wtorek, 9 sierpnia 2016

Niezwyczajna zwyczajność - Uchuu Patrol Luluco (2016)

Znacie studio Trigger? Pewnie że znacie! Od lat nazywani "Zbawcami Anime" ludzie pochodzący w dużej mierze z dawnego studia Gainax. Odpowiedzialni są za takie głośne tytuły jak m.in "Tengen Toppa Gurren Lagann" (jeszcze pod szyldem Gainaxu), "Little Witch Academia", czy też "Kill la Kill" (które osobiście uważam za przehajpowanego przeciętniaka, no ale to materiał na inny tekst). W swoim dorobku mają też kilka bardziej... hm, "oryginalnych" i niezwykle memicznych produkcji, w postaci głupawych komediowych shortów, z których najsłynniejszym jest chyba "Inferno Cop", a zaraz po nim zeszłoroczny "Ninja Slayer".
W zakończonym już jakiś czas temu wiosennym sezonie ekipa "Spustowców" wraz z Imaishim na czele dała nam kolejną króciutką głupawkę, w postaci "Uchuu Patrol Luluco". Ten składający się z trzynastu niespełna ośmio-minutowych odcinków shorcik oczarował mnie niezwykle i jest chyba moją ulubioną, obok wspomnianego "Inferno Copa", produkcją od tego studia. A dlaczego? 

Trzynastoletnia Luluco to urocza, acz nie wyróżniająca się niczym specjalnym dziewczynka. Nie ma jakichś większych wymagań i nie oczekuje od losu żadnych cudów. Ot, chce sobie po prostu wieść spokojne, zwyczajne życie. No, ale utrudnia jej to trochę fakt, że żyje w tak cudacznym miejscu jak Ogikubo - intergalaktyczne skupisko wszelkich kosmicznych dziwadeł, będące dodatkowo ziemską kolonią imigrancką. Luluco jednak się nie poddaje i za wszelką cenę stara się zachować swoją normalność.
Pewnego ranka, gdy nasza bohaterka jak co dzień je śniadanie ze swoim tatą, jej życie wywraca się do góry nogami. Tak, jeszcze bardziej! Podczas najważniejszego posiłku dnia, jej ojciec spożywa niebezpieczny medykament, który w ułamku sekundy zamraża go na kość. A jakby tego było mało, spanikowana Luluco przez przypadek go przewraca, powodując że rozsypuje się w drobny mak. Przerażona dziewczynka natychmiast ładuje to co z ojca zostało na wózek i pędzi do jego miejsca pracy - biura Kosmicznego Patrolu - licząc na to, że znajdzie tam pomoc. Tam jednak zostaje aresztowana! A zaraz potem zwolniona... I ZNOWU ARESZTOWANA! I znowu zwolniona... aż w końcu przełożony jej ojca postanawia wcielić ją w zastępy Kosmicznego Patrolu, aby odpracowała koszta rozmrożenia i sklejania tatusia. Od tego momentu całe spokojne życie naszej bohaterki zaczyna się sypać...

Jak z tego króciutkiego zarysu fabuły mogliście zapewne wywnioskować, mamy tu do czynienia z niezwykle absurdalną komedią. Czyli z tym, co Trigger robi najlepiej. Każdy kolejny epizod Luluco jest jeszcze bardziej szalony niż poprzedni i dostarcza widzowi kolejną porcję radosnej głupawki. W przeciwieństwie do takiego Inferno Copa jednak, w którym opowieść była kompletnie bez sensu i beztrosko olewała - wydawać by się mogło - kluczowe wątki, Luluco jest o wiele spójniejsza fabularnie. Nie jest to wciąż serial kładący duży nacisk na opowiadaną historię - ba, bohaterowie sami w pewnym momencie oznajmiają nam, że scenariusz jest niedokończony i pisany na bieżąco na kolanie. Da się jednak w nim dostrzec kilka ważniejszych wątków, rozwijanych przez cały czas trwania bajki. Najważniejszym i najbardziej widocznym z nich jest zdecydowanie dorastanie Luluco. W trakcie serii nasza mała bohaterka stopniowo dojrzewa - przeżywa swoją pierwszą miłość, nabiera pewności siebie, uczy się akceptować otaczającą ją, bardzo dziwaczną, rzeczywistość etc. Pokazane jest to, mimo całej absurdalności bajki, w sposób bardzo fajny i naturalny, bez zbędnych dłużyn czy też przesadnie filozoficznych dialogów, usianych truizmami. Wszystko to jest w dodatku urozmaicone fantastycznymi wizualiami, o których więcej za chwilę...
Żarty i gagi serwowane w Luluco są niesamowicie zabawne. Serial ani na chwilę nie odpuszcza i z każdym kolejnym epizodem robi się coraz śmieszniejszy. Oglądając bajkę grupowo z kumplami nieustannie zaśmiewaliśmy się z szalonych, przerysowanych reakcji bohaterów, totalnie popierniczonych dialogów, czy też szurniętych, efekciarskich scen akcji. No bo w której innej bajce możecie zobaczyć, jak bohaterka zmienia się w pistolet, który podczas wystrzeliwania pocisków donośnym głosem wywrzaskuje "FIGHT FOR JUSTICE!"? Albo jak po przeżyciu swojego pierwszego orgazmu widzi przed oczami narodziny całej nowej galaktyki? Jakby tego było mało, twórcy zrobili sobie jaja z formatu bajki i podzielili ją na kilka trzyodcinkowych "sezonów". A bohaterowie nieustannie przekraczają czwartą ścianę, mówiąc nam nawet pod koniec odcinka, że "ciąg dalszy nastąpi!"
Kolejną mocną stroną produkcji są świetni bohaterowie. Każda z postaci ma swoją własną, niezwykle barwną osobowość, co znajduje odzwierciedlenie w interakcjach i dialogach, jakie między nimi zachodzą. Absurdalne i zabawne, dostarczają mnóstwa rozrywki i sprawiają, że nie w sposób tej uroczej, durnowatej gromadki nie pokochać. Swoją drogą, w serialu gościnnie występują również bohaterowie innych produkcji Triggera, tak więc fani twórczości tego studia z pewnością będą szczęśliwi mogąc znów zobaczyć wiele znajomych twarzy. A warto wspomnieć, że nie są oni jedynymi nawiązaniami. W trakcie serii będzie nam dane zobaczyć wiele kultowych scen oraz dialogów zaczerpniętych z takich tytułów jak m.in "Gunbuster", "Diebuster", "Neon Genesis Evangelion",  czy też "Tengen Toppa Gurren Lagann". W momencie gdy zobaczyłem Luluco z impetem lądującą na statku kosmicznym, po czym krzyżującą ramiona jak Noriko i jej wielki Gunbuster, moja dusza starocioty radowała się niezmiernie, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Wspominałem o fantastycznych wizualiach, prawda? Luluco to pod względem graficznym istny majstersztyk. Mnóstwo tutaj świetnie zanimowanych sekwencji, utrzymanych w typowym dla Imaishiego stylu, inspirowanym dynamicznymi animacjami Yoshinoriego Kanady. Możecie się zatem spodziewać szalonych, efekciarskich póz, genialnej mimiki postaci, zapierających dech w piersiach scen akcji ze świetną pracą kamery i płynnością ruchów, ferii barw, czy też licznych, momentami totalnie absurdalnych zbliżeń. Warto wspomnieć że są one bardzo kreatywnie wykorzystywane, celem podkreślenia ważnych scen, jak choćby wspomniany wyżej pierwszy orgazm Luluco. SYMBOLIZM! Świetne są też projekty wszelakich maszyn - zakręcone, intrygujące i pełne bardzo fajnych futurystycznych pierdół. Strasznie podobało mi się też to, jak rozwiązano kwestię projektów postaci. "Luluco" łączy wszystkie możliwe style rysunku, jakie można było na przestrzeni lat zaobserwować w bajkach do których swoją rękę przyłożył Imaishi. Mamy tutaj zatem "tekturowe" wycinanki jak z "Inferno Copa", urocze, mocno kreskówkowe postacie jak te z "Little Witch Academia", czy też kolorowe dziwadła podobne do tych z "Dead Leaves". Podobnie ma się sprawa z tłami, tym bardziej że bohaterowie mają nawet okazję odwiedzić "planety" z innych bajek.
Genialna jest także muzyka. Wszystko, począwszy od durnowatego, specjalnie śpiewanego na odwal się openingu (którego słowa w dodatku nieustannie się zmieniają!!), przez klimatyczne, świetnie podkreślające atmosferę scen BGM-ki, na ambientowym, bardzo miłym dla ucha endingu kończąc brzmi po prostu fenomenalnie. Wspomniany ending ma również fantastyczną stylistkę - na fotografiach prawdziwych ulic umieszczono przesłodkie wycinanki przedstawiające Luluco, która przemierza miasto w poszukiwaniu swojego ukochanego.
Na pochwałę zasługuje również gra aktorska. Każda z postaci brzmi bardzo naturalnie i przekonująco. Najlepiej moim zdaniem spisali się Ichimichi Mao wcielająca się w Luluco, Shintani Mayumi grająca Midori,  Inada Tetsu jako Chief Overjustice, czy też Enoki Junya jako Alpha Omega Nova. W roli głównego złego występuje tu również Nobuyuki Hiyama - jeden z moich ulubionych seiyuu.

"Uchuu Patrol Luluco" to świetna komedia i zdecydowanie moja ulubiona bajka tegorocznego sezonu wiosennego. Zrobiona z sercem, niezwykle zabawna i zachwycająca pod względem wizualnym, z pewnością dostarczy każdemu mnóstwa przyjemnej, nie wymagającej myślenia rozrywki. Z całego serca polecam, tym bardziej jeśli znane wam są inne tytuły Imaishiego i studia Trigger. Będziecie się wtedy jeszcze lepiej bawić, wyłapując subtelne nawiązania do innych tytułów ich autorstwa.

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 2016
Pełny Tytuł: „Uchuu Patrol Luluco” ("Space Patrol Luluco")
 Reżyseria: Hiroyuki Imaishi, Amemiya Akira
Scenariusz: Hiroyuki Imaishi
Muzyka: Suehiro Kenichiro, Teddyloid
Gatunek: Komedia, Akcja, Parodia, Romans, Science-Fiction
Liczba Odcinków: 13
Studio: Trigger
Ocena Recenzenta: 9/10

- Warto swoją drogą wspomnieć, że istnieje teoria jakoby Luluco była personifikacją studia Trigger. Ma mieć to potwierdzenie zwłaszcza na podstawie wydarzeń z kilku ostatnich epizodów. By nadmiernie nie spoilerować wspomnę tylko, że zachowanie Luluco pod koniec, jak i sam finał bardzo nawiązują do typowego dla Triggera podejścia "Styl ponad treścią".

Screeny:








3 komentarze:

  1. Wszyscy to wychwalają, no nie, muszę zobaczyć. Mam słabość do tego studia :D
    Zabiła tatusia :C
    Proszę, nie mów, że odwiedzą więzienie z Dead Leaves, tego bym nie zniosła.
    Pewnie nie załapię nawet 1/3 nawiązań, ale liczą się chęci...

    OdpowiedzUsuń
  2. tak wszyscy to zachwalają że chyba obejrzę a propos komedii i bohatera który się przypadkowo wkręca w robotę bohatera zobacz sobie dokkoida :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy pierwszy raz zobaczyłam tą zwariowaną gromadkę w "Uchuu Patrol" to z miejsca polubiłam większość bohaterów. Bardzo fajne były momenty nawiązujące do starszych tytułów. Występujące w tym anime gagi były prze zabawne. xD Nie raz "turlałam się z śmiechu" wraz z moją młodszą siostrą. ^^

    OdpowiedzUsuń