wtorek, 10 grudnia 2013

O legendzie anime słów kilka - "Neon Genesis Evangelion" (1995)

Dziś robimy sobie przerwę od serii obskurnych i mniej znanych i bierzemy na warsztat staroć, o którym głośno jest do tej pory. Tak, moi drodzy, dziś złapiemy się za prawdziwą legendę anime - "Neon Genesis Evangelion". Serii tej nie trzeba raczej nikomu bliżej przedstawiać, bowiem cieszy się ona tak olbrzymią popularnością, że dziś praktycznie każdy już o niej słyszał, nawet jeśli osobiście nie miał okazji jej obejrzeć. Czy jednak dzieło Hideakiego Anno faktycznie zasługuje sobie na aż taką sławę? Na to pytanie spróbuję wam, drodzy czytelnicy, odpowiedzieć w dzisiejszym tekście właśnie.

Rok 2000. W wyniku olbrzymiej tajemniczej katastrofy ginie ponad połowa ludzkości. Skażeniu ulega również spora część planety, przez co wiele regionów Ziemii praktycznie nie nadaje się jako środowisko dla jakiegokolwiek życia. Katastrofa ta nazwana zostaje "Drugim Uderzeniem".
Mija 15 lat...
Ludzkości częściowo udaje się odbudować po zniszczeniach, jakie wywołało "Drugie Uderzenie". Niestety, spokojny okres odbudowy przerwany zostaje nagłym atakiem ogromnych, dziwacznych istot zwanych "Aniołami". Do walki z nimi zostaje powołana specjalna organizacja NERV.
Do miasta Tokyo-3 przybywa 14 letni Shinji Ikari. Jak się okazuje, został tu wezwany przez swojego ojca, głównodowodzącego NERVu. Nie zaprasza on jednak Shinjiego tylko po to, by powspominać "stare dobre czasy". Syn jest mu najzwyczajniej w świecie do czegoś potrzebny. A do czego? A no do pilotowania ogromnej maszyny - potężnego Super Robota zwanego "EVANGELION". Przerażony i zdezorientowany Shinji oczywiście początkowo odmawia, będąc pewnym iż ojciec chce go po prostu posłać na pewną śmierć. Gdy jednak widzi, że jeśli nie podejmie się tego zadania, to jego miejsce zajmie ciężko ranna dziewczynka, postanawia wziąć się w garść i siada za sterami maszyny. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że decyzja ta wpłynie na jego życie dużo bardziej, niż mógłby to sobie wyobrażać.

Początek historii ukazanej w "Neon Genesis Evangelion" niewiele różni się od tych, znanych z innych anime z gatunku Super Robot. Po raz kolejny mamy dzieciaka, który za sprawą dziwnego splotu wydarzeń ląduje za sterami ogromnej maszyny; znowu mamy schemat "Potwora Tygodnia" (bohaterowie w swych maszynach zwalczają coraz to kolejnych kosmitów); znowu mamy także schemat "od zera do bohatera". Pojawia się w niej również mnóstwo elementów komediowych typowych dla tego gatunku. Dlaczego zatem NGE obrosło takim kultem, skoro pozornie niczym nie różni się od innych serii ze swojego gatunku? A no bo w okolicach 14tego odcinka, cała Super Robotowa otoczka schodzi na drugi plan i anime zaczyna bardziej koncentrować się na bohaterach. A jakby tego było mało, po pamiętnym odcinku z Zeruelem seria nabiera znacznie mroczniejszego klimatu, bowiem akurat w tym momencie Anno popadł w depresję, co odcisnęło wyraźne piętno na dalszej części serii. Jak nietrudno się domyślić, tak nagłe przejście z typowego anime o mecha do głębokiej analizy psychiki bohaterów nie przeszło bez echa - i to jest właśnie głównym powodem, dla którego seria ta otoczona jest dziś takim kultem. Przejście to było tak gwałtowne i niespodziewane, że wywołało iście mieszane reakcje u widzów. Część serię pokochała, inna, rozczarowana zrezygnowaniem ze sztandarowego schematu, zaczęła darzyć nienawiścią. Aby było jeszcze śmieszniej, subtelne do tej pory, często przypadkowe odniesienia do religii judeo-chrześcijańskiej nasiliły się i zaczęły pojawiać się w coraz bardziej absurdalnych, chwilami rzekłbym nawet kontrowersyjnych ujęciach. To również przypieczętowało sukces NGE. Nie można zapominać również o nietypowym, jak na anime o super robotach bohaterze, ale o nim za chwilę...

Bardzo mocną stroną tego anime są jego bohaterowie. Choć na pierwszy rzut oka jest to w miarę typowy zestaw postaci (dorastający chłoptaś, cicha panienka, wybuchowa tsundere, nonszalancki uwodziciel, klasowy chuligan i nerd) tak szybko okazuje się, że ich charaktery są dużo głębsze, niż mogłoby się wydawać. Bardzo uwydatnia się to zwłaszcza po wspomnianym 14tym epizodzie. Okazuje się bowiem nagle, iż każdy z bohaterów kryje w sobie coś niezwykle intrygującego. Każdy ma jakiś problem, z którym się zmaga. 
Rozwój ich charakterów jest również bardzo dobrze rozplanowany i nie sprawiają oni wrażenia sztucznych kukiełek, którym na siłę nadaje się odpowiednie emocje, gdy wymaga tego dany epizod. Co więcej, w przypadku głównych bohaterów, dane jest nam również dokładnie wniknąć w ich psychikę i lepiej ich zrozumieć. Szkoda jedynie, że nie pokuszono się o taki zabieg w przypadku kilku pobocznych postaci, które prezentują się nie mniej ciekawie.
Najciekawiej prezentuje się swoją drogą postać Shinjiego, która jest jednym z powodów, dla którego NGE uważane jest za produkcję niezwykle oryginalną. Młody Ikari bowiem nie jest typowym, w gorącej wodzie kąpanym pilotem Super Robota, który z okrzykiem "GETTER TOMAHAAAAWK!" rzuca się w sam środek bitwy. Panicz Ikari, owszem, potrafi pokazać że umie dzielnie walczyć, jednak nadal pozostaje nastoletnim chłopcem, któremu często przyjdzie upaść pod ciężarem ogromnego obowiązku obrony świata, jaki spoczywa na jego młodych barkach. Zwłaszcza w drugiej, bardziej depresyjnej połowie serii.
O antagonistach z samej serii TV niestety nie dowiemy się jednak zbyt wiele. Wiemy jedynie, iż ludzkość za wszelką cenę musi ich zwalczyć i... w zasadzie to tyle. By lepiej poznać motywacje kierujące Aniołami (a zapewniam, że takowe są) i innymi antagonistami, widz musi zapoznać się z różnorakimi materiałami dodatkowymi. Nie najlepsze posunięcie, ale cięcia kosztów nie pozwoliły tego inaczej zrealizować...

Oprawa audiowizualna raczej nie powala. Nie oznacza to jednak, że jest zła. Jest po prostu na takim samym poziomie, jak w wielu innych seriach telewizyjnych z okresu lat 90tych. Spodziewać się możemy zatem przyjemnych dla oka, schludnych projektów postaci, przejrzystych, aczkolwiek nie nazbyt udziwnianych teł (choć Tokyo-3 chwilami robi bardzo ładne wrażenie) i płynnej, choć obfitującej chwilami w spadki jakości, animacji. Skoro o animacji mowa, to warto wspomnieć, że z racji kłopotów finansowych, ostatnie 2 odcinki serii telewizyjnej są bardzo oszczędne i niezwykle mocno rzuca się w nich w oczy cięcie kosztów (animacja zastąpiona rysunkami poglądowymi, powtarzane pierdyliard razy ujęcia itd.)
Na pochwałę i to wielką zasługują jednak projekty maszyn. Evangeliony to roboty niezwykle oryginalne, w niczym praktycznie nie przypominające większości innych Super Robotów. Nie są przeładowane atrakcyjnymi pierdołami, nie posiadają wymyślnych rodzajów uzbrojenia. Nie są też tak kanciaste jak choćby GaoGaiGar, czy Voltes. Swymi kształtami zdecydowanie bardziej przypominają faktycznych ludzi. Pod względem "napędu" jednak są to typowe supery. Dlaczego jednak nie zdradzę, gdyż jest to dość istotny element fabuły.
Niezwykle zjawiskowo prezentują się również walki Evangelionów z Aniołami. Ich choreografia jest świetnie przemyślana i ogląda się je z niesamowitą przyjemnością.
Muzyka jest świetna. Shiro Sagisu spisał się wyśmienicie i udało mu się stworzyć niesamowitą ścieżkę dźwiękową, która po tak wielu latach nadal tkwi w pamięci wielu fanów. Utwory takie jak "A Step Forward into a Terror", "Rei", "BEAST II", "Decisive Battle" czy też "Angel Attack" to piosenki naprawde wspaniałe, idealnie podkreślające nastrój scen, w których są użyte. Opening serii zaś to chyba jedna z najbardziej znanych na świecie piosenek, pochodzących z japońskiej animacji - "Cruel Angel Thesis" w wykonaniu Yoko Takahashi do tej pory cieszy się niesłabnącą popularnością.
Wypada pochwalić również grę aktorską.  Usłyszymy tu samą śmietankę - Megumi Hayashibara, Megumi Ogata, Tomokazu Seki, Yuuki Hiro - to tylko kilka nazwisk, które się w tym anime przewijają. Spodziwać się możemy zatem rewelacyjnie odegranych ról. Każda kwestia wypowiedziana jest z odpowiednim zabarwieniem emocjonalnym, niezależnie od tego, czy jest to spokojny szept, czy też przeraźliwy krzyk rozpaczy.

Podsumujmy zatem. Czy "Evangelion" cieszy się zasłużoną sławą? Moim zdaniem tak, aczkolwiek nadal uważam, że chwilami seria ta jest hardo przewartościowywana. Mówi się, iż jest to pierwsze tak nietuzinkowe anime z gatunku Super Robot. Nie mogę się z tym stwierdzeniem jednak do końca zgodzić, bowiem bardzo podobne motywy poruszył już wcześniej, w latach 70tych "Zambot-3". Stanowczo nie pochwalam także hardego cięcia kosztów w ostatnich epizodach. Oprawa wizualna zaś jest dobra, jednak nadal nie nazwałbym jej czymś niezwykle zjawiskowym, bowiem widziałem w swoim życiu już wiele dużo ładniejszych serii.
By jednak nie było, że tylko rzempolę... Evangelion ma w sobie naprawdę sporo rzeczy, które mnie zauroczyły.
Aktorzy spisali się wyśmienicie, muzyka jest wspaniała, bohaterowie ciekawi, a fabuła, mimo że chwilami totalnie zagmatwana, to potrafi naprawdę wciągnąć i zaintrygować nietuzinkowymi tematami, po które sięga. Nie ukrywajmy, nie ma zbyt wielu tego typu mecha anime, zwłaszcza w gatunku Super Robot. Co również warte uwagi, mimo całego tego poważniactwa, jakie serwuje nam druga połowa serii, to w całym anime można uświadczyć wiele naprawdę śmiesznych momentów, tak typowych dla studia GAINAX, które istotnie potrafią rozbawić.
Krótko mówiąc - seria świetna, godna swojej sławy, aczkolwiek niektórzy jej psychofani mogliby dać sobie nieco na wstrzymanie. Tyle ode mnie.

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1995
Pełny Tytuł: „Neon Genesis Evangelion” ("Shin Seiki Evangelion")
 Reżyseria: Hideaki Anno
Scenariusz: Akio Satsukawa, Hideaki Anno, Mitsuo Iso, Shinji Higuchi, Youji Enokido
Muzyka:
 Shiro Sagisu
Gatunek: Psychologiczny, Super Robot, Komedia
Liczba Odcinków: 26
Studio: GAINAX, Tatsunoko Productions, Production I.G.
Ocena Recenzenta: 8/10

-Evangelion jest jedną z najczęściej goszczących w "Super Robot Taisen" serii. Nie ukrywam, że bardzo mnie ten fakt cieszy, zwłaszcza że zdecydowanie preferuję wersję NGE przedstawioną w tych grach właśnie. Do najciekawszych zmian, jakie SRW wprowadza w NGE należą:

*Shinji dzięki wsparciu takich przyjaciół jak Goh Saruwatari (Godannar), Gai Shishioh (GaoGaiGar), czy też Ryouma Nagare (Getter Robo) dostrzega swą wartość i wyrasta na odważnego młodziana, któy wie o co w życiu trzeba walczyć

*Bardzo odmiennie prezentują się wydarzenia z End of Evangelion. O tym jednak więcej w recenzji tegóż filmu.

*Kaworu Nagisa gra bardzo istotną rolę. Dużo większą, niż w samym anime

*Według teorii "Pętli Czasowej" SRW należy do jednego z możliwych scenariuszy NGE. Najbardziej widoczne jest to w SRW MX, gdzie Kaworu, podczas ostatniej walki z serii TV dobitnie stwierdza iż "Ta walka rozegrała się już kiedyś i miała inne zakończenie". Dalej, wspomina on o istnieniu wielu alternatywnych wymiarów.

Screeny:









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz