy do czynienia. Naprawdę podziwiam aktorów, że czytając swoje kwestie zachowali śmiertelną powagę i nie wybuchli histerycznym śmiechem. Pełen profesjonalizm, proszę państwa!

"Otaku no Seiza" to genialna komedia. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak bardzo krztusiłem się ze śmiechu, oglądając chińską bajkę. Praktycznie wszystko jest tutaj idealne. Czarny, ironiczny humor, popieprzeni bohaterowie, będący w pełni świadomi, że grają w chińskiej bajce, szurnięta muzyka, świetna oprawa graficzna. Tytuł niemal idealny. Jedyne, co mogę mu zarzucić, to wykonany trochę na odwal się ending.

Typ Anime - Seria OVA
Rok produkcji - 1994
Pełny Tytuł: „Otaku no Seiza” ("An Adventure in the Otaku Galaxy")
 Reżyseria: Akira Nishimori
Scenariusz: Masashi Sogo
Gatunek: Science-Fiction, Przygodowy, Komedia, Parodia, Ecchi
Liczba Odcinków: 2
Studio: Bee Media
Ocena Recenzenta: 9.5/10

Screeny:





1 komentarz:

  1. Haha, no nieźle! Dwa odcinki- nie zaszkodzi kiedyś sprawdzić ;) Jak będę chciała się pośmiać, to pomyślę o "Otaku no Seiza"! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń