piątek, 23 stycznia 2015

Raj utracony? - "Rakuen Tsuihou: Expelled from Paradise" (2014)

Gen Urobuchi to pan, którego raczej nikomu, kto chińskimi bajkami choć trochę się interesuje, przedstawiać nie trzeba. Człowiek ten odpowiada bowiem za scenariusze do wielu hitowych Visual Novel oraz anime, takich jak choćby "Fate/Zero", "Saya no Uta", czy też "Puella Magi Madoka Magica". Ostatnimi czasy pan ten zaczął trochę działać też przy wielkich robotach, za sprawą "Suisei no Gargantia", czy też "Aldnoah Zero", którego kontynuacja emitowana jest w obecnym sezonie. Mą uwagę przykuła jednak bardziej inna jego produkcja - pełnometrażowy film zatytułowany "Rakuen Tsuihou: Expelled from Paradise". Dzieło to zaintrygowało mnie tym bardziej, iż wszystko poza tłami wykonane miało w nim być za pomocą grafiki komputerowej, starającej się jak najwierniej odwzorowywać animację tradycyjną. 

Akcja filmu osadzona jest w odległej przyszłości. W wyniku poważnego kataklizmu, który spowodował znaczne pogorszenie warunków panujących na ziemi, ponad 90% ludzkości postanowiło porzucić swe organiczne, niedoskonałe ciała i przenieść swą świadomość do rzeczywistości wirtualnej zwanej "Deva" - idealnego świata, w którym nie istnieją niemal żadne ograniczenia a ludzie żyją w spokoju i dostatku. Od jakiegoś czasu jednak, wirtualna utopia nieustannie atakowana jest przez pochodzącego z ziemi tajemniczego hakera, ukrywającego się pod pseudonimem "Frontier Setter", który to stara się nakłonić ludzi, aby jednak zdecydowali się opuścić sztuczny raj i wraz z nim wrócili do prawdziwego życia. W wyniku takiego obrotu spraw, wielka trójca zarządzająca Devą postanawia wysłać na ziemię swoją najlepszą agentkę - Angelę Balzac - by ta wytropiła i schwytała cyberprzestępcę. W zadaniu tym pomóc ma jej ziemski agent specjalny - Kajiwara "Dingo" Zaik - który jak się szybko okazuje, jest całkowitym przeciwieństwem naszej bohaterki, przez co parce ciężko jest znaleźć wspólny język. A dogadać jakoś się przecież muszą - w końcu od tego zależy powodzenie całej misji.

Historia opowiedziana w "Rakuen Tsuihou" nie jest w żaden sposób odkrywcza czy oryginalna. Post-apokaliptycznych wizji ziemi było już mnóstwo, a i wątki z cyber-utopią czy też przeniesieniem swej jaźni do cyberprzestrzeni  nie są dla chińskich bajek niczym nowym. Sam sposób prowadzenia opowieści też pozostawia trochę do życzenia - choć fabuła jest spójna, to jednak okrutnie przewidywalna i prawdę powiedziawszy nawet "wielki" plot twist w połowie filmu nie wywarł na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Wyraźnie widać też, że co poniektóre wątki zostały mocno przyspieszone i nie wykorzystano w 100% potencjału, jaki dawały. A szkoda.
Na całe szczęście, średniawą historyjkę ratują dobrze napisane postacie. Strasznie podobało mi się zestawienie przekonanej o wyższości cyber-technologii Angeli z doświadczonym przez życie "Dingo", który uważa, że ludzie w wyniku pogoni za rozwojem zatracili swoje prawdziwe człowieczeństwo. Z racji tego, że pod względem poglądów dwójka ta różni się tak bardzo, to dochodzi między nimi do bardzo ciekawych i naturalnych interakcji i dialogów, które są najfajniejszą częścią całego filmu. Jeśli o rozwój charakterów zaś idzie, to najbardziej widoczny przykład takowego zaobserwować możemy u Angeli. Początkowo zadufana w sobie, przekonana o swojej cyber-wyższości, z pogardą patrzy na wszystko co powiązane ze starą ziemią. Co więcej, przez swą pychę całkowicie ignoruje fakt, że prawdziwy organizm do prawidłowego działania wymaga snu oraz odpowiedniego odżywiania, przez co bardzo szybko dostaje, kolokwialnie mówiąc, "po dupie" i się rozchorowuje. Z biegiem czasu jednak, w wyniku obcowania z dojrzałym i roztropnym "Dingo," nasza bohaterka powolutku zaczyna rozumieć, że może jednak faktycznie ludzie z "Deva" zbytnio polegają na technologii, przez co zapomnieli, co naprawdę czyniło ich ludźmi.

Oprawa audiowizualna jest dość nierówna. Wywołane jest to oczywiście faktem, że w filmie tym, wszystko poza tłami, wykonano za pomocą modeli komputerowych. I choć przyznać trzeba, że same modele wyglądają prześlicznie a ich świetnie wykonana mimika robi wrażenie, tak kiedy zaczynają się ruszać cały czar pryska. Postacie są strasznie sztywne, a co więcej, wyraźnie widać, że ich ruchom brak płynności, przez co sprawiają wrażenie kukiełek. Nie trzeba chyba mówić, że bardzo psuje to przyjemność z oglądania filmu. Na całe szczęście, sytuację ratują trochę sceny akcji, które zanimowane są wyśmienicie i wyraźnie widać, że to na nie (poza biustem i pupą Angeli) poszła większość budżetu. Wszystko rusza się tam niezwykle płynnie, pełno jest wybuchów i rozbłysków, świetnych ujęć i innego efekciarstwa. Nie ukrywam, że bardzo się cieszę iż mechy pojawiają się najczęściej właśnie w tych scenach akcji. Roboty w "Rakuen Tsuihou" są bowiem naprawdę fajnie zaprojektowane, wyposażone w liczne ciekawe rodzaje uzbrojenia, a mają także możliwość transformacji i w ruchu wyglądają po prostu niesamowicie.
Pod względem muzycznym film wypada dobrze, acz nic raczej tyłka nie urywa. Utwory dopasowane są odpowiednio do scen i świetnie podkreślają atmosferę wydarzeń, jednak w pamięć zbytnio nie zapadają. Jedyną piosenką, która jakoś bardziej wyróżnia się na tle reszty OST jest ending - "Eonian" zaśpiewany przez ELISĘ. Jest to bardzo przyjemny, szybko wpadający w ucho utwór.
Co można rzec o grze aktorskiej - jest bardzo dobra, acz nie powinno to dziwić, bowiem głosów bohaterom użyczyły same osobistości. Dane nam tu będzie usłyszeć głosy takich sław jak choćby Kugimiya Rie, Shinichiro Miki, czy też Kamiya Hiroshi. Nie trzeba zatem przekonywać, że kwestie wypowiadane przez postacie brzmią naturalnie, a każda z emocji bohaterów została odpowiednio odegrana.

Czy "Rakuen Tsuihou" spełnił moje oczekiwania? Częściowo. Na plus zdecydowanie zaliczyć mogę sympatycznych bohaterów, świetne projekty postaci i mecha oraz widowiskowe potyczki, a także wyśmienitą grę aktorską. Szkoda ino, że historia jest mało oryginalna i cholernie przewidywalna oraz że animacja postaci, poza wspomnianymi widowiskowymi potyczkami, wygląda tragicznie i bardzo psuje ogólny całokształt produkcji. Mimo wszystko uważam jednak, że film wart jest obejrzenia. Bawiłem się nań bowiem całkiem dobrze a i zdecydowanie uważam, iż  jest to dużo lepsze mecha od "Urobutchera", aniżeli Aldnoah Zero.

Typ Anime - Film Kinowy
Rok produkcji - 2014
Pełny Tytuł: „Rakuen Tsuihou: Expelled from Paradise” 
 Reżyseria: Seiji Mizushima
Scenariusz: Gen Urobuchi
Muzyka: Narasaki, ELISA
Gatunek: Real Robot, Science-Fiction
Liczba Odcinków: 1
Studio: Graphinica
Ocena Recenzenta: 6.5/10

Screeny:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz