czwartek, 21 kwietnia 2016

Wojny Bestii po raz drugi! - Beast Wars Second Chou Seimeitai Transformers (1998)

Dawno, dawno temu, na kanale Polsat emitowana była jedna z wielu serii Transformers - "Beast Wars". Nowatorska pod tym względem, że wykonana w pełni w CGI oraz ze względu na to, że tym razem wszystkie roboty zmieniały się w zwierzaki. Fabularnie była też o wiele dojrzalsza i bardziej rozbudowana, niż większość poprzednich serii Transformers, dzięki czemu zaskarbiła sobie fanów również wśród starszych widzów. Serial przyjęty bardzo ciepło, doczekał się miana kultowego i do dziś cieszy się sporą popularnością. Mało kto jednak wie, że doczekał się on kontynuacji. Ciężko się temu dziwić - nigdy nie opuściła ona Japonii, a żadna grupa fansuberska przez wiele lat nie kwapiła się, by ją przetłumaczyć. Co prawda kilku ludzi skrzyknęło się i próbowało wykonać (swoją drogą całkiem niezły) fandubbing całości, jednak ich zapał bardzo szybko wygasł.
Dnia pierwszego kwietnia grupa Karyuudo fansubs zrobiła wszystkim jednak niespodziankę. Nie tylko w pełni przetłumaczyli całą serię, ale do swojego wydania dorzucili także grafiki promocyjne, skany artbooków, czy też kompletny OST.  Jako że na translację serii od dawna bardzo czekałem (już od czasów wczesnego gimnazjum!) to z wielką radością wydanie pobrałem i rozpocząłem seans. 

Planeta Gaia, ze względu na swe ogromne pokłady energii Angolmois, staje się celem ataku niecnych Predaconów. Odpowiadając na sygnał SOS, przywódca Maximali - Convoy - oraz jego prawa ręka - porucznik Apache - wyruszają przeprowadzić rekonesans. Niestety, w jego trakcie dochodzi do wypadku, w wyniku którego Lio Convoy przepada bez śladu. Jego oddział nie poddaje się jednak i wyrusza na planetę Gaia, by kontynuować swą misję. W trakcie lądowania Maximale zostają zaatakowani przez Predaconów, w wyniku czego ich statek rozbija się, a członkowie oddziału ulegają rozdzieleniu. Jakby tego było mało, atmosfera planety jest szkodliwa dla Transformerów, co zmusza ich do przybrania całkiem nowych, zwierzęcych form i przystosowania się do nowego otoczenia. A na tym problemów nie koniec - gdy naszym bohaterom udaje się w końcu odnaleźć, wpadają w pułapkę zastawioną przez Predaconów. I marnie by pewnie skończyli, gdyby na ratunek nie przybył im tajemniczy biały lew, który okazuje się być... ich zaginionym przywódcą. Ponownie w komplecie, Maximale są gotowi do działania i zrobią wszystko, by pokrzyżować niecne plany Predaconów.

Pierwsze, co rzuca się w oczy przy oglądaniu "Beast Wars II" to fakt, że jest to tytuł kierowany do całkiem innej grupy wiekowej, niż pierwsza część. Fabuła jest dużo prostsza, klimat o wiele lżejszy a humor bardzo dziecinny. Przeżywane przez bohaterów przygody poruszają często bliskie dzieciom problemy (np. chęć bycia traktowanym jak dorosły, walka z lenistwem, czy też to jaka kara może spotkać pyszałków) i kończą się z reguły charakterystycznymi dla bajek dla najmłodszych morałami. Nie jest to nic złego, biorąc pod uwagę kto jest docelowym odbiorcą tytułu, jednak starszych widzów z pewnością fakt ten nie zachwyci. Końcówki każdego odcinka zajmuje także mini talk-show - "Second Transmission" - prowadzony przez urocze małe robociki - Artemis oraz Moona - komentujące także wydarzenia w trakcie głównej fabuły. Zapraszają one do "studia" bohaterów serii i w "zabawny" sposób starają się przybliżyć dzieciakom tajemnice świata bajki. Problem w tym, że segment ten nie jest ani ciekawy, ani też jakoś specjalnie zabawny i tylko zjada czas, który można było przeznaczyć na coś lepszego. Albo to ja jestem już za stary i tego typu zagrywki do mnie nie przemawiają. Bajka cierpi też na zbyt dużą ilość odcinków powtórzeniowych. Ja rozumiem, że docelowymi odbiorcami są tutaj małe dzieci, no ale nie przesadzajmy - historia nie jest wcale skomplikowana i z pewnością poradziłyby sobie one ze śledzeniem jej przebiegu, bez tak częstych przypominajek. O wiele wyraźniej widać też, że jest to tytuł nastawiony głównie na reklamowanie zabawek dla milusińskich. Żaden z bohaterów bowiem nie ginie - twórcy nie mogliby sobie przecież pozwolić, by sprzedaż zabawek spadła - najwięcej kasy poszło na efekciarskie i często powtarzane sceny ich transformacji i kombinacji, a jakby tego było mało, większość z nich dostaje nowe formy, aby zbić więcej kasy na nowych figurkach.
Bardzo polubiłem jednak bohaterów. Ze strony Maximali spodobał mi się zwłaszcza Lio Convoy. Doświadczony, waleczny i rozważny przywódca, potrafiący wyjść obronną ręką nawet z najcięższej sytuacji i stawiający na pierwszym miejscu dobro swych żołnierzy. Całkiem dobrze nakreśloną postacią jest też pojawiający się w późniejszych odcinkach Lio Junior, za pomocą którego zgrabnie pokazano problemy, z jakimi borykają się na co dzień dzieciaki. Moją sympatię najbardziej zaskarbili sobie chyba jednak Predaconi. Dlaczego, spytacie, przecież to Ci źli. A no dlatego, że w przeciwieństwie do wielu innych serii TF, pokazano tutaj, że mają oni także pozytywne cechy. Świetnie wypadają zwłaszcza Galvatron oraz Starscream. Ten pierwszy jest wbrew pozorom bardzo honorowym i rozsądnym przywódcą, szanującym swych podwładnych do tego stopnia, że jest skłonny przebaczyć im ich liczne niepowodzenia. Starscream natomiast zapunktował u mnie niesamowicie tym, że w przeciwieństwie do wielu innych serii TF, w których gra rolę typowego głuptaka, tutaj jest cwanym i przebiegłym mastermindem. Ma też fantastyczne interakcje i dialogi ze swym partnerem - BB - którymi wprowadza do serii mnóstwo humoru. Bardzo bawili mnie też Jointrons - trio niesamowicie rasistowskich Transformerów, zachowujących się jak stereotypowi Meksykanie. Co drugie słowo rzucają "Muchas" czy też "Senoritas", a jakby tego było mało, nieustannie chleją i tańcują. Jak nietrudno się domyślić, ich zachowanie przysparza obu stronom konfliktu mnóstwa problemów, co prowadzi do wielu komicznych sytuacji.

Graficznie tytuł wypada średnio. Projekty robotów są bardzo fajne i pomysłowe (choć taki Megastorm jest na dobrą sprawę recolorem Megatrona z "G1") a sceny ich transformacji w większości dynamiczne i pełne efekciarstwa. Lio Convoy to chyba moja ulubiona wersja Optimusa i z miłą chęcią postawiłbym sobie jego figurkę na półce, gdyby nie była tak cholernie droga... Świetnie prezentują się też zróżnicowane tła - obfitujące w bogatą faunę i florę dżungle, rozległe pustkowia i kaniony, olbrzymie i tajemnicze ruiny - wszystko to w BWII znajdziecie. Problemem jest niestety cała reszta. Animacja jest bardzo często ograniczana do absolutnego minimum, co razi szczególnie w scenach potyczek, które przecież powinny być jak najbardziej efekciarskie, aby nakręcać sprzedaż zabawek. Mnóstwo tutaj też powtarzanych ujęć, wstawianych czasami w takich momentach, że kompletnie nie pasują do reszty. Zdarza się też bardzo wiele wpadek - bohaterowie zmieniają czasem kolory i - co gorsza - kształty, a jakby tego było mało, w jednym z epizodów doszło nawet do takich absurdów, że kilku z nich mówiło nie swoimi głosami.
Sytuacje ratuje tutaj oprawa dźwiękowa. Muzyka jest naprawdę fajna i dobrze dopasowana do wydarzeń na ekranie, choć niektóre utwory są używane zbyt często. Świetnie wypadają openingi oraz endingi - rytmiczne i melodyjne, błyskawicznie wpadają w ucho i zdecydowanie zachęcają do oglądania bajki. Ba! "Get My Future" spodobało mi się tak bardzo, że jest chyba moim ulubionym openingiem Transformerów ogólnie i bardzo często słucham go poza samą bajką. Gra aktorska również zasługuje na pochwałę. Głosy bohaterów są bardzo dobrze dopasowane i świetnie oddają charakter każdego z nich. Dodatkowo aktorzy potrafią świetnie modulować głosem, by lepiej oddać emocje każdego z nich. Bardzo miłą niespodzianką było dla mnie to, że w rolę Lio Convoya wciela się Hozumi Gouda, którego bardzo lubię za rolę Chirico z kultowego "Armored Trooper VOTOMS".

Nie ukrywam, że "Beast Wars II" trochę mnie rozczarowało, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak długo czekałem aż ktoś je przetłumaczy. Jest to bajka kierowana zdecydowanie do najmłodszych fanów Transformerów i starsi miłośnicy tych robotów raczej nie będą nią oczarowani. Sporym problemem jest też niezbyt zachwycająca oprawa graficzna. Sytuację ratują jednak fajne roboty całkiem sympatyczni bohaterowie, świetna muzyka oraz bardzo dobra gra aktorska.
Czy polecam? Młodszym fanom TF jak najbardziej. BWII ma w sobie wszystko to, co bajka dla dzieci z lat 90-tych mieć powinna. Tym starszym jednak, którzy liczą na to, iż kontynuacja Beast Wars jest równie dobra co podstawka, już nieszczególnie. Raczej się rozczarują.

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1998
Pełny Tytuł: „Beast Wars Second Chou Seimeitai Transformers” ("Beast Wars II")
 Reżyseria: Osamu Sekita
Scenariusz: Junki Takegami, Kazuhiko Godo
Muzyka: Hayashi Juzo
Gatunek: Science-Fiction, Przygodowy, Komedia, Super Robot
Liczba Odcinków: 43
Studio: Production Reed
Ocena Recenzenta: 5.5/10

Screeny:





4 komentarze:

  1. Transformersi nigdy mnie jakoś specjalnie nie interesowali, ale skoro piszesz, że pierwszy sezon jest całkiem popularnym, nawet kultowym tytułem, może kiedyś wpiszę go do listy z takimi właśnie, kultowymi seriami do recenzji :) Bardzo fajna recka! Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do TF mam olbrzymi sentyment głównie dzięki tacie, który pokazał mi lata temu w telewizji "Generację Pierwszą", a potem oglądał ze mną wszystkie inne, jakie u nas emitowano :). Pamiętam że przy okazji BW próbowaliśmy nawet zmontować prowizoryczne okulary 3D, myśląc że poprawi to efekt trójwymiaru *śmiech*.

      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  2. 1szy sezon Beast Wars byl u nas puszczany na Polsacie, jako dzieciak zawsze chciałem miec z tego figurke. Niestety ówczesne czasy i panująca bieda powodowały ze musiałem zadawalac sie "Chinczykami z rynku" ktore i tak dawały wiele frajdy i potrafiły być bardziej pancerne niz orginaly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, nie tylko były bardziej pancerne, niż oryginały, ale również zachwycały wykonaniem. Bootlegi z BW to chyba najładniejsze bootlegi, jakie widziałem. Od oryginalnych zabawek Hasbro nie różnią się praktycznie niczym, poza drobnymi zmianami w kolorystyce (ogon Smoka Megatrona był np. brązowy, zamiast złotego).

      Usuń