czwartek, 19 lutego 2015

Recenzja Figurki - "Senki Zesshou Symphogear G" - Yukine Chris "Bunny Style" w skali 1/7 od "Aquamarine"

Dziś nie lada rarytas, bowiem recenzowana figurka nie jest ani figmą, ani "Figuarts" ani też modelem robota. Dziś pochwalę się wam swoją pierwszą legitną statuetką. W dodatku nie byle jaką statuetką, a statuetką przedstawiającą jedną z moich ulubionych bohaterek - Krysię z "Senki Zesshou Symphogear".

Tradycyjnie, zacznijmy od garści danych technicznych oraz króciutkiego przedstawienia postaci:

Typ figurki: Statuetka
Seria Figurek: "Bunny Style"
Seria: "Senki Zesshou Symphogear G"
Postać: "Yukine Chris"
Producent: Aquamarine
Rzeźbiarz: Abira oraz Miamocchi
Materiały: ABS, PVC
Wysokość: Ok. 22cm
Skala: 1/7
Cena: 260zł (bez wysyłki)
Data wydania: 29 Stycznia 2015 roku
Nakład: Standardowy
Data złożenia zamówienia: Wrzesień 2014
Sklep: AmiAmi

"Aquamarine" - "Senki Zesshou Symphogear G" - Yukine Chris "Bunny Stale" w skali 1/7


Chris (nazywana pieszczotliwie "Krysią") to jedna z trójki głównych bohaterek jednej z najciekawszych serii poświęconych mecha-musume - "Senki Zesshou Symphogear". W momencie gdy ją poznajemy jest typową tsundere - z pozoru twarda i łatwa do zirytowania, jednak w rzeczywistości wstydliwa i niesamowicie sympatyczna dziewczyna - będącą na usługach niejakiej "Fine", kradnącą dla niej kolejne relikty. Doświadczywszy jednak dobroduszności Hibiki oraz Miku, Krysia przechodzi na stronę "tych dobrych" i wraz z "Bikki" oraz Tsubasą pokonują Fine, kładąc kres jej niecnym planom.
W drugiej serii jej charakter zostaje też dość znacząco rozwinięty, ba! Przechodzi ona chyba najbardziej widoczny "chardev" ze wszystkich trzech bohaterek.
W ciągu obu sezonów Krysia miała okazję używać dwóch różnych reliktów. Na początku była w posiadaniu skradzionego podczas koncertu "Zwei Wing" "Pancerza Nehushtan", później, gdy ten uległ zniszczeniu, zaczęła używać "Ichaivala" - wyposażonego w liczne "Gundamowe" spluwy i  "Macrossowe" wyrzutnie rakiet reliktu przeznaczonego do długodystansowej walki.
Warto wspomnieć także co nieco o etymologii jej imienia oraz nazwiska - "Yukine" to z japońskiego "Dźwięk Śniegu", "Chris" zaś wywodzi się od greckiego słowa oznaczającego "namaszczony".
Śpiewane przez Krysię piosenki to w większości Rock. Wyjątkiem jest jej "Class Monochrome". Warto wspomnieć także, że użyczająca jej głosu Ayahi Takagaki potrafi wyśmienicie śpiewać także gospel, operę oraz multum innych gatunków. Co więcej, potrafi naprawdę dobrze mówić po angielsku, co wśród Japończyków jest niezwykłą rzadkością.

Tradycyjnie odpalmy teraz nastrojową muzyczkę:


I przyjrzyjmy się nieco bliżej samej figurce...

RZEŹBA I MALOWANIE


Figurka wykonana jest na bazie ilustracji z okładki jednego ze "Staff Books" poświęconych serii. Być może jest to kwestia tego, iż jest to moja pierwsza prawdziwa statuetka, ale jestem Krysią totalnie oczarowany. Już przed wyjęciem figurki z pudełka ogromne wrażenie zrobiła na mnie rzeźba - zwłaszcza prześliczna twarz:
Ten zawstydzony grymas prezentuje się niesamowicie uroczo
A dalej jest tylko lepiej - wszystko, od sterczącego na czubku głowy "ahoge" (pojedynczy kosmyk włosów) otoczonego parą króliczych uszu, przez kokardkę na szyi, butelkę w dłoni i parę wielkich "zenbu", na zgrabnym tyłeczku i pięknych nogach kończąc jest wyrzeźbione z niesamowitą dokładnością i dbałością o detale. Co więcej! Nie dopatrzyłem się na figurce żadnych paskudnych linii łączeń, nawet na włosach gdzie bardzo często takowe można uświadczyć. Ku mojemu zadowoleniu, Krysiowej czuprynie udało się też uniknąć "gumowatości" jaką uświadczyć można było na Czajce od tego samego producenta. Strasznie podobają mi się swoją drogą dłuuuugaśne kitki ciągnące się aż do linii kolan. Wyglądają one jednak na strasznie delikatne i będę musiał niezwykle uważać, żeby się, nie daj Bóg, nie połamały. Figurka jest też swoją drogą BARDZO duża. Znaczy, taka mi się wydaje, bo aktualnie jest największą w mojej kolekcji *śmiech*. Jest wyższa nawet od dość sporych rozmiarów EVY-01 od Yamato, Big O od Bandai czy też Haruhi od Segi.
Nienaganne są malowanie i cieniowanie - odprysków brak, podobnie jak i niedomalowań czy wyjazdów poza linie, a przejścia między kolorami są delikatne i wyglądają bardzo naturalnie. Strasznie podoba mi się także fakt, że z wielką pieczołowitością namalowano wzorki na trzymanej przez Krysię butelce szampana.
Jedyne, co do mnie średnio przemawia, to poza. Znaczy, nie żeby była jakaś zła, nie. Problemem jest raczej fakt że wygląda... dziwnie. Aż ciężko sobie wyobrazić, jak powyginany musi być kręgosłup bohaterki stojącej w takiej pozie...

Kilka zdjęć:

Krysia w pełnej okazałości

Buteleczka szampana dopieszczona pod każdym względem. Wykonana z półprzezroczystego plastiku, pomalowana z dbałością o każdy najmniejszy detal, jak choćby umieszczone nań logo. Niezwykle podoba mi się także fakt, że rzeźbiąc dłonie nie pominięto paznokietków.

Zabawa z kątami


Dat angle though


Niezwykle podoba mi się zwłaszcza cieniowanie na włosach

Oraz fakt, że nie ma na nich żadnych paskudnych łączeń


Dem Legs
Zgrabne bioderka


Cudne, acz niezwykle delikatne kitki (właśnie one sprawiły najwięcej stresu podczas przewożenia Krysi z Głogowa do Poznania)



Dat Back

Kokardek na Krysi bez liku


Zenbu's "Zenbus" ("Ecchival pls")
Antenka
Zenbu's "Zenbutt"
Zbytniego wrażenia nie robi jednak podstawka, która jest bardzo przeciętnym kawałkiem przezroczystego plastiku. Wygląda niby schludnie a i namalowane są na niej powiązane z etymologią nazwiska Krysi śnieżynki, no ale to tak trochu mało i biednie w porównaniu z naprawdę okazałą figurką.

A, tak - prócz Krysi w pudełku znajduje się także maleńki (naprawdę maleńki) klejnot Ichaivala, którego bohaterka używała w serialu do przywoływania swojego pancerza. Po co komu tutaj taka pierdółka, spytacie? A no bo klejnocik ten można umieścić... pomiędzy piersiami Krysi. Nic dziwnego zatem, że gdy na /m/ pojawiły się pierwsze zdjęcia prototypu z Ichaivalem umieszczonym pomiędzy Krysiowymi "Zenbu" to dorobił się on żartobliwego przezwiska "Ecchival".
Swoją drogą, gdy przewiozłem już figurkę z Głogowa do Poznania i zacząłem wyciągać ją z pudła, by postawić ją na półeczce... klejnot ów "wystrzelił" ze swojej "kieszonki" w plastiku i wylądował na podłodze. O mało co nie dostałem wtedy zawału, ale na całe szczęście dość szybko udało mi się go znaleźć (oświetlanie ekranem laptopa ciemnej podłogi było dość... ciekawą zabawą). Biorąc pod uwagę, że taka sytuacja może się (NIE DAJ BÓG) powtórzyć uważam, że "Ecchival" miast być dodatkową pierdółką, winien być przytwierdzony do figurki na stałe. Tak więc tutaj wtopa twórców.

"Ecchival" siedzący bezpiecznie w swojej "kieszonce"

PUDEŁKO


Krysiowe opakowanie raczej nie wyróżnia się zbytnio na tle innych sobie podobnych. Jest to typowy prostopadłościan z okienkami na froncie, górze i jednym z boków, przez które możemy podziwiać piękną figurkę. Ze wszystkich stron ozdobiony jest także zdjęciami zabawki uwiecznionej pod innym kątem oraz logiem serii, z której postać pochodzi. Na jednej ze ścian znajduje się także ilustracja, na bazie której powstała figurka. 

Przód pudła posiada także oficjalną naklejkę od "King Records" poświadczającą o autentyczności figurki

Ilustracja na bazie której powstała figurka




Bardzo podoba mi się fakt, że ozdobiono nawet spód pudełka, na który bądź co bądź mało kto patrzy. (To wcale nie jest moje odbicie, nie nie, skąd)

PODSUMOWANIE


Czy jestem ze swej pierwszej statuetki zadowolony? Jak najbardziej. Zdecydowanie warta była każdej złotówki. Wyrzeźbiona jest cudnie, z dbałością o każdy detal, linii łączeń brak, a poszczególne elementy nie sprawiają wrażenia nader "gumowych". Świetnie wypada także malowanie i to bez względu na to, czy mówimy o większym elemencie figurki, czy też o tak drobnej pierdole, jak na przykład oko czy wzorek na buteleczce. Jest jednak parę rzeczy, które średnio mi się podobają - wspomniana już powyginana poza, nudnawa podstawka oraz lubiący opuszczać swoje "bezpieczne schronienie" klejnot Ichaivala. Poza tym nie mam do figurki żadnych zastrzeżeń.
Mojego zachwytu nad figurką nie podziela jednak matka, która otwarcie powiedziała mi, iż jej zdaniem wygląda ona kiczowato i że podoba jej się najmniej z całej mojej kolekcji. Z jej ust padło też "straszliwe" stwierdzenie: "To nie jest Krysia - to cycata króliczka!". Dz-dzięki, mamo...

Nie sądzę jednak, bym za sprawą Krysi zaczął regularnie kupować statuetki. Co prawda pod względem jakości wykonania są dużo lepsze od większości figurek ruchomych, czy też modeli, jednak  boli mnie trochu niemożność ustawienia zabawki wedle własnego "widzimisię". Nie ukrywam bowiem, że wprost uwielbiam co jakiś czas ściągać poszczególne figurki z regału i ustawiać je w coraz to nowych pozach - sprawia to, że moja kolekcja nie wygląda nudno, cały czas coś się w niej zmienia. A taka statuetka tylko stoi i ładnie wygląda, i nic więcej nie można z nią zrobić...
No i jest też kwestia ceny. Niestety, studencki budżet nie pozwala mi wywalać regularnie ponad 300zł na zabawkę. Tym bardziej, że figurki nie są jedyną rzeczą, na jaką przeznaczam "hobbistyczne" fundusze.
W każdym razie jednak, figurkę zdecydowanie polecam. Aquamarine odwaliło kawał naprawdę dobrej roboty i ich Krysia będzie naprawdę piękną ozdobą kolekcji każdego "Symphobro". Mam też nadzieję, że na tej pojedynczej Krysi się nie skończy i że już wkrótce także i inne firmy zaczną robić więcej zabawek postać tę przedstawiającą. Najlepiej już w jej bojowym pancerzu (moja figma kiedy ;~;?)

OCENA KOŃCOWA:

Rzeźba: 9/10
Malowanie: 10/10
Poza: 7/10
Podstawka: 5/10
Pudełko: 7/10
Cena/Jakość: 8/10


I na sam koniec, dwa zdjęcia:

Krysia na specjalnie spreparowanej (zaledwie wczoraj!) "statuetkowej" półeczce.

Moja mała "Krysiowa" kolekcja

3 komentarze:

  1. Łoooo prześliczna jest! *Q* Ale troszku droga... Chociaż jak na figurkę 1/7 to chyba nie aż tak...

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wcześniej figurka mi się strasznie podobała, ale po Twojej recenzji wpadłam po (królicze) uszy.
    Tylko mąż mnie chyba zabije jak ją zamówię ;P

    OdpowiedzUsuń