czwartek, 25 grudnia 2014

Mała dzielna Tetsu - "Kotetsu no Daibouken"(1996)

Jak wyobrażamy sobie samuraja? Wysoki, prężny mężczyzna o kanciastych rysach twarzy i upiętych włosach. Obowiązkowo odziany w szykowne kimono albo pełną zdobień zbroję.
A gdyby tak zrobić to inaczej i zamiast walecznego męża zaserwować widzowi małą, acz niemniej dzielną dziewczynkę? Czy taki zabieg ma szansę odnieść sukces?

Do wielkiego Tokyo przybywa mała dziewczynka imieniem Rin. Już na samym początku swej wycieczki ściąga na siebie uwagę kilku dryblasów, chcących się z nią nieco zabawić. Nasza bohaterka nie ma jednak zamiaru cackać się z pacanami i wyraźnie daje im do zrozumienia, że nie życzy sobie ich towarzystwa, ściągając jednemu z nich portki, przez co pada on plackiem na chodnik. Jak nietrudno się domyślić wyprowadza to go z równowagi, przez co postanawia, wraz ze swoimi kumplami, dać małej nauczkę. Nim jednak zdążą się na Rin rzucić, do akcji wkracza tajemnicza i piękna nieznajoma i przy użyciu kilku silnych uderzeń z łatwością powala na ziemię wszystkich czterech wyrostków.
Całe zajście obserwuje przez ukrytą kamerkę pewien zbereźny człowieczek, śledzący już od pewnego czasu wojowniczą piękność. Widząc jej umiejętności, postanawia wystawić ją na próbę i za pomocą tajnej techniki przejmuje kontrole nad nieprzytomnymi dryblasami oraz kilkoma pobliskimi posągami. Tym razem rozprawia się z nimi właśnie mała Rin, która ku zdumieniu wszystkich wokół zebranych, dobywa ogromnego miecza i w iście mistrzowski sposób pokonuje wszystkich napastników. Będąc pod wrażeniem umiejętności dziewczynki, tajemnicza nieznajoma zaprasza ją do siebie, chcąc ją lepiej poznać. Jak się okazuje, mała Rin przybyła do Tokio by uciec od swej niezwykle wrednej i wymagającej sensei. Poszukuje również swojego starszego brata, który trenuje Kenpo. Rzekomo ma on obecnie przebywać w Agencji Detektywistycznej Kuon, toteż dziewczynka zapytuje nowo poznaną paniusię, czy nie wie może gdzie się ona znajduje. Ku jej ogromnemu zaskoczeniu... właśnie do niej trafiła. Tajemnicza nieznajoma bowiem to Kuon Miho - pani detektyw do której owa agencja należy. Dowiedziawszy się, że mała Rin jest młodszą siostrą jej byłego asystenta - Tetsujina - pozwala dziewczynce u siebie zamieszkać i nadaje jej ksywkę "Kotetsu", czyli "Mała Tetsu".
Nasze bohaterki nie zdają sobie jednak sprawy, że nieustannie obserwowane są przez tajną organizację o nazwie "Syndykat", która lada moment ma zamiar przypuścić na Agencję Kuon atak z zaskoczenia!

Na wstępie zaznaczyć trzeba, iż ta dwuodcinkowa seria OVA ekranizuje zaledwie początek dużo dłuższej mangi. Przyznam się, iż pierwowzoru przeczytać okazji nie miałem, stąd też nie jestem raczej w stanie określić, na ile wierna jest to adaptacja. Zdecydowanie jednak rzuciło mi się w oczy jedno - historia jest mocno schematyczna i oklepana. Nie trzeba się nadto wysilać by przewidzieć, co stanie się w następnej scenie. Tłumaczyć to jednak można faktem, że seria jest bardziej specyficzną komedią erotyczną, aniżeli poważną produkcją o samurajach - zdecydowanie więcej tu golizny i zbereźnych żartów, aniżeli potyczek i dyskusji na temat honoru.
Charaktery postaci bazują raczej na standardowych, niezbyt rozbudowanych archetypach i ciężko znaleźć w którymkolwiek z nich coś interesującego. Ot, mamy tu typową, względnie dojrzałą kobietę, która jednak szybko się irytuje, gdy ktoś śmie nazwać ją "starszą panią"; głupkowatego i zboczonego pomagiera; "mhroczną i złą" antagonistkę, która nie ma raczej żadnej poważniejszej motywacji do czynienia zła poza faktem, że jest zła; mamy też i naszą główną bohaterkę, która jest kolejną bojową lolitą i od swoich koleżanek z innych bajek nie różni się raczej niczym szczególnym.

Oprawa audiowizualna też raczej nie powala. Projekty postaci, choć miłe dla oka, pozbawione są raczej większych detali i wyglądają dość typowo. Cierpią też na syndrom "plastikowej lalki" - w scenach, gdy podziwiać możemy bohaterki w negliżu, bardzo szybko zauważyć można, że brak im pochwy. I nie dziwiłoby to może tak bardzo, gdyby była to seria telewizyjna (wszakże w TV, również i w tamtych czasach, panowała dużo większa cenzura) ale przecież to jest seria OVA. Stąd też takie braki w anatomii sprawiają, że sceny z tzw. "pieprzykiem" miast pobudzać, raczej śmieszą.
Animacja wypada jednak całkiem okej, choć chwilami widać że twórcy nie mieli raczej za dużego budżetu. Zdecydowanie pochwalić animatorów trzeba za to, że mimo ograniczonych funduszy udało im się uchwycić ducha filmów z samurajami - pojedynki wyglądają całkiem okej, pełne są charakterystycznych plansz z cięciami, efekciarskich wyskoków i tym podobnych manewrów.
Muzyka jest zdecydowanie najmocniejszą stroną tej produkcji. Jest bardzo klimatyczna i z miejsca przywodzi na myśl stare samurajskie kino. Dominują utwory grane na fletach i bębnach, przeplatane wokalami ograniczającymi się do okrzyków pokroju "HAAA" czy też "IAAAAA". Sam opening jest również bardzo ciekawy, bowiem stanowi połączenie j-popu z tradycyjną muzyką japońską. 
Głosy postaci wypadają niestety dość średnio. Znaczy, względnie do nich pasują, jednak słuchając ich nie czułem raczej nic specjalnego. Ot, odegrane poprawnie i nic poza tym. Najbardziej podobał mi się chyba głos Rin, u której pokuszono się nawet o starojapoński sposób wysławiania się - przykładowo, zamiast typowego "S" używa ona w sufiksach miękkiego "H".

"Kotetsu no Daibouken" serią godną polecenia raczej nie jest. Nie wyróżnia się absolutnie niczym nietuzinkowym na tle innych podobnych sobie produkcji, nawet mimo faktu że tutaj mieczem wywija nie dojrzały mąż, a drobna dziewczynka. Fabuła raczej nie powala, gagi niespecjalnie bawią a i oprawa audiowizualna jest taka sobie. Obejrzeć to w sumie można, ale zdecydowanie nie ma co się z tym spieszyć. Zwłaszcza, że jest dużo więcej innych, zdecydowanie bardziej wartych uwagi staroszkolnych produkcji.

Typ Anime - Seria OVA
Rok produkcji - 1996
Pełny Tytuł: „Kotetsu no Daibouken” ("Adventures of Kotetsu")
 Reżyseria: Yuji Moriyama
Scenariusz: Yuuji Kawahara
Muzyka: Kuniaki Hajima
Gatunek: Komedia, Ecchi, Akcja
Liczba Odcinków: 2
Studio: Project Team Sara
Ocena Recenzenta: 4/10

Screeny:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz