piątek, 3 czerwca 2016

Recenzja Figurki - Kotobukiya "Frame Arms Girl Stylet" + "Frame Arms Girl Weapon Set 2" + "Beast Sword"

Profil artysty ło tutaj ---> "Klik"


Jak zapewne wiecie, jednym z moich wielu hobby jest modelarstwo. Od czasów przedszkolnych, kiedy to ciocia zwoziła mi z Niemiec klocki Lego, a tata kupił mi drewniany helikopter, po prostu uwielbiam budować. Potem była też (pff! Była! Dalej jest!) faza na Robo Riders, Slizers, Bionicle i inne Lego Technic, aż w końcu przyszedł czas na plastikowe zabawki z kraju Kwitnącej Wiśni. Do tej pory mogliście obejrzeć tutaj kilka zbudowanych przeze mnie robotów. Tym razem wspiąłem się jednak na wyższy poziom spie... ekhm... "wtajemniczenia" i postanowiłem spróbować swoich sił z postacią ludzką. I tak oto wydałem swoje ciężko zarobione pieniążki na prześliczną personifikację wielkiego robota - Frame Arms Girl Stylet - pieszczotliwie nazywaną "Stiletto".
Był to też pierwszy raz, gdy bawiłem się modelem od firmy innej, niż Bandai. I o mój Boże, cóż to było za doświadczenie... ale po kolei...


Zacznijmy, tradycyjnie, od garści technicznego żargonu:

TYP FIGURKI: Model do składania
SERIA FIGUREK: Frame Arms Girls
SERIA: Frame Arms
POSTAĆ: Frame Arms Girl Stylet "Stiletto"
PRODUCENT: Kotobukiya
PROJEKT POSTACI: Fumikane Shimada
MATERIAŁY: ABS, PVC, PE, PS
WYSOKOŚĆ: Ok.16 cm
SKALA: Brak Danych
CENA: ok. 100zł
DATA WYDANIA: 8 Października 2015 roku
NAKŁAD: Standardowy
SKLEP: AmiAmi

Nie miałem nigdy przedtem do czynienia z linią "Frame Arms Girl". Ba! Nie miałem nigdy do czynienia z żadną zabawką od Kotobukii. Stąd też absolutnie nie miałem pojęcia, czego mogę się spodziewać. No, poza tym, że w moje ręce trafi bardzo ładna robo-dziewczynka. Od znajo/m/ków wywiedziałem się, że modele od Koto wyglądają ślicznie, ale są okropnie kruche i delikatne. Wspomnieli też, że potrzeba w nie włożyć dużo więcej pracy, aniżeli w Bandaiowskie zabaweczki. Nie martwiło mnie to jednak zbytnio. Początkującym modelarzem już wszakże nie jestem, a i z topornymi modelami z wczesnych lat 90-tych do czynienia już miałem. Jak zwykle więc kupiłem odpowiednie farbki, naostrzyłem nożyk modelarski i oczekiwałem listonosza z paczką (nie, spokojnie, ten nóż nie na niego). No i w końcu paczucha (po dużej obsuwie o której więcej później) przyszła, a ja rozsiadłem się wygodnie w kuchni i zacząłem pracę.

Proces Budowy

Gdy tylko otworzyłem paczkę rykłem szczerym śmiechem. Na samym wierzchu znajdował się bonusowy zestaw nalepek, dorzucany do pre-orderów. Czemu tak mnie rozbawił? A no bo znajdowały się na nim przede wszystkim... majtki. Tak, majtki. I wzorki na nie. Misie, paseczki, kropeczki, różne inne pierdoły. Chyba najbardziej absurdalny dodatek do pre-orderu, z jakim kiedykolwiek się zetknąłem. 


Gdy już przestałem kwiczeć ze śmiechu, rozpakowałem całą resztę i rozłożyłem wszystko na stole w kuchni. O mój Boże, ile tego było...


Nigdy jeszcze nie miałem do czynienia z aż tak szczegółowym modelem. Nawet wielokolorowy Wing Zero, czy też obfitujący w ciekawe mechanizmy Big O nie mieli aż tylu siateczek z elementami. No ale co to dla mnie? Ja nie dam rady?


Na pierwszy ogień poszła głowa. I już tutaj dało się odczuć, z jak skomplikowanym modelem będę miał do czynienia. Nie dość, że wszystkie elementy były drobniutkie, to jeszcze było ich całkiem sporo. Na samą głowę, oprócz buzi, składały się: grzywka, drobniutki kosmyk włosów, tył głowy, hełm, róg na hełmie, skrzydełka (mikroskopijne i bardzo łatwe do zgubienia) na hełmie, ochraniacze na uszy, czy też znajdujący się pod brodą ochraniacz...
Co więcej - niektóre z tych drobnych elementów trzeba było jeszcze pomalować. Widzicie te drobniutkie, białe paseczki na hełmie? Pokrycie ich farbą tak, by nie wyjechać poza maleńki obszar, wymagało ode mnie bardzo dużo skupienia i pewnej ręki. A to dopiero początek.


Następny był korpus. Tutaj bardzo dużo krwi napsuł mi kołnierz. Cholerstwo za żadne skarby nie chciało wskoczyć w swoją szczelinę. Dopiero po odklepaniu całej litanii wulgaryzmów i wezwań do różnych (niektórych pewnie całkowicie zmyślonych) świętych w końcu kliknął na swoim miejscu. 
A zaraz potem zaczęła mnie wkurzać spódniczka. Jej części za nic nie chciały siedzieć na miejscu i wypadały przy najdrobniejszym szturchnięciu. Było to irytujące zwłaszcza podczas malowania na nich linii, przez co zdarzyło mi się kilka razy wyjechać poza nie. W końcu jednak i z tym dziadostwem się uporałem.


Gdy brzuszek był już gotów, przyszła pora na dolne partie. Na pierwszy ogień poszły majtki. Początkowo chciałem zrobić je pasiaste, za pomocą dołączonych do zestawu naklejek, ale niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Musicie bowiem wiedzieć, że dołączone do Stiletto nalepki to nie standardowe naklejeczki, jak te znane z większości Bandaiowych plamo. Oooo nieeee... to cholernie delikatne, okropnie ciężkie do naniesienia "Water Slide Decals". Czyli prościej mówiąc - kalkomania. W dodatku wysychająca niemal natychmiast po nałożeniu na powierzchnię. Nawet mimo całej mojej ostrożności nie udało mi się umieścić paseczków na ich miejscu i naklejkę szlag trafił. Po wyrecytowaniu kolejnej niecenzuralnej litanii, postanowiłem na pocieszenie nalepić Stiletto na pantsu ładnego misia Pandę. Mam nadzieję, że wybaczyła mi podarcie jej shimapan...


Gdy już cały tułów był gotowy, przyszła pora na zbudowanie kończyn. Te akurat sprawiły mi najmniej problemu, choć oczywiście ponownie szlag trafił naklejki na rękach...


No, ale koniec końców - Stiletto stanęła w końcu na nogi. Teraz nadszedł czas, by zbudować jej uzbrojenie...


Niedługo po wydaniu Stiletto, Kotobukiya wypuściła również przeznaczony specjalnie dla niej zestaw uzbrojenia. Całość kosztowała około 60zł i bardzo pokaźnie rozszerzała arsenał małej androidki. Trzeba go było najpierw jednak poskładać.


Najpierw zająłem się plecakiem odrzutowym ze skrzydłami. Bardzo prosta konstrukcja. Malowanie także nie sprawiło większych problemów.


Następny był plecaczek ze specjalnymi rączkami do przypinania innych elementów uzbrojenia lub też pancerza. Również bardzo prosta konstrukcja.


Zaraz potem uporałem się z zestawem czterech laserowych ostrzy. Bardzo podoba mi się efekt zagięcią wiązki laserowej, jaki pojawiłby się przy zamachnięciu bronią.


Najwięcej problemów sprawiła zdecydowanie głowica "Morning Star". Plastik z którego wykonane są modele od Koto jakoś niezbyt lubi się ze srebrną cytadelką i nie chce ona zbytnio doń przylegać. W efekcie, musiałem nałożyć nań pierdyliard warstw, zanim w końcu zaczęło to jakoś wyglądać.



Ostatnimi elementami wyposażenia były halabarda oraz strzebla. W strzelbie bardzo spodobała mi się dbałość o najdrobniejsze szczegóły, takie jak choćby pociski w magazynku. 


I tak oto cały zestaw został ukończony...


A mój nożyk, po latach wiernej posługi, wyzionął w końcu ducha. Spokojnie, jego następcy ze wszystkich sił będą się starać mu dorównać.

Rzeźba, Akcesoria, Pozowalność


Po złożeniu i pomalowaniu, Stiletto prezentuje się naprawdę prześlicznie. Każdy z elementów wyrzeźbiony został bardzo starannie i z dbałością o detale. I mowa tu zarówno o elementach pancerza, jak i samym, bardzo zgrabnym ciele bohaterki. Przyjrzyjmy się bliżej...

Siedząca Stiletto wygląda niesamowicie uroczo. Zwłaszcza z lekko zawstydzoną miną
ごしゅじんさま?


 
Rzeźba pośladków jest po prostu fantastyczna. Kotobukiya dołożyła wszelkich starań, aby jak najlepiej oddać "charm point" bohaterki. Stiletto ma bardzo krągłą, atrakcyjną pupę, na której ciężko nie zawiesić oczu

...


Dobrze, dobrze, już nie patrzę...
Jak na powyższych zdjęciach mogliście już zauważyć, Stiletto może przyjąć wiele różnorakich póz. Naszą dziewczynkę można posadzić, ustawić w bojowej pozie w locie, czy też jak powyżej - nieco zawstydzonej, zakłopotanej. Brzmi super, nie? Niestety, tu pojawia się dość spory problem. Pamiętacie, jak wspomniałem, że modele od Kotobukii są okropnie delikatne i kruche? "Okropnie" nie jest tu przesadą. Podczas pozowania naszej bohaterki musimy naprawdę ostrożnie poruszać każdym z elementów oraz uważać, by przypadkowo czegoś nie szturchnąć. Elementy są bowiem fatalnie dopasowane i wystarczy byle dotknięcie, a wszystko rozsypuje się w drobny mak. No i jest jeszcze kwestia tych nieszczęsnych kalkomanii, które są masakrycznie podatne na uszkodzenia. A, tak - kiepsko wypada także stabilność modelu. Nogi są niesamowicie rozklekotane, a jakikolwiek plecaczek stanowczo za ciężki. Stiletto nie jest praktycznie w stanie ustać bez podstawki i ustawienie jej w takiej pozie, aby się nie przewróciła, graniczy z cudem. Zresztą, z dołączoną do zestawu podstawką też ciężko momentami ustawić ją w jakiejś dynamiczniejszej pozie... Tym bardziej, że wspomniana podstawka jest wykonana ze strasznie badziewnego plastiku. Pękła mi dziś, kiedy robiłem zdjęcia do recenzji, mimo że nawet nie wywierałem na nią dużego nacisku...
To rozklekotanie jest tym bardziej drażniące, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że Stiletto zaliczyła sporą obsuwę w wydaniu, ponieważ Koto miało właśnie dopracować dopasowanie elementów. Zapewniano, że nogi nie będą latać na wszystkie strony i że figurka będzie dużo stabilniejsza. No, niestety nic z tego...
Krótko mówiąc, zapomnijcie o zabawie tym modelem. Stiletto nadaje się jedynie do tego, by raz na jakiś czas zdjąć ją z półki, pomęczyć się z pozowaniem i odstawić spowrotem.

Kiedy jednak uda wam się już swoją dziewczynkę odpowiednio ustawić, to robi naprawdę świetne wrażenie. Tym bardziej biorąc pod uwagę, jak wiele atrakcyjnych akcesoriów dostajemy w zestawie:


Z samą Stiletto dostajemy to, co widoczne na zdjęciu powyżej:
- Cztery różne twarzyczki - Pewny siebie uśmiech, pewny siebie uśmiech ze spojrzeniem w lewo, bojowa twarz patrząca w prawo oraz zawstydzona buzia ze spojrzeniem w lewo
- Katany x4 - dwie schowane do pochwy oraz dwie wyjęte
- Uchwyt na Katany x2
- Nóż Militarny
- Rakiety x2
- Wymienne rączki x10 - zaciśnięte pięści, dłonie w spoczynku, rozprostowane dłonie, dłonie z palcem na spuście oraz dłonie do trzymania broni
- Obrotowy karabin maszynowy
- Specjalna ręka do odtworzenia pozy z ilustracji
- Specjalna noga do odtworzenia pozy z ilustracji
- Ściągnięty pancerz z nogi, do odtworzenia pozy z ilustracji

Całkiem sporo. Jednak, jeśli ciągle wam mało, to możecie sobie dokupić taki oto zestawik:


Z "Weapon Set 2" dostajecie dodatkowo:
- Laserowe ostrza x4
- Uchwyty na ostrza/Morning Star x4
- Morning Star 
- Laserowa Tarcza, z możliwością rozłożenia na tonfy
- Strzelba snajperska
- Plecak odrzutowy ze skrzydłami
- Plecak z uchwytami na pancerz/uzbrojenie
- Halabarda


Osobiście mam też miecz typu "Beast Sword", który dostałem od swojego przyjaciela Ranalcusa. Jego blog - "Vorpal Engineering" - możecie znaleźć po prawej stronie strony (hue), wśród Zaprzyjaźnionych Stron.

Poniżej standardowo przedstawiam kilka przykładowych póz, jakie może przybrać figurka:






Gościnnie Fafner Mark Sein. Recenzję tej fantastycznej figurki możecie przeczytać ło tutaj









Poza z ilustracji. Nawet nie wiecie, jak ciężko jest tak ustawić Stiletto. Na tę jedną pozę wyrecytowałem tak wspaniałą, długaśną litanię, że sam byłem pod wrażeniem, że znam tyle brzydkich wyrazów











*OBARI POSING INTENSIFIES*

Pudełka

Pudła raczej nie różnią się w żaden sposób od tych znanych z innych modeli. No, może to Stilettowe jest ciut wyższe, niż przeciętne "Hajgrejdowskie". Ze wszystkich stron są one też ozdobione ilustracjami przedstawiającymi bohaterkę, oraz fotografiami prezentującymi, w jaki sposób można ją ustawić. Wewnątrz znajdziemy też, oczywiście, instrukcję jak modele poskładać, oraz w jaki sposób można za pomocą dodatkowego uzbrojenia "Zcustomizować" swoją robo-dziewczynkę. 

Ilustracja wykonana przez słynnego Fumikane. Tak, tego samego, który stworzył wspaniałe uniwersum "Strike Witches" (spłycone potem masakrycznie przez serial animowany)









Podsumowanie

Mam dość mieszane odczucia co do Stiletto. Jest prześliczna i bardzo atrakcyjna, jak najbardziej, ale też niesamowicie rozklekotana i krucha. W porównaniu ze stabilnymi, bardzo dobrze wykonanymi modelami od Bandai sprawia trochę momentami wrażenie chińskiej podróbki. Pozowanie sprawia ogromne problemy, zwłaszcza kiedy chcemy ustawić ją wyposażoną w jakieś cięższe akcesoria. Bardzo rozczarowuje także podstawka, niezdolna do utrzymania figurki. Nie jest to też absolutnie model dla kogoś, kto dopiero zaczyna bawić się z plamo. Wymaga bardzo dużo malowania, ma mnóstwo drobnych, podatnych na uszkodzenia elementów a i potrzeba doń mnóstwa cierpliwości. 
Czy polecam? Jeśli macie już spore doświadczenie ze skośnymi modelami i lubicie projekty Fumikane - jak najbardziej. Będzie to bardzo ładna ozdoba kolekcji, bardzo fajnie komponująca się zwłaszcza z figurkami z serii "Strike Witches", albo też "Busou Shinki". Jeśli jednak nie jesteście ich zagorzałymi fanami, lub też dopiero co zaczęliście swoją przygodę z plamo - trzymajcie się od Stiletto z dala. Na pewno ją popsujecie i nastrzępicie sobie tylko nerwów.

OCENA KOŃCOWA:
Rzeźba9/10
Malowanie: -/- (jak se pomalujesz, tak będzie)
Akcesoria: 8/10
Pozowalność: 4/10
Pudełko: 7/10
Cena/Jakość: 5/10

Kogo zobaczycie w następnej figurkowej recenzji? Pozostajemy w temacie robo-dziewczynek - następnym razem przyjrzymy się bliżej fantastycznej Yume od Daibadi a zaraz potem przepięknej Angeli od Max Factory. Do zobaczenia!





8 komentarzy:

  1. Mam dwie lewe ręce, więc nigdy takie rzeczy mi się nie udawały, zazdroszczę umiejętności i chęci do składania :D
    Chyba wszyscy kupują na AmiAmi :)
    Ojej, jak na tę robodziewczynkę mozna nakleic te majtki? Tak na ubranie? Jak superbohaterowie mają?
    Nie miałabym pojęcia, co gdzie włożyć, zdjęcie ze stołem pełnym plastiku jest przerażające, dla mnie te rzeczy wyglądają tak... nieprzedstawiająco niczego.
    O, jednak ona ma majtki pod spódniczką... Piękna ta panda, trafny wybór!
    Rozwaliłabym to wszystko i pokruszyła już przy samym składaniu głowy.
    Faktycznie, kreatywnie to wymyslili z tym zakrzywionym ostrzem.
    Zastanawia mnie, jak ta dziewczynka jest w stanie udźwignąc to wszystko...
    Lubię temat dziewczynek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje początki z modelami też takie kolorowe wcale nie były. Z Aestivalisa Gaia do tej pory usuwam pozostałości po siateczce a i poluję na odpowiedni odcień pomarańczowej farby, by zastąpić jedną niezbyt udanie naniesioną nalepkę. Na pomalowanie czeka też swoją drogą Valkyria Basary z Macross 7, muszę się za nią zabrać w końcu.

      Bo Ami to dobry sklep. Mają bardzo uczciwe ceny i ogromną ofertę. Zwłaszcza dział pre-owned jest rewelacyjny, gdzie idzie wyhaczyć czasami prawdziwe białe kruki. Choć prawdę mówiąc, częściej na stare i rzadkie rzeczy poluję na Mandarake, czy też Surugaii. O wiele łatwiej tam o archiwalne doujinshi oraz artbooki.

      Spokojnie, instrukcje do modeli są wbrew pozorom bardzo czytelne i składają się głównie z obrazków, przez co zrozumiałe nawet dla kogoś, kto nie umie czytać "Run Księżycowych". Problemem jest tu bardziej to, jak dużo ostrożności i cierpliwości trzeba do tego wszystkiego mieć.

      A Stiletto jest w stanie to udźwignąć pewnie dlatego, że jest robotem. Zresztą, ona jeszcze tak ciężko wcale nie ma, w porównaniu ze wcześniejszą Gourai, czy też wydaną jakiś czas temu Jinrai. Te to dopiero mają zatrzęsienie uzbrojenia.

      Usuń
  2. Dziękuję za tą recenzję. :D Jeśli mam być szczera jestem wielką fanką dziewczyn z FAG, strasznie podobają mi się ich desingi.
    Już kilka razy próbowałam kupić sobie jakiś model z tej lini ale za każdym razem rezygnowałam, bo bałam się jak mi to wyjdzie.
    Moimi faworytkami dziewczyn z FAG na ten moment są Baselard i Gourai, cieszę się z tego, że koto ma w planach zrobić cu-poche z tych dziewczyn. :3
    Nie mogę się już doczekać recenzji Angeli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, designy mają naprawdę super, no ale czego innego oczekiwać po tak utalentowanym artyście jak Fumikane.
      Sam mimo przejść ze Stiletto też ciągle mam na oku zabaweczki z tej linii, chociaż nie stanowią na chwilę obecną dla mnie priorytetu. Póki co bardziej skupiam się na Polynianach i figmach.

      Też bardzo mi się podoba Baselard i trochu mi smutno, że nie udało mi się jej wyhaczyć, zanim się wyprzedała. No, ale skoro wszystkie dziewczyny dostają niemal nieustannie re-release, to pewnie szansę jeszcze będę miał. Bardzo podoba mi się też Architect ze swoimi olbrzymimi, stylizowanymi na te od Big O, pięściami.

      Sam też nie mogę się doczekać, żeby zrobić więcej zdjęć Angeli. Jest śliczna i pozowanie jej to naprawdę przyjemne zajęcie.

      Usuń
  3. Yo. Goge pytanie: czy będziesz szukał "normalnych" Frame Arms aby były "do pary" do FA:G?
    Oraz jak bardzo lubisz Busou Shinki?
    :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre designy z FA podobają mi się bardzo, więc być może i za nimi się rozejrzę.

      A Busou Shinki są super. Bardzo podoba mi się zwłaszcza ta wiewiórkowata

      Usuń
  4. Zbieranie figurek nigdy mnie jakoś specjalnie nie interesowało, gdyż no... no po prostu nie potrzebne mi to było do szczęścia, ale po Twojej recenzji doszłam do wniosku, że złożenie tego wszystkiego i postawienie z triumfem na półce, może nie być aż takie bezsensowne jak myślałam. Mimo wszystko mnie chyba trochę szkoda kasy na zakup figurek, a i w kwestiach takich jestem dość nerwowa, więc podziękuję :) Ale post naprawdę ciekawy! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie ma co ukrywać, że to cholernie kosztowne hobby. Zwłaszcza ostatnimi czasy, jak jen poszedł w górę a i firmy życzą sobie coraz wyższe ceny.
      Ale fakt, duma po poskładaniu modelu jest super. Zwłaszcza jak kosztuje on tyle czasu i cierpliwości, co Stiletto.

      Usuń