niedziela, 22 lutego 2015

Wielka między-wymiarowa afera z wielkimi robotami - "Dual! Parallel Trouble Adventure" (1999)

Co my tutaj dzisiaj mamy... między-wymiarowe podróże? Tak. Wielkie, naparzające się ze sobą roboty? Tak. Typowy szkolniak protagonista? Też. To może jeszcze harem pięknych dziewcząt? A i owszem. O, chwila - seria jest też alternatywną wersją "Tenchi Muyo"? I na swój sposób parodiuje kultowego "Evangeliona"? Super, dajcie mi to!

Pewnego dnia jeden z roboli znajduje na budowie olbrzymi kamień, w którego szczelnie siedzi podejrzanie wyglądający przedmiot. Pracownik szybko pokazuje znalezisko swojemu przełożonemu pytając, co ma z nim zrobić. Ten, jakoże nie chce mieć problemów z archeologami na budowie, każe rozbić głaz wiertłem, a artefakt wrzucić na ciężarówkę wywożącą odpady z budowy. Przeciętni robole nie zdają sobie jednak sprawy, że wywołają w ten sposób niezły między-wymiarowy burdel...

Mija trochę czasu. Kazuki Yotsuga to niczym nie wyróżniający się licealista... no, może poza tym, że w przeciwieństwie do swoich rówieśników, wszędzie widzi wielkie, walczące ze sobą roboty. Z powodu tej "przypadłości" jest oczywiście przez wszystkich wkoło wyśmiewany. Mimo to, Kazuki aktywnie prowadzi stronę internetową, na której - w formie opowiadania - zapisuje wszystkie swoje dotychczasowe wizje. Pewnego dnia jego zachowanie przykuwa uwagę gwiazdy całej szkoły - pięknej Mitsuki Sanady. Jak się okazuje, jest ona jedyną osobą, która wierzy w wizje chłopaka. W związku z tym, postanawia przedstawić go swojemu ojcu, który okazuje się być szalonym naukowcem, prowadzącym między-wymiarowe badania. W trakcie swych eksperymentów udało mu się odkryć świat równoległy i jest święcie przekonany, że wizje których doświadcza Kazuki pochodzą właśnie z niego. W związku z tym postanawia wysłać nieszczęsnego chłopaka do równoległego wymiaru, aby potwierdzić swą teorię. 
A wyobraźcie sobie, że ta przymusowa podróż to najmniejsze zmartwienie naszego bohatera. Chwilę po tym, jak trafia do świata równoległego, za sprawą (nie)fortunnego splotu wydarzeń ląduje za sterami ogromnego robota - dokładnie tego samego, którego widział w swoich wizjach - i stanąć musi do walki z drugą, równie olbrzymią maszyną. A jakby tego było jeszcze mało, to za sprawą tej pojedynczej potyczki nieszczęsny Kazuki wciągnięty zostanie w wielką wojnę pomiędzy ruchem oporu a władającym tym światem tyranem. Gorzej już chyba być nie może... prawda?

Między-wymiarowe podróże nie są może dla chińskich bajek niczym nowym, ale zdecydowanie są takim motywem, który można wykorzystać na wiele różnorakich, nierzadko dość ciekawych sposobów. Jak wygląda to w przypadku "Dual"? Niestety, dość średnio. O ile strasznie podobało mi się, że oba światy faktycznie się od siebie różnią, że poszczególne osoby grają w nich inne role (lub nie istnieją nawet wcale) oraz że w obu wymiarach czas płynie inaczej, tak już mam trochu do zarzucenia samemu prowadzeniu historii. Spora część tych wątków bowiem zostaje w pewnym momencie zignorowana i przez dłuższy czas fabuła koncentruje się tylko i wyłącznie na jednym z nich - Kazukim, próbującym się przystosować do życia w alternatywnej rzeczywistości. I nie narzekałbym na to może tak bardzo, gdyby nie fakt, że zrobione jest to strasznie po łebkach. O ile na początku jest jeszcze ciekawie, gdy Kazuki doznaje szoku dowiedziawszy się, że w tym świecie nigdy się nie narodził i nawet jego właśni rodzice go nie poznają, tak potem przez dłuższy czas raczeni jesteśmy typową haremową komedyjką, przez co tak trochę ciężko odczuć powagę całej sytuacji. Przeplatane jest to co prawda nieco ciekawszymi akcjami, jak choćby walki robotów, czy też wykorzystanie "nieistnienia" Kazukiego celem wykiwania przeciwnika, ale nadal tego typu zagrań jest jak na lekarstwo w porównaniu z typowymi gagami i budowaniem średniawo nakreślonych relacji z poszczególnymi dziewczynkami. Przez to wszystko, kiedy mniej więcej w połowie seria znowu nabiera tempa, ciężko jest nie mieć wrażenia, że rozwój fabuły nastąpił w sposób nienaturalny.
Co można rzec o bohaterach? Z założenia mieli oni być prześmiewczymi wersjami postaci z kultowego "Neon Genesis Evangelion", jednak coś nie wyszło i niestety ani nie bawią, ani też nie powalają. Niemal każdy z nich jest po prostu typowym archetypem, nie wyróżniającym się niczym szczególnym na tle podobnych sobie bohaterów. I tak Kazuki to typowy szkolniak stający się nagle świetnym pilotem, D to generyczna cicha dziewczynka, której character development jest chyba jednym z najbardziej wymuszonych jakie w życiu widziałem, Mitsuki to znowuż kolejna tsundere... o oryginalności nie ma tutaj raczej mowy... Choć! Miłym zaskoczeniem byli dla mnie antagoniści. Mimo iż z początku wyglądają na typowych "tych złych" chcących przejąć władzę nad światem i ich akcje ograniczają się do nasyłania na bohaterów kolejnego "potwora tygodnia", tak bardzo szybko okazuje się, że może aż tak źli to oni wcale nie są a i ich działania mają całkiem sensowne uzasadnienie. 
W serii epizodycznie pojawiają się także bohaterowie "Tenchi Muyo", jednak ciężko cokolwiek o nich napisać, bowiem są raczej randomowymi postaciami przewijającymi się w tle. Fajny smaczek dla fanów, ale to w sumie tyle...

Oprawa audiowizualna jest dość średniawa. O ile projekty postaci i robotów, a także rysowane tła są całkiem dobre i przyjemne dla oka, tak już wpychana momentami na siłę animacja komputerowa oraz generowane komputerowo tła gryzą się ze wszystkim koszmarnie i psują przyjemność z oglądania. Wracając do robotów jeszcze - tak jak bohaterowie z założenia mieli być parodiami postaci z NGE, tak i one są w większości oczywistymi parodiami Evangelionów. Podobnie jak one są bardzo wysokie i szczupłe, mają niezwykle podobne naramienniki, używają dokładnie takiego samego uzbrojenia a także chwilami wchodzą w swoisty tryb "Berserk". Również same kostiumy bohaterów do złudzenia przypominają Evowe plug-suits, z tą różnicą, że miast dwóch spinek na głowie, tutaj mamy hełmy. 
Niesamowicie fajnie wyglądają też walki tych wielkich robotów. Są dynamiczne, zróżnicowane, okraszone świetną pracą kamery i dostarczają sporej dawki adrenaliny.
Muzyka jest okej, dobrze dopasowana do wydarzeń, ale niestety niezbyt zapada w pamięć. Co w sumie jest dość dziwne, bowiem odpowiada zań pan Seikou Nagaoka, który stworzył wyśmienitą muzykę do "Strike Witches". Jedynym utworem, który na dłuższy czas utkwił mi w pamięci jest fajny i rytmiczny opening, okraszony w dodatku całkiem niezłą animacją. Poza tym cudów jednak, niestety, nie ma.
Ciężko przyczepić się jednak do gry aktorskiej, która jest naprawdę dobra. Bohaterowie brzmią przekonująco i każda z ich emocji odegrana została z należytym uczuciem. Jest to w sumie bardzo miłe zaskoczenie, bowiem większość obsady, poza Rie Tanaką czy Megumi Toyoguchi, to raczej mniej znane osoby.

Warto "Dual" obejrzeć? Myślę, że zahaczyć można, acz nie ma co oczekiwać hitowej produkcji. Jest to raczej całkiem znośny średniaczek, z kilkoma naprawdę fajnymi pomysłami, które niestety nie zostały w 100% wykorzystane. Seria punktuje też całkiem dobrymi antagonistami, których naprawdę idzie polubić oraz fajnymi potyczkami wielkich robotów. No i, jeśli jesteście fanami NGE czy też Tenchi Muyo, to podobnie jak ja będziecie mieli trochę zabawy z dopatrywaniem się poumieszczanych tu i ówdzie parodii oraz nawiązań do tych dwóch tytułów.

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1999
Pełny Tytuł: „Dual! Parallel Trouble Adventure”
 Reżyseria: Katsuhito Akiyama
Scenariusz: Yousuke Kuroda
Muzyka: Seikou Nagaoka
Gatunek: Super Robot, Science-Fiction, Komedia, Harem
Liczba Odcinków: 14
Studio: AIC
Ocena Recenzenta: 6/10

Screeny:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz