czwartek, 25 grudnia 2014

Ja, dwukucem stanę się!! - "Ore, Twintails ni Narimasu" (2014)

Każdy kto zna mnie trochę lepiej dobrze wie, że oprócz wielkich robotów, mam także fisia na punkcie tzw. "Mecha Musume", czyli pięknych dziewcząt odzianych w mechaniczne pancerze. Stąd też, kiedy na, dobiegający już końca, sezon jesienny zapowiedziano bajkę pod tytułem "Ore, Twintails ni Narimasu", której bohaterkami miały być właśnie takie "pancerne dziewoje", nie ukrywałem swojej radości. Tym bardziej, że na /m/ już od ponad pół roku krążyły naprawdę pięknie wykonane ilustracje z nowelki, której adaptacją jest ten serial. Miałem też ogromne nadzieje, że oto w końcu dostanę coś, co będzie przyjemnym zapychaczem do czasu, aż ukaże się w końcu trzeci sezon Symphogeara... no i niestety straszliwie się rozczarowałem.

Mitsuka Souji to na pozór niczym nie wyróżniający się chłopaczek, który właśnie ma rozpocząć swój pierwszy rok w liceum i wprost nie jest w stanie ukryć swojego podniecenia. Nie jest ono jednak bynajmniej wywołane faktem, że aż tak bardzo ciągnie go do nauki, skądże znowu. Nasz bohater raczej jest strasznie napalony na nowe koleżanki, które pozna w swej nowej szkole... choć, poprawniej byłoby powiedzieć, iż napalony jest na ich "dwukuce". Jak się bowiem okazuje, Souji od swoich rówieśników różni się tym, iż ma totalnie niezdrowego świra na punkcie kucyków u dziewcząt i korzysta z każdej możliwej okazji, aby takowe obejrzeć/dotknąć/powąchać (niepotrzebne skreślić). Z racji swojego zamiłowania do dwukuców szybko zostaje dostrzeżony przez pewną niezwykle biuściastą i zbereźną panią psor z innej planety, która wręcza mu dziwaczną bransoletę i składa propozycję nie do odrzucenia - ma zostać super bohaterem zwalczającym podłych kosmitów, którzy najechali ziemię celem okradnięcia jej mieszkańców z wszelkich charakterystyczny cech, takich jak sposób uczesania, ubierania i tym podobnych. Jeśli nikt ich nie powstrzyma, wszystkie dwukuce przestaną istnieć!! Souji oczywiście nie ma zamiaru dopuścić by ludzkość dotknęła taka tragedia, tak więc przystaję na propozycję Twoarle i postanawia stawić czoła wrednym kosmitom... tylko pytanie, jak ma to zrobić? Przecież nie ma żadnej broni... czy jednak aby na pewno? Jak się okazuje, bransoleta którą otrzymał to coś więcej niż tylko modna błyskotka. Na komendę "TAIL ON!" zmienia ona naszego bohatera w jego bitewną formę, czyli... małą, słodką dziewczynkę z dwukucem, ubraną w bojowy pancerz. Tak wyposażony jest gotów by przeciwstawić się wrednym kosmitom. Nie spodziewa się jednak, że misja obrony dwukuców (i innych charakterystycznych cech) będzie zadaniem dużo trudniejszym, niż mógłby sobie wyobrazić.

Po przeczytaniu tego streszczenia, pierwsze co ciśnie się wam na usta to zapewne "O mój Boże jakie to jest głupie". I tak, nie ma co ukrywać - "Ore, Twintails ni Narimasu" zdecydowanie jest jedną z najbardziej debilnych serii, jakie były w tym sezonie emitowane. Ku mojemu zaskoczeniu jednak, mimo całej swej głupoty, pierwszy odcinek był jednak faktycznie zabawny a i ukazana w nim potyczka całkiem mi się podobała. Niestety, dalsze epizody całe pozytywne wrażenie już totalnie pogrzebały. Z odcinka na odcinek bowiem historia robiła się coraz głupsza i głupsza, gagi coraz bardziej powtarzalne i nieśmieszne, a walki zostały zredukowane do minimum, co zwłaszcza mnie zabolało, bowiem w pierwszym odcinku zaserwowano nam piękne nawiązanie do Masamiego Obari - charakterystyczną pozę z mieczem oraz cięcie mieczem wykonane w stylu tego animatora. Miałem dzięki temu nadzieję, że takich nawiązań będzie dużo, dużo więcej... niestety nie było ich prawie wcale, poza skrzyżowaniem Getterowego "Shine Spark" z Gunbusterowym "Inazuma Kick" w późniejszych odcinkach... "Twintails" jest chyba pierwszą od bardzo dawna serią do której oglądania musiałem się chwilami naprawdę przymuszać. Tak, nawet mimo mojej wielkiej miłości do wszystkiego co mechaniczne.
Co można rzec o bohaterach - klisza kliszę goni, moi drodzy. Da się te gromadkę lubić, a i owszem, ale absolutnie żaden z występujących w tej bajce bohaterów nie ma w sobie nic ciekawego. Mamy tu typowego głuptaka który nie umie w relacje damsko-męskie, zbereźną cycatą seksbombę, płaską i niezwykle zazdrosną przyjaciółkę z dzieciństwa... I tak, ja rozumiem, że to jest komedia i że te postacie mają być proste i głupkowate, ale jednak można było posilić się na coś nieco oryginalniejszego. W emitowanym niedawno Daimidalerze pokuszono się choćby o odbicie wszystkich archetypów w krzywym zwierciadle, przejaskrawienie typowych dla nich cech. Tu nic takiego nie zrobiono.
Jak sprawa z antagonistami zaś wygląda? Są bardzo podobni do typowych przeciwników z "Kamen Ridera" lub też pingwinów z Daimidalera. Z tą róznicą, że pingwiny były faktycznie śmieszne, a ci tutaj... zdarza się kilku zabawnych, jak choćby jaszczur z pierwszego odcinka, ale jednak większość raczej żenuje. A, warto swoją drogą wspomnieć, że każdy z niemiluchów reprezentuje inny fetysz. Jeden jest miłośnikiem wielkich piersi, kolejny znowuż ma świra na punkcie nóg, jeszcze kolejny ślini się do trapów.

No dobrze, to może chociaż oprawa audiowizualna ratuje sytuację? Absolutnie. Tym bardziej, że serial ten praktycznie nie miał budżetu. Choć projekty postaci, zwłaszcza kobiecych, są naprawdę przyjemne dla oka, tak bardzo często dochodziło do sytuacji, w których były narysowane totalnie na odwal się. Co więcej, nie powalały także tła, które często ograniczane były do totalnego minimum. Nawet projekty pancerzy były mocno takie sobie i chyba tylko ten noszony przez żółtego "dwukuca" jakoś wybitnie przypadł mi do gustu.
Animacja spytacie? Tragiczna. Dawno nie oglądałem tak źle zanimowanej serii. Wiecie, jak tutaj wyglądają walki? Albo serwuje się nam pokaz slajdów, albo dwie, w porywach trzy zapętlone klatki animacji, na które nakłada się specjalny rozmazujący filtr i kilka błysków, by wydawało się, że coś tam się rusza. Nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku scen poza bitewnych. Jak już wspomniałem, postacie często są zdeformowane, nie do końca pokolorowane (ba, Aika w jednej ze scen wygląda jakby majtek zapomniała założyć...) a i chwilami nagle zmienia im się strój, bo animatorzy się zapomnieli. Tragiczne są także sceny transformacji. Zapomnijcie tu o wyśmienitych, mogących popisać się wyborną choreografią przemianach pokroju tych z Symphogeara. Tutaj dostajemy kilka średniawych ujęć pokroju "ręka Soujiego zapala się i zmienia w rękę Tail Red".
Muzyka to chyba jedyne, co w tej serii jest naprawdę dobrego. Ciężko się temu jednak dziwić, bowiem odpowiada za nią ten sam jegomość, który komponował utwory do serii PreCure - Takanashi Yasuharu. Moim ulubionym utworem jest zdecydowanie ten grający podczas zbesztanej powyżej sceny transformacji. Brzmi po prostu przecudnie i aż szkoda, że zmarnowano go na taki badziew. 
Całkiem fajnie wypadają także opening i ending. Nie są to co prawda jakieś super hiciory, ale są to na tyle radosne i skoczne piosenki, że idealnie wpasowują się w klimat produkcji i słucha się ich całkiem przyjemnie.
Obsada też jest w sumie całkiem niezła. Mamy tutaj takie sławy jak Maaya Uchida, Nobuyuki Hiyama, czy też Yoko Hikasa. Szkoda ino, że na dobrą sprawę popisać się swym talentem mogły tylko panie Uchida oraz Hikasa. Najbardziej boli mnie chyba właśnie fakt, że tak strasznie zaniedbano tutaj pana Hiyamę, który potrafi wyśmienicie grać role walecznych badassów, a tutaj nie dostał ku temu żadnej okazji...

"Ore, Twintails ni Narimasu" to zdecydowanie najgorsza seria jesiennego sezonu. Poza muzyką nie ma w sobie absolutnie nic, co by ją ratowało. Postacie są kiepskie, historia głupia i bardzo szybko widz przestaje na nią zwracać uwagę, gagi nie bawią, walki wyglądają koszmarnie, animacja ssie...
Odradzam zdecydowanie. Jeśli chcecie obejrzeć dobrą bajkę o bojowych mechanicznych dziewczynkach, to złapcie się lepiej za Symphogeara, albo Nanohę. Dwukuca zaś omijajcie szerokim łukiem. Jedyne, do czego ta seria się nadaje, to do trzaskania tzw. "reaction images".

Typ Anime - Seria TV
Rok produkcji - 2014
Pełny Tytuł: „Ore, Twintails ni Narimasu” ("Gonna be the Twintail")
 Reżyseria: Kanbe Hiroyuki, Tooru Kitahata
Scenariusz: Naruhisa Arakawa
Muzyka: Yasuharu Takanahashi
Gatunek: Parodia, Komedia, Powered Armor
Liczba Odcinków: 12
Studio: Production IMS
Ocena Recenzenta: 2/10

Screeny:







1 komentarz:

  1. A w sumie zastanawiałam się nad tą serią tak dla odmóżdżenia, bo trochę spodobał mi się design postaci no i dwa kucyki to jeden z moich fetyszy, ale jeśli jest aż tak źle jak piszesz to chyba nie warto się męczyć.

    OdpowiedzUsuń