wtorek, 15 września 2015

Budyniowa księżniczka Magicznym Zmazikiem władająca - "Detatoko Princess" (1997)

Ło Jezus, ale bloga zaniedbałem. Jak tak dalej pójdzie to nie wyrobię normy i nie napiszę w tym roku tych 50 postów. O nie, tak być nie może! Pora spiąć moje leniwe cztery litery i wrócić do pisania. Na rozruch weźmiemy dzisiaj coś, co swoją pozytywną głupawką pomoże mi nabrać chęci i przełamać pisarską blokadę - kolejną przesympatyczną komedię z lat 90-tych.

W magicznej krainie "Sorcerland" żyje sobie księżniczka Lapis. Panienka z niej niezwykle urodziwa i w sztukach magicznych obyta, jednak wyraźnie brak jej piątej klepki. No bo kto przy zdrowych zmysłach używa najpotężniejszego na świecie zaklęcia, by ocalić małego ptaszka, demolując przy okazji połowę królestwa? Nasza bohaterka jest także wielką miłośniczką budyniu, który pochłania w olbrzymich ilościach i dla którego gotowa jest zrobić dosłownie wszystko.
Dziecinność i nieodpowiedzialność młodej księżniczki zaczyna się dawać wszystkim powoli we znaki. W związku z tym matka Lapis - królowa Sorcerland - wręcza jej czarodziejską różdżkę... po czym z impetem jej przywala, wrzucając ją do znajdującego się w magicznym lustrze portalu. Władczyni szybko wyjaśnia zdziwionym całym zajściem poddanym, że postanowiła wysłać swoją córkę w podróż, w trakcie której nauczy się samodzielności i wydorośleje. Niestety, szybko się okazuje, że królowej popierniczyły się lokacje i miast wysłać córkę w okolice pobliskiego jeziora, wypierniczyła ją na drugi koniec krainy. W wyniku takiego obrotu spraw trójka najbliższych służących młodej księżniczki natychmiastowo wskakuje w portal, aby pospieszyć jej z pomocą. Tak oto zaczyna się ich szalona i pełna niebezpieczeństw przygoda.

Nie oszukujmy się, "Detatoko Princess" nie jest tworem wybitnie oryginalnym. Niemal wszystko w produkcji tej przedstawione było już w innych podobnych bajkach. Czy oznacza to, że jest to produkcja zła? Skądże znowu! Choć mamy tu do czynienia z typową dla lat 90-tych komedią fantasy, to  nadal idzie się przy niej dobrze bawić. Tym bardziej, że choć dominują tutaj charakterystyczne dla tego typu produkcji gagi, to pojawia się kilka całkiem pomysłowych i nietuzinkowych. Przykładowo - jeden z bohaterów jest nieśmiertelny. Zgadnijcie, w jaki sposób zostaje wykorzystana jego cudowna zdolność? Tak, jest nieustannie używany jako żywa tarcza przez wszystkich uczestników wyprawy. Jakby tego było mało, w jednym z epizodów pojawiają się także bogowie... fitnessu, którzy chcą sprawić by wszyscy na świecie prowadzili zdrowy tryb życia... mimo że sami są okropnie chorowici i chuderlawi. No i są jeszcze niesamowicie głupkowate nazwy zaklęć, jak używany przez główną bohaterkę "Magiczny Zmazik" usuwający działanie zaklęć. Wszystko to sprawia, że oglądając "Detatoko Princess" nieustannie niemal zanosiłem się głośnym śmiechem, obserwując w jakie to, coraz dziwaczniejsze sytuacje ładują się bohaterowie. Właśnie, bohaterowie, wypadałoby powiedzieć o nich coś więcej - choć żaden z nich nie jest jakąś wybitnie skomplikowaną postacią, tak wszyscy są cholernie sympatyczni i nie w sposób ich nie polubić. Mamy tu wszystko czego trzeba - uroczą, acz obdarzoną nieco ograniczonym rozumkiem księżniczkę, zakochanego w niej osiłka, jedynego trzeźwo myślącego sędziwego nauczyciela oraz knującą diaboliczne (i niezbyt skuteczne) plany antagonistkę.

Oprawa audiowizualna jest solidna i kolorowa. Bardzo przypadły mi do gustu niezwykle urocze projekty postaci, zwłaszcza kobiecych, o świetnej, idealnie dopasowanej do absurdalnego klimatu produkcji mimice. Tła, choć dość mało zróżnicowane, również wykonane są schludnie i z dbałością o szczegóły. Animacja również wypada całkiem dobrze - płynna, pełna fajnych ujęć i bez większych spadków jakości, acz momentami bardziej spostrzegawczemu widzowi mogą w oczy rzucić się oszczędności w postaci ujęć na twarze bohaterów, czy też nader statycznych ujęć. Nie są to jednak jakieś częste zabiegi.
Muzyka, jak na głupkowatą produkcję przystało, pełna jest szurniętych i skocznych kawałków. Prawdę powiedziawszy jednak, poza wesołym i rytmicznym openingiem (również będącym żartem, tak swoją drogą) niezbyt zapada w pamięć. No, może jeszcze ending idzie zapamiętać, jednak bynajmniej nie dlatego, że jest jakiś szczególnie dobry, a dlatego, że jest... pokraczny. I choć w przypadku innego rodzaju produkcji mogłoby to być wadą, tak tutaj można przymknąć na to oko.
Gra aktorska wypada naprawdę dobrze, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę z jakimi nazwiskami mamy tutaj do czynienia. W "Detatoko Princess" przyjdzie nam usłyszeć głosy takich sław jak choćby Miyamura Yoko (Asuka z "NGE", Ushio z "Neo Ranga"), Tomokazu Seki (Domon z "Mobile Fighter G Gundam", Gai Daigouji z "Martian Successor Nadesico"), czy też Aya Hisakawa (Minamo z "Azumanga Daioh", Sailor Mercury z "Sailor Moon"). Nie trzeba zatem przekonywać, że każda z postaci brzmi świetnie i przekonująco.

"Detatoko Princess" to sympatyczna i całkiem zabawna historyjka. Choć nie jest jakaś wybitnie oryginalna to nadal potrafi naprawdę rozśmieszyć i zapewnić dużo dobrej rozrywki. Punktuje również całkiem solidnym wykonaniem. Jeśli chcecie odpocząć od śmiertelnie poważnych chińskich bajek o ratowaniu świata i lubicie się zdrowo pośmiać, to jak najbardziej warto dać jej szansę. Tym bardziej, jeśli tak jak ja, jesteście miłośnikami szalonego humoru lat 90-tych. Zdecydowanie polecam!

Typ Anime - Seria OVA
Rok produkcji - 1997
Pełny Tytuł: „Detatoko Princess” ("Suddenly Princess")
 Reżyseria: Shinbou Akiyuki
Scenariusz: Masashi Kubota, Mayori Sekijima
Muzyka: Takeo Miratsu
Gatunek: Komedia, Parodia, Fantasy
Liczba Odcinków: 3
Studio: J.C. Staff
Ocena Recenzenta: 6.5/10

Screeny:







7 komentarzy:

  1. Przed chwilką dosłownie skończyłam oglądać tą serie i wciąż nie mogę przestać się śmiać. Lapis jest chyba najzabawniejszą dziewczynką całej serii a jej uzależnienie od puddingu samo w sobie jest już zabawne. Szczerze powiedziawszy muszę podziękować za tą recenzję, wcześniej nigdy o tym tytule nie słyszałam a dzięki tej recenzji miałam wesoły wieczór z "Detatoko Princess".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mogłem humor poprawić~

      Swoją drogą - masz może mniejszą wersję swojego banerka? Jeśli nie masz nic przeciwko bardzo chętnie wstawiłbym go na bloga, ale rozmiarami za bardzo odstaje od pozostałych.

      Usuń
    2. Nie mam nic przeciwko proszę mi tylko podać wymiary w jakich powinien być bym mogła go odpowiednio przyciąć. Przy okazji spytam czy mogę również umieścić twój banerek na swoim blogu?

      Usuń
    3. Najlepiej 160x60 pikseli

      I jasne, mój bannerek znajdziesz o tutaj:
      http://imgur.com/WAFPKBC

      Usuń
  2. So ~ przygotowałam banerek w dwóch wersjach kolorystycznych, proszę wybrać sobie jeden z nich. Tutaj można je znaleźć http://imgur.com/a/VMZtu . Mam pytanie odnośnie szablonu w blogerze dzięki któremu z gadżetów można dodawać więcej obrazków z linkami do stron - chodzi mi o to w jaki sposób zrobiłeś "Zaprzyjaźnione strony".

    Ps: twój baner już wisi na mojej stronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, dzięki bardzo.

      Co do dodawania większej liczby obrazków z linkami - w "Dodaj Gadżet" wybierasz opcję "HTML/JavaScript" i w polu "Treść" dodajesz pod sobą po prostu kolejne kody

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za radę ^^ ( wiem troszkę spóźnione ).

      Usuń