czwartek, 22 maja 2014

Prosciutto, przepyszne prosciutto! Moje królestwo, za prosciutto! - "Mogeko Castle"



Dawno nie wrzucałem tu żadnego growego tekstu. Pora braki nadrobić. Na warsztat bierzemy dziś ciekawą i niezwykle pięknie wykonaną przygodów...właściwie to "Prosciuttówkę", jak to sam autor określa, grę indie stworzoną w programie "RPG Maker VX". Gierka zwie się "Mogeko Castle" i zdecydowanie zaliczyć ją mogę do grona swoich ulubionych "indyków". Ale zacznijmy może od początku...



Główną bohaterką gry jest Yonaka Kurai - typowa gimnazjalistka, która niczym nazbyt szczególnym się nie wyróżnia. Czyli jest to typowa protagonistka indie przygodówek.
W każdym razie, naszą bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy wraca pociągiem z szkoły do domu. Jest bardzo podekscytowana, bowiem dziś ma w końcu zobaczyć się ze swoim ukochanym starszym bratem, który do domu przyjeżdża raz na ruski rok. W pewnym momencie jednak, znużona podróżą, dziewuszka zasypia... i budzi się na dziwacznej, opustoszałej i zupełnie nie znanej sobie stacji. Przestraszona oczywiście natychmiast postanawia wsiąść do pociągu i wrócić... niestety, okazuje się to być niemożliwe. W wyniku takiego obrotu spraw, bohaterka postanawia rozejrzeć się po okolicy. A nóż, znajdzie się ktoś, kto wskaże jej drogę powrotną. Po drodze rozgląda się oczywiście dokładnie po całej stacji, w poszukiwaniu wskazówek maści wszelakiej. Jedyne co znajduje jednak, to dziwaczne plakaty, gloryfikujące Prosciutto, oraz kilka automatów z napojami.
Bo krótkim tuptaniu, dziewczynka dociera do pobliskiego lasu. Tam napotyka się na dziwaczne, żółte stworzonko. Przedstawia się jej ono jako "Mogeko". Stworek z początku nie wydaje się mieć wrogich zamiarów i jedynie prawi naszej bohaterce komplementy... w pewnym momencie jednak, pokazuje swoje prawdziwe, niezwykle zbereźne oblicze, kiedy to wzywa swoich ziomeczków i razem postanawiają... "Zabawić się" z Yonaką. Nasza bohaterka spieprza oczywiście co sił w nogach.
Po długiej gonitwie dociera ona do tajemniczego zamczyska, jak się okazuje, zamieszkanego przez spotkane poprzednio stworki właśnie. Jakoże nadal jest ścigana przez tłum Mogeko, nasza bohaterka staje przed trudnym wyborem - albo oleje zamek i rozejrzy się za inną drogą ucieczki, narażając się na pochwycenie przez niewyżyte stworzenia, albo wejdzie do środka, unikając co prawda pościgu, ale ryzykując tym, że tam potworków tych spotka jeszcze więcej. Jak dalej potoczą się losy naszej bohaterki? A to już zależeć będzie tylko i wyłącznie od Ciebie i Twoich decyzji, drogi graczu.





Szczerze powiem, że nie do końca wiem, jak można określić przynależność gatunkową "Mogeko Castle". Z jednej strony bowiem, gra zaczyna się jak typowa indie przygodówka, z drugiej strony jednak podchodzi do tematyki horrorowej z jajem i już w pierwszych minutach gry wyśmiewa większość stereotypowych zagrań; z początku stara się budować odpowiedni, "spooky" klimat, tylko po to, by zaraz obrócić wszystko w śmiech. Trzeba w tym momencie zaznaczyć, iż humor w grze tej jest bardzo mocno rozerotyzowany i obfituje w liczne podteksty seksualne. Nie jest to zatem tytuł dla młodszego odbiorcy.
Prócz seksualnych żartów, natkniemy się także na pierdyliard innych, normalniejszych nieco gagów, nawiązujących m.in do wspomnianego w tytule posta pyszniutkiego Prosciutto. Ba, w grze możemy je nawet kolekcjonować... bez żadnego celu.
 Sądzę, że dlatego właśnie do określenia gatunku gry najlepiej sprawdza się termin "Prosciutto Adventure Game" wprowadzony przez samego autora. Bądź też, używając terminologii normalnej, "Horror Komediowy".
Skoro o autorze już mówimy, to warto wspomnieć o nim trochę więcej. Nowszym fanom gierek indie może być nieznany, jednak zatwardziali fani, miłujący zwłaszcza bardziej niszowe produkcje, powinni go dobrze znać. Za "Mogeko Castle" odpowiada bowiem... "Mogeko", znany również pod pseudonimem "Deep-Sea Prisoner". Twórca takich gierek jak "Wadanohara" czy "The Grey Garden". "Mogeko Castle" to jego pierwsza, bardziej nastawiona na rozgrywkę produkcja. Poprzednie tytuły od tego twórcy bowiem koncentrowały się głównie na historii i realnego gameplayu, takiego jak rozwiązywanie łamigłówek, czy też włóczenie się po ogromnych lokacjach było w nich stosunkowo niewiele.
Fabularnie "Mogeko Castle" nie jest szczerze mówiąc nader skomplikowane. Główna, właściwa ścieżka jest dość prosta i wykminienie, w jaki sposób zdobyć "True End" nie jest wybitnie trudne. Gra ma również co prawda sporą dozę "Bad Endów", jednak również i one nie są nazbyt trudne do odkrycia. Z reguły sprowadzają się do wybrania innej opcji dialogowej, zawrócenia z prostej ścieżki, lub też porozmawiania z odpowiednią postacią.
Wszystko to sprawia, że grę, łącznie ze wszystkimi możliwymi zakończeniami, da się ukończyć spokojnie w przeciągu 3-4 godzin. Nie jest to szczerze powiedziawszy zbyt pokaźny wynik, jak na indie przygodówkę.





Jeśli o bohaterów idzie, to o ile nie są jakoś niesamowicie rozbudowani i dość łatwo ich zaszufladkować, to da się ich naprawdę lubić. Yonaka jest niezwykle sympatyczna, podobnie zresztą jak i pozostałe postacie, z którymi w trakcie gry skrzyżują się jej ścieżki. Choć, może to być po prostu kwestia tego, iż niezmiernie adoruję styl rysunku "Mogeko" *śmiech*.
Zdecydowanie nadmienić trzeba jednak, że interakcje między bohaterami, zwłaszcza tymi głównymi, są bardzo zgrabnie napisane i nie sprawiają wrażenia nader wymuszonych. Bardzo fajnie wypadają również dialogi, jakie między sobą przeprowadzają. Nie raz zdarzyło mi się parsknąć szczerym śmiechem czytając, co to Mogeko wygadują oraz obserwując, jak reaguje na to Yonaka.
Warto wspomnieć także, iż w grze epizodyczne role grają bohaterowie znani z innych tytułów autorstwa "Mogeko".



Rozgrywka jest prosta jak budowa cepa i nie sprawi nam raczej większych problemów. Bohaterką kierujemy za pomocą strzałek, w interakcję z przedmiotami wchodzimy za pomocą klawisza enter itd. Jest to bardzo typowe, dla gier wykonanych w RPG Maker, sterowanie i każdy, kto miał styczność z choć jedną produkcją w nim wykonaną, połapie się weń natychmiastowo.
Zagadki wybitnie trudne nie są i z reguły ograniczają się do "pójdź w miejsce x i porozmawiaj z osobą y". Rzadko kiedy uświadczymy coś trudniejszego. Mnóstwo jest za to elementów zręcznościowych, wymagających od gracza niezłego refleksu.



Jeśli idzie o oprawę graficzną, to "Mogeko Castle" to chyba jedna z najładniejszych indie przygodówek, w jakie dane mi było zagrać. Pełne uroku spritey postaci, ciekawe i rozbudowane lokacje oraz śliczne, narysowane bardzo charakterystycznym stylem avatary postaci, działają zdecydowanie na korzyść produkcji. Bardzo fajnie prezentują się też ilustracje, wyświetlające się w trakcie ważniejszych wydarzeń. Gorzej trochę z muzyką. Nie uświadczymy tutaj raczej zbyt wielu utworów wykraczających poza "Sample" z róznych edycji RPG Makera. Pasują one co prawda do klimatu produkcji, ale miałem nadzieję, iż twórca nie pójdzie na totalną łatwiznę i skomponuje coś sam.
Śmieszny i wart wspomnienia jest swoją drogą fakt, iż poza typowymi krzykami (również wyciągniętymi z sampli RPG Makerowych) i głosami postaci, uświadczymy tutaj... lektora z "Nico Nico Douga". Zatrudniony on został do "odgrywania" roli stworków Mogeko. Przygotujcie się zatem na wypowiadane bardzo charakterystycznym głosem "Mogege".

Czy ogółem rzecz ujmując "Mogeko Castle" warte jest uwagi? A no jest. Nie należy ino spodziewać się gry przełomowej. Do "Ib" czy też "Mad Father" to temu daleko, nie zmienia to jednak faktu, iż przy tytule tym można się naprawdę dobrze bawić. Zdecydowanie warto zagrać również dla absurdalnego chwilami humoru oraz ślicznych ilustracji. Gierka jak wspominałem również nie jest długa, więc nie wykradnie wam zbyt wielu godzin z życiorysu. Jeśli przeszliście już większość bardziej znanych tytułów i nadal mało wam indie przygodówek, możecie się jak najbardziej za "Mogeko Castle" łapać.
Swoją drogą, w produkcji jest już "Mogeko Castle Gaiden", osadzone w tym samym uniwersum, koncentrujące się jednak na innych postaciach. Nic tylko czekać~.

OCENA KOŃCOWA:
Grafika: 10/10
Muzyka: 5/10
Grywalność: 8/10
Fabuła: 7/10

Na sam koniec, ilustracja autorstwa "Deep-Sea Prisoner". Polecam poszukać sobie jegomościa na Facebooku, lub też na tumblrze (przetłumaczony na angielski). Ma niezwykle charakterystyczny, sympatyczny styl rysunku, który całkowicie mnie sobie zaskarbił.


2 komentarze:

  1. Nie gram za dużo w gry (poza Herosami i paroma mmo), ale ta wygląda całkiem ciekawie. w ogóle to serio, styl rysunków jest śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Calkiem spoko gra, moze kiedys zagram :D
    ----
    www.l0ng0n.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń