piątek, 13 grudnia 2013

Tryumfalny powrót trzech uroczych Marionetek - "Saber Marionette J to X" (1998)

Pierwsze "Saber Marionette J" było świetnie zrealizowaną bajką, która potrafiła zarówno chwycić za serce, jak i porządnie rozbawić. Wyróżniała się dobrze przemyślaną fabułą, nieustannie rozwijającymi się postaciami i świetnie nakreślonymi między nimi relacjami.
Kontynuacja - "Saber Marionette J Again" - już tak dobra niestety nie była. Z dobrze wyważonej serii, nie tylko dla młodszego widza, uczyniono bowiem przeładowaną fanserwisem głupawkę. Fabuła była też nieco zbyt naciągana, w porównaniu z oryginałem.
Z tego właśnie powodu, podchodząc do trzeciej i ostatniej części sagi - "Saber Marionette J to X" - miałem dość mieszane odczucia. Nie bardzo wiedziałem bowiem, czy spodziewać się mogę po raz kolejny przepakowanej głupawymi podtekstami serii dla dorastających nastolatków, czy też może, na co bardzo liczyłem, dane mi będzie ujrzeć pięknie zrealizowaną bajkę, której bliżej będzie do korzeni serii. Jak zatem sprawa z "J to X" wygląda? Przejdźmy do recenzji...

Po tym, jak nasze urocze marionetki dwukrotnie już ocaliły świat, nikogo nie powinien dziwić fakt, iż stały się swoistymi "Bohaterkami Narodowymi". Ba, postawiono im nawet pomnik i są respektowane przez ludność całej planety. 
Wydawać by się zatem mogło, że Lime, Cherry i Bloodberry nie mają się już czym przejmować i mogą sobie spokojnie mieszkać ze swym ukochanym Otaru, prawda? No, nie do końca.
Dzięki DNA Lorelei na dobre rozpoczął się bowiem proces "Restauracji Kobiet" i klony są już w końcowej fazie rozwoju. W wyniku takiego obrotu spraw Lime zaczyna się martwić, że wkrótce ona, jak i inne Marionetki przestaną być światu potrzebne. A tego typu zmartwienia nie będą jedynym problemem, z jakim przyjdzie się naszym Marionetkom zmierzyć. Oprócz tego bowiem przyjdzie im opiekować się zagubionym niemowlęciem, toczyć bój o stary park, czy też pomóc Hanagacie w problemach rodzinnych. A jakby tego było mało, w wyniku niefortunnego splotu wydarzeń, ich miłość do Otaru wystawiona będzie na naprawdę ciężką próbę. Jak nasze Marionetki poradzą sobie z tak wielkim natłokiem kłopotów? Aby się tego dowiedzieć, będziecie musieli obejrzeć tę serię.

"Saber Marionette J to X" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie dość, że wraca ono do korzeni serii i ponownie stawia na dobry humor połączony z mądrą historią, to jeszcze porusza bardzo istotne i intrygujące zagadnienia. Jak w streszczeniu wspomniałem bowiem, do fabuły wpleciono wiele dość ciekawych tematów, które zdecydowanie działają na korzyść serii. 
Nie narzekałbym również na prowadzenie historii. Rozwija się w odpowiednim tempie i zdecydowanie potrafi utrzymać widza przy ekranie.
Niestety jednak, idealnie nie jest. O ile bowiem faktycznie pojawia się kilka naprawdę świetnie przemyślanych wątków, tak występują również i takie, które nie są zbytnio oryginalne. Zwłaszcza w drugiej połowie serii dopatrzeć się można kilku naprawdę stereotypowych i oklepanych zagrań fabularnych. Szkoda wielka, bowiem serii niedaleko naprawdę do oryginału.

Bohaterowie jednak nie zawodzą. Ponownie dostajemy bardzo rozbudowane postacie, które rozwijają się przez praktycznie cały czas trwania serii. Lime przykładowo przechodzi przez ostatnią fazę swojego dzieciństwa, co możemy zaobserwować m.in w epizodzie z wróżką, który jest świetną metaforą faktu, że dzieci widzą więcej niż dorośli; Cherry dowiaduje się, że bycie mamą to wcale nie taka prosta sprawa i opieka nad maluchem wymaga naprawdę sporego poświęcenia i mnóstwa cierpliwości; Bloodberry zaś przyjdzie zmierzyć się z problemami sercowymi, gdy spotka niezwykle przystojnego cyrkowca.
Co mi się również niezwykle spodobało, Hanagata, który do tej pory grał głównie rolę komediową, dostał w końcu swoją szansę i w "J to X" jest dużo ważniejszą postacią. Strasznie fajnie prezentuje się jego rozwój od egoistycznego nieco snoba, do prawdziwego przyjaciela, który gdy sytuacja tego wymaga, potrafi naprawdę stanąć na wysokości zadania.
Antagoniści ponownie nie są źli jedynie dla zasady. Mają swoje własne, dość logiczne motywacje, które popychają ich ku temu co czynią. By jednak nie spoilerować, więcej nie wyjawię. Sami musicie to anime obejrzeć, by przekonać się o co dokładnie chodzi.

Oprawa audiowizualna nadal prezentuje się niezwykle uroczo. Nie podobało mi się jednak kilka drobiazgów. Po pierwsze - zmiana designu postaci. Nie jest ona może jakaś drastyczna, jednak mimo wszystko rzuca się w oczy. Postacie mają bardziej spłaszczone głowy, oraz widać na nich mniej cieniowania, niż w poprzednich seriach. Nieszczególnie pochwalam takie uproszczenie, zwłaszcza że wygląd bohaterów w dwóch pierwszych seriach niezwykle mi się podobał i nie wymagał, moim skromnym zdaniem, żadnego "usprawniania".
Animacja zniosła dobrze próbę czasu i dalej patrzy się na nią z przyjemnością. Postacie poruszają się płynnie i naturalnie, kamera zaś nie trzeszczy. Jedyny problem, jaki rzucił mi się w oczy, to występujące okazjonalnie spadki w jakości animacji (uproszczone twarze bohaterów, uproszczenia rysunku w przypadku bardziej dynamicznej sceny).
Muzyce nadal jednak nie mam nic do zarzucenia. Pani Hayashibara spisała się wyśmienicie, dzięki czemu wszystkie wokalne piosenki w anime, w jej wykonaniu, brzmią rewelacyjnie i słucha się ich z nieskrywaną przyjemnością. Niezwykle do gustu przypadł mi zwłaszcza ending "Lively Motion" - piękna, rytmiczna i natychmiastowo zachęcająca do śpiewania piosenka.
Same motywy przygrywające w tle wydarzeń również sprawdzają się wyśmienicie i idealnie podkreślają nastrój każdej ze scen.
Aktorzy również znowu dali piękny popis swoich możliwości i idealnie oddali charaktery swoich bohaterów. Nikt nie brzmi nader sztucznie i słuchając głosów postaci odnosi się wrażenie, iż faktycznie są to żywi ludzie.

Ogółem rzecz ujmując, "Saber Marionette J to X" jest serią nad wyraz udaną. Nie dorównuje co prawda oryginalnej serii, jednak nadal bawiłem się przy niej naprawdę wyśmienicie. Byłem zachwycony zwłaszcza faktem, że w przeciwieństwie do nad wyraz sprośnego chwilami "Again" w "J to X" scen kontrowersyjnych praktycznie nie ma. Ponownie dano nam świetnie napisaną bajkę, która nadaje się zarówno dla młodszego jak i tego starszego widza.
Oprawa audiowizualna dobrze zniosła próbę czasu i powinna się spodobać nawet tym widzom, którzy na kreskę sprzed roku 2000 reagują z reguły odrazą. Osobiście, jak wspomniałem, narzekałbym jedynie na nieco nadmiernie uproszczone projekty postaci.
Zdecydowanie warto obejrzeć, najlepiej z całą rodziną. Jest to bowiem zdecydowanie jedno z tych anime, w którym każdy, bez względu na wiek, znajdzie coś dla siebie.

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1998
Pełny Tytuł: „Saber Marionette J to X”
 Reżyseria: Kiyoko Sayama, Masami Shimoda
Scenariusz: Ken'ichi Kanemaki, Masaharu Amiya, Masashi Kubota, Mayori Sekijima, Sumio Uetake
Muzyka: Megumi, Parome
Gatunek: Komedia romantyczna, obyczajowy, science-fiction
Liczba Odcinków: 26
Studio: Hal Film Maker, Sotsuseizo
Ocena Recenzenta: 8/10

Screeny:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz