niedziela, 10 stycznia 2016

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! - "Anime Sanjuushi" (1987)

Dojrzałych i udających takowe anime na dziś już dość. Przejdźmy teraz do czegoś znacznie lżejszego i przyjemniejszego - kolorowej i wciągającej bajki dla dzieci. Ostatnim tytułem na dziś jest 52-odcinkowa seria na podstawie słynnej powieści Alexandre Dumasa - oto "Trzej Muszkieterowie" w wersji anime. 

Akcja anime rozgrywa się w roku 1625 we Francji, za panowania króla Ludwika XIII. Młodzieniec imieniem D'Artagnan wdaje się w bójkę z synem hrabiego, gdyż uważa, że słoń jest większym zwierzęciem, niż krowa należąca do bogacza. By udowodnić swoją rację, wyrusza do Paryża, w którym to podobno można olbrzymiego ssaka zobaczyć. Nasz bohater już na samym początku ładuje się w niezłe tarapaty - zostaje okradziony ze swych oszczędności, obraża młodą piękną damę, a jakby tego było mało, w wyniku nieporozumienia wdaje się w bójkę ze słynnymi trzema muszkieterami. Całą aferę udaje się jednak szybko odkręcić i po krótkiej potyczce z żołnierzami kardynała Richelieu, czwórka szermierzy zostaje bliskimi przyjaciółmi. Wspólna walka motywuje również D'Artagnana do zostania muszkieterem. Nie będzie to jednak takie proste - kapitan muszkieterów Treville nie chce bowiem wyrazić na to zgody, gdyż uważa młodzieńca za zbyt nieokrzesanego i naiwnego. D'Artagnan nie zamierza jednak się poddawać i szuka sposobu, by udowodnić że jest gotów pełnić tę zaszczytną funkcję. Okazja ku temu nadarzy się już wkrótce, kiedy to nasz bohater stanąć będzie musiał w obronie honoru królowej Anny, przeciwko której knują niecny kardynał Richelieu i jego poplecznicy.

Na animowanych "Trzech Muszkieterów" natknąłem się przez całkowity przypadek, przesłuchując na YouTube kompilacje piosenek ze starych anime. Świetny, wpadający w ucho opening bajki oraz sympatyczne projekty postaci bardzo przypadły mi do gustu, w związku z czym natychmiast rozpocząłem poszukiwania tytułu. Niestety, po przekopaniu sporej części internetów, udało mi się jedynie trafić na tłumaczenie francuskie oraz niekompletne rosyjskie suby. Zrezygnowany już miałem sobie odpuścić, kiedy nagle w proponowanych wideo na YT wyskoczył mi pierwszy epizod po angielsku. Jak się okazało, pewien Francuz zauważył, że wielu ludzi bardzo chciało tytuł ten obejrzeć i postanowił przełożyć go na angielski. Tłumaczenie wyszło mu co prawda nieco toporne, pełne gramatycznych błędów, jednak na tyle zrozumiałe, że bajkę spokojnie dało się obejrzeć. Uradowany zasiadłem więc do seansu. I bawiłem się naprawdę wyśmienicie, bowiem choć "Anime Sanjuushi" jest luźną adaptacją, kierowaną głównie do widzów młodszych, to popisać się może naprawdę fajną, ciekawą fabułą, pełną intryg i zaskakujących zwrotów akcji. Choć pierwsze kilka odcinków serii może się wydać nieco monotonne, to nie ma co się zrażać, bowiem bajka bardzo szybko nabiera tempa i nie pozwala się oderwać aż do samego końca. Zwłaszcza wątek z diamentami królowej Anny oraz Żelazną Maską cholernie mi się podobały i zaskoczyły pomysłowością. Ostatnią serią dla dzieci, która tak strasznie mnie wciągnęła, był chyba "Ryu Knight". Bardzo miłym zaskoczeniem było też dla mnie to, że serial jest całkiem poprawny historycznie. Poza kilkoma drobnymi odstępstwami i uproszczeniami, bajka świetnie ukazuje siedemnastowieczną Francję i jej relacje z sąsiednimi państwami. Nie jest to oczywiście seria tak mocno oparta na faktach jak "Róża Wersalu", jednak wciąż wypada całkiem dobrze.
Kolejną miłą niespodzianką były dla mnie świetnie napisane postacie. Już sam D'Artagnan jest niesamowicie naturalnym i sympatycznym bohaterem, błyskawicznie zaskarbiającym sobie sympatię widza. Swą odwagą oraz nieustępliwością z pewnością zaimponuje także dzieciakom i będzie je motywował do pracy nad sobą. Świetnie wypadają też wszelkie postacie kobiece. Fakt, że stare bajki dla dzieci mają nierzadko dużo lepiej napisane kobitki, aniżeli sporo dzisiejszych tytułów, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Zarówno Aramis, Konstancja, czy też Milady to fantastyczne bohaterki. Nie są to użalające się nad sobą damulki w opresji, które w kółko trzeba ratować, albo też słodkie idiotki, będące jedynie tanim fanserwisem. Każda z nich odgrywa w serialu kluczową rolę i kiedy przyjdzie co do czego, to radzą sobie one nie gorzej, niż mężczyźni. A wiecie, że to jeszcze nie koniec pochwał dla postaci? Bardzo do gustu przypadli mi też antagoniści. Nie są to generyczni źli czyniący zło dla samego czynienia zła. W każdym z nich siedzi również dobro i kiedy wymaga tego sytuacja potrafią odłożyć swe animozje na bok i połączyć siły z D'Artagnanem, by wspólnie zapobiec zagrażającemu Francji niebezpieczeństwu. Bomba!

Pod względem oprawy audiowizualnej nie jest to może najpiękniejszy tytuł lat 80-tych, ale zdecydowanie daje radę. Projekty postaci są bardzo ładne i miłe dla oka, a przy tym odpowiednio zróżnicowane, dzięki czemu nie ma tutaj przypadku identycznych twarzy, który jest zmorą wielu dzisiejszych tytułów. Bardzo podobały mi się też kostiumy bohaterów, idealnie wpasowujące się w okres przedstawiony w bajce. Kapelusze z pióropuszami, pięknie zdobione suknie, mundury z charakterystyczną szatą z krzyżem - wszystko to tu znajdziecie. Podobnie wygląda sprawa z tłami - nie dość, że są szczegółowe i kolorowe, to jeszcze poprawne historycznie. Wprawne oko dopatrzy się tu nawet wielu słynnych historycznych budowli. Jeśli chodzi zaś o animacje, to wypada różnie. Na ogół nie wybija się ponad średnią, jednak ma kilka naprawdę fajnych momentów. Niestety, w drugiej połowie serii coraz częstsze są spadki jakości oraz oszczędności. 
Muzyka jest świetna. Już na samym początku wita nas rytmiczny, wpadający szybko w ucho opening, zapowiadający przyjemną bajkę pełną niezwykłych przygód. Równie dobrze prezentuje się także ending, zapraszający do ponownego spotkania w kolejnym odcinku. Obie piosenki wykonuje słynna Noriko Sakai, znana choćby ze świetnych piosenek z kultowego "Gunbustera". Sam soundtrack serii też jest świetny i klimatyczny, co nie powinno być niespodzianką, bowiem odpowiada zań niezwykle utalentowany kompozytor - Kouhei Tanaka. Prawdę mówiąc jednak, moim zdaniem przydałoby się w ścieżce dźwiękowej więcej utworów. Niektóre kawałki bowiem powtarzane są tak często, że nudzą się bardzo szybko i nie wywołują już takich emocji, jak za pierwszym razem. Co do gry aktorskiej - jest fantastyczna. Każdy z bohaterów brzmi naturalnie i przekonująco, a dialogów słucha się z prawdziwą przyjemnością, czemu nie ma co się dziwić. Obsada "Anime Sanjuushi" to bowiem takie sławy jak Akira Kamiya (Ryuzaki Kazuya z "Daimosa", Ryoma z "Getter Robo"), Hirano Fumi (Lum z "Urusei Yatsura"), czy też Hidaka Noriko (Kikyou z "Inuyashy", Noriko z "Gunbustera"). 

"Anime Sanjuushi" to jedna z najfajniejszych serii dla dzieci, jakie miałem okazję obejrzeć. Punktuje świetną muzyką, wciągającą, pełną intryg fabułą, sympatycznymi bohaterami oraz bardzo dobrą grą aktorską. Szkoda mi strasznie, że póki co bajkę można obejrzeć jedynie w wątpliwej jakości na YouTube. Mam nadzieję, że zainteresuje się nią kiedyś jakaś grupa fansuberska, przekładająca na zrozumiały dla ogółu język. Zdecydowanie polecam - świetny show dla całej rodziny.

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1987
Pełny Tytuł: „Anime Sanjuushi” ("The Three Musketers Anime")
 Reżyseria: Yuyama Kunihiko
Scenariusz: Tanumi Yasao
Muzyka: Kouhei Tanaka
Gatunek: Komedia, Dramat, Romans, Historyczny
Liczba Odcinków: 52
Studio: Studio Gallop
Ocena Recenzenta: 7/10

Screeny:






6 komentarzy:

  1. A mi sie przypomnialo, ze Maly Rycerz El Nino tez byl z Japonii ;( Cale dziecinstwo w gruzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japończycy w okresie od początku lat 70-tych do wczesnych 90-tych ogółem adaptowali mnóstwo europejskich książek czy też legend. Bajki z serii "World Masterpiece Theater" są chyba najbardziej znanymi przykładami. Znalazły się wśród nich m.in takie świetne tytuły jak "Heidi", "Mały Lord", "Ania z Zielonego Wzgórza" czy też "Bush Baby" (za którego angielskim dubbingiem tłukę się po sieci od paru lat). Część z nich była nawet emitowana w polskiej telewizji.

      Usuń
  2. Po przeczytaniu tej recenzji wiem co będę oglądała w wolnym czasie :D Z ciekawości spytam czy planujesz kiedyś napisać coś o anime na podstawie dzieł Tezuki lub Rumiko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne że tak. Póki co nie mam zbytnio czasu, bo sesja, ale gdy już się ze wszystkimi egzaminami uporam to pewnie coś się pojawi.

      Usuń
  3. Nadal się dziwię, dlaczego na fali popularności "psiej" wersji Muszkieterów żaden kanał nie podkupił tej wersji...

    OdpowiedzUsuń