wtorek, 16 lipca 2013

Słoniki na patyku, krótkie spódniczki i szurnięci naukowcy - Makeruna! Makendo (1995)

Jak zaczyna się każde anime z gatunku Mahou Shoujo? Śliczna i niewinna gimnazjalistka jest właśnie w drodze do/ze szkoły, napotyka czarodziejskie zwierzątko, które nagle ni z tego ni z owego wręcza jej podejrzanie wyglądające ustrojstwo, które umożliwia jej transformację w "Piękną i Waleczną", odzianą w skąpy strój strażniczkę miłości i sprawiedliwości, której zadaniem jest ochrona wszechświata przed kolejnym  samozwańczym bogiem/kosmitami/klanem zmutowanych szympansów ninja/etc (niepotrzebne skreślić). Zawsze swoją drogą zastanawiał mnie fakt, dlaczego te czarodziejskie kłąbki sierści uważają, że często jeszcze niedojrzałe emocjonalnie, mające zerowe pojęcie o walce dziewczątka są idealnymi kandydatkami do takiej roboty...
W każdym razie, na dobrą sprawę każde anime z czarodziejskimi dziewczynkami zaczyna się w taki właśnie sposób (nawet uważana za wybitnie oryginalną "Madoka"). A potem równie schematycznie rozwija się fabuła - dziewczynka dostaje kolejne power upy, rekrutuje nowe czarodziejki, zmiata z powierzchni ziemi kolejne pomioty szatana etc etc.
Nic dziwnego, że ktoś w końcu wpadł na pomysł, by wyśmiać całkowicie wszelkie stereotypowe zagrania znane z Mahou Shoujo. W tym oto celu powstało ciekawe, zabawne, choć mało znane jednoodcinkowe anime, na podstawie serii gier na SNESa pod tym samym tytułem - "Makeruna! Makendo"

Kaimyouji Eizan był typowym nastolatkiem... do czasu, gdy został porwany przez szurniętego naukowca - Dr.Mud - który to postanowił przemienić chłopaka w cyborga imieniem "Makenka", żeby przy jego pomocy podbić cały świat (ależ to ambitne!). Naszemu chłopaczkowi niezbyt podoba się jednak fakt, że miast łapy ma teraz armatę i zmuszony jest nosić obcisły silikonowy kombinezon. Rzuca się wściekły na naukowca i domaga się zwrotu swojego ciała. Gdy ten odmawia, Makenka spuszcza mu łomot... i przez przypadek go zabija. Cóż, wypadki chodzą po ludziach (zwłaszcza szurniętych). W wyniku takiego rozwoju spraw, Makenka ucieka z laboratorium celem znalezienia kogoś, kto pomoże mu odzyskać normalne ciało.

Zmiana sceny~. Tsurugino Mai, typowa licealistka, wraca właśnie ze szkoły. Niczym cień sunie za nią podejrzany jegomość o zielonej bujnej fryzurze, jakiej Goku mógłby mu pozazdrościć, ubrany w znoszoną detektywistyczną kurtkę. Jak się okazuje, Mai jest najlepszą w tym mieście łowczynią potworów, a podejrzany jegomość to jej przełożony. Stara się on nakłonić dziewczynę, aby wróciła do swej pracy jako "Piękna i Waleczna Obrończyni Ludzkości". Mai jednak niezbyt widzi się marnować czas na spuszczanie łomotu jakimś dziwnym monstrom. Zwyczajnie jej się to przejadło, a i perspektywa napieprzania zombiaków magicznym bokenem, będąc ubraną w za krótką spódniczkę nie wygląda już tak kusząco (dla niej) jak na początku. W tym momencie pojawia się młodsza siostra Mai - Hikari - i widząc, że obok jej ukochanej "Onee-chan" szlaja się jakiś podejrzany typ, rzuca się na biednego szefunia i spuszcza mu łomot. Mai tłumaczy siostrze, iż Doro nie jest podejrzanym pedofilem (choć na takiego w sumie wygląda), tylko jej przełożonym, detektywem ze specjalnej policji tropiącej monstra. Hikari  nie ukrywa swojego podniecenia i zafascynowania tym całym "tropieniem monstrów". Widząc jej entuzjazm, Doro próbuje sprytnie wkręcić ją w ten biznes. Gdy jednak ma jej wręczyć czarodziejskie "Coś" do przemiany, Mai ingeruje i zabiera mu artefakt. Nie ma zamiaru pozwolić na to, by jej młodsza siostra świeciła niemal gołą dupą pod pretekstem zwalczania zagrażających ludzkości potworów. Wkrótce jednak zmuszona będzie zmienić zdanie, bowiem na miasto napadnie zorganizowana grupa cyborgów, których celem jest schwytanie ukrywającego się tu gdzieś Makenki. Czy dziewczęta poradzą sobie z nowymi przeciwnikami? Czy Makenka odzyska swoje ciało i czy Hikari, podobnie jak jej siostrze, przyjdzie zostać seksowną mahou shoujo? By się tego dowiedzieć, będziecie musieli obejrzeć to anime. A warto, bo uśmiejecie się przy nim naprawdę nieźle.

Jak z opisu nietrudno wywnioskować dostajemy szurniętą, totalnie szaloną komedię, która wyśmiewa większość stereotypów znanych w anime z gatunku "Mahou Shoujo" i nie tylko. Fabuła nie jest zbytnio skomplikowana, co nie powinno jednak dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że cała OVA to zaledwie jeden odcinek. Prawdziwym daniem głównym tego anime są przegenialne gagi, które rewelacyjnie parodiują wszystko, co tylko da się sparodiować. 
Jak zapewne wiecie, czarodziejki używają różnych przedmiotów do przemiany, prawda? "Księżycowe Diademy", "Lustereczka", "Suknie Ślubne". Mnóstwo tego było. No ale, powiedzcie mi moi drodzy, czy kiedykolwiek widzieliście, aby pannica zmieniała się w czarodziejkę przy użyciu... złotego słonika osadzonego na patyku, którego trąba dodatkowo układa się w znak "V" jak victoria? Albo miecza, przypominającego wyglądem zmutowaną cukrową laskę z choinki? Dodajmy do tego  jeszcze fakt, że inkantacja wywołująca przemianę jest przeraźliwie długa i pełna trudnych do wymówienia dla Japończyka głosek. Teraz wyobraźcie sobie czarodziejkę wywijającą tym magicznym ustrojstwem, usiłującą za wszelką cenę wybełkotać magiczną formułkę. Kaskady śmiechu murowane. Komiczny, a zarazem ciekawy jest też fakt, że czarodziejki zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo dużo odsłaniają ich króciutkie spódniczki.
A na tym wariatkowo się nie kończy. Będziemy mogli uświadczyć również skrzyżowanie Kamehameha z Mazingerowym "Rocket Punch"; parodię słynnego "MegaBuster", który zamontowany miał w swym ramieniu Megaman; słynną tak w mecha anime sekwencję "GATTAI!" (połączenia). Twórcy wyśmiali praktycznie każde typowe zagranie ze staroszkolnych anime.
Muszę przyznać, że gagi wyszły świetnie i przez dobre pół godziny, które trwa to anime, ryczałem niemal nieustannie ze śmiechu.

Ciężko raczej dokładniej rozpisywać się na temat charakterów bohaterów, bowiem z racji tego, że jest to seria jednoodcinkowa, w dodatku będąca parodią, to postacie to właśnie typowe ludki, jakie spotkać możemy w parodiach. Każda z nich wyśmiewa inny stereotyp bohatera z anime. Mamy ułożoną pannicę; słodką, ale nieco głupią dziewczynkę; ambitnego, ale nieco roztargnionego szefa; tajemniczego, walecznego herosa; szurniętego, złego do szpiku kości naukowca. Dialogi między nimi wypadają rewelacyjnie i nie raz sprawią, że będziemy głośno rechotać.

Oprawa audiowizualna niezwykle zjawiskowa nie jest, ale prezentuje się bardzo dobrze. Projekty postaci bardzo mi się podobały - twórcom świetnie udało się pokazać już przez sam wygląd każdego z bohaterów jego charakter.  Tła są szczegółowe i malowane w odpowiednich barwach. Sceny transformacji prezentują się stety niestety dość średniawo.  Animacja jest bardzo płynna i nie rzuciły mi się w oczy raczej jakieś większe niedociągnięcia. Graficznie zatem, anime to prezentuje całkiem przyzwoity poziom.
Muzyka do najlepszej jaką w staroszkolnych seriach słyszałem nie należy, ale brzmi całkiem dobrze. Opening jest bardzo przyjemny, zaśpiewany słodko brzmiącym dziewczęcym głosem, podobnie jak i ending. Idealnie pasują do serii z gatunku "Mahou Shoujo".
Same utwory grające w czasie wydarzeń na ekranie stety niestety zbytnio w pamięć nie zapadają. Pasują dobrze do klimatu serii, ale raczej nie udało mi się znaleźć wśród nich czegoś, co wybijałoby się ponad normę. Jest dobrze, mogło być lepiej.
Głosy postaci zaś strasznie mi się podobały. Idealnie oddają charaktery każdej z nich i brzmią bardzo przekonująco. Słychać również wyraźnie, że aktorzy mieli sporo frajdy przy odgrywaniu ról wariatów występujących w tym anime. Na korzyść tego anime przemawia również fakt, że w rolę Makenki wcielił się jeden z moich ulubionych aktorów - Nobuyuki Hiyama (głos m.in Shiro z "08th MS Team", Gai'a z "King of Braves GaoGaiGar", Demitriego z "DarkStalkers").

"Makeruna! Makendo" zdecydowanie warto obejrzeć. Anime nie jest długie, a potrafi naprawdę świetnie rozbawić, zwłaszcza jeżeli kojarzy się choć kilka typowych stereotypów spotykanych w japońskich animacjach. Postacie, choć nie są strasznie skomplikowane, są bardzo łatwe do polubienia, rysunek jest bardzo miły dla oka, animacja nie ma większych niedoróbek, a głosy postaci są naprawdę rewelacyjne. Jeśli macie wolne pół godzinki, warto dać temu anime szansę. Zdecydowanie jest to jedna z bardziej wartych uwagi parodii sprzed roku 2000.
Typ Anime - OVA
Rok produkcji - 1995
Pełny Tytuł: „Makeruna! Makendo”("Don't you lose! Makendo")
 Reżyseria: Kazuya Murata
Muzyka: Kouji Sakumura
Gatunek: Parodia, Komedia, Mahou Shoujo
Liczba Odcinków: 1
Studio: Oriental Light and Magic
Ocena Recenzenta: 7/10

-Anime powstało na podstawie serii gier wideo na konsolę "Super Nintendo Entertaiment System" (SNES). Pierwsza z nich była typową platformówką i doczekała się tłumaczenia na język angielski. Druga to świetna bijatyka, ale niestety nigdy nie doczekała się lokalizacji.

-Studio odpowiedzialne za tę świetną komedyjkę pracowało również przy wielu bardziej popularnych seriach, dobrze znanych starszym fanom anime - "Wedding Peach""Gunsmith Cats", czy choćby "Pokemon". Stąd można dopatrzeć się wielu podobieństw między tymi seriami, a "Makendo".
Screeny:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz