poniedziałek, 23 marca 2015

Wzruszająca opowieść o poświęceniu - "Soukyuu no Fafner: Right of Left - Single Program" (2005)

Jako że pierwszy cour wyśmienitego "Soukyuu no Fafner - Dead Agressor: EXODUS" ma się powoli ku końcowi, wypadałoby się w końcu zebrać i przybliżyć wam, drodzy czytelnicy, poprzednie części tej nietuzinkowej, acz cholernie niszowej serii. Dziś na warsztat bierzemy prequel pierwszej serii telewizyjnej - odcinek specjalny zatytułowany "Right of Left", który w ciągu niespełna godziny serwuje widzowi naprawdę dobrą i wzruszającą historię.

Akcja "Right of Left" rozgrywa się na kilka miesięcy przed wydarzeniami z serii telewizyjnej. Właśnie dobiegł końca kolejny rok szkolny i kolejni uczniowie wkraczają w dorosłe życie - wśród nich dwójka, której losy w epizodzie tym będziemy śledzić - Yumi Ikoma oraz Ryou Masaoka. Wraz z sześcioma innymi "szczęśliwcami", zostają oni wybrani przez chroniącą wyspę organizację ALVIS do wzięcia udziału w tajnej operacji "Plan L", która to ma polegać na wysłaniu w morze sztucznej mini-wyspy, celem odwrócenia uwagi Festum od prawdziwej wyspy Tatsumiyajima. Wyspa wyposażona jest w niezbędne do przeżycia zasoby, wystarczające na okres około dwóch miesięcy oraz cztery prototypy Fafnerów "Titan" Model, przeznaczone do walki z agresorem. Czy młodym pilotom uda się powstrzymać atak najeźdźców i obronić swój dom?

Jak na początku tekstu wspomniałem, historia w "Right of Left" opowiedziana pomimo swej krótkości wypada naprawdę dobrze. Fabuła jest bardzo dobrze przemyślana i ciekawa, dzięki czemu nie przynudza tak jak pierwsza połowa serii telewizyjnej. Co więcej, "RoL" wyjaśnia całkiem sporo dość niejasnych wątków z początku "podstawki", dzięki czemu nabierają one więcej sensu. Mam jednak trochę do zarzucenia temu, jak twórcy rozwiązali kwestię przejść pomiędzy poszczególnymi scenami. Są one strasznie szybkie i gwałtowne, przez co chwilami widz może czuć się nieco zakłopotany. 
Najważniejszym elementem Fafnera zawsze byli jego bohaterowie. I choć na początku serii TV wydawali się oni być strasznie naciągani, tak koniec końców całkiem nieźle się rozwinęli. Jak zatem wygląda sprawa z tymi występującymi w "Right of Left"? Choć jest ich o wiele mniej niż w "podstawce" tak nakreśleni zostali naprawdę dobrze .Wszystkie ich zachowania, emocje oraz dialogi są naprawdę przekonujące i nie w sposób zarzucić im sztuczności. Zarówno Ryou jak i Yumi zachowują się bardzo naturalnie i szybko zaskarbiają sobie sympatię widza. Co mi się swoją drogą strasznie podobało to fakt, że choć oboje zdają sobie sprawę z tego w jak beznadziejnej sytuacji się znajdują, to nie siedzą na dupie i nie użalają się nad sobą, a zamiast tego dzielnie brną przed siebie, nie porzucając nadziei aż do samego końca. Ich postawa zasługuje na podziw tym bardziej, że w trakcie swojej misji nie raz będą musieli patrzeć bezsilnie, jak ich przyjaciele umierają im na rękach. Skoro o śmierci postaci już mówimy, to trzeba nadmienić iż "Right of Left", podobnie jak seria telewizyjna, nie nadużywa powszechnego zjawiska "plot armor". Umrzeć, czy też zostać nieodwracalnie okaleczony może tutaj każdy, bez względu na to, jak istotną dla fabuły jest postacią.

Oprawa audiowizualna uległa znacznej poprawie. "Hirai Face" wciąż jest niestety paskudny, ale za to animacja ruchów postaci nie wygląda już tak sztywno i nienaturalnie jak w serii telewizyjnej. Pojawiło się też dużo więcej umiejętnego operowania grafiką komputerową, zwłaszcza w trakcie potyczek, dzięki czemu jeszcze bardziej zyskały one na dynamice. Co najlepsze - ani modele Festum, ani też Fafnerów wcale nie gryzą się z resztą oprawy graficznej. Ponownie pochwalić należy także pełne szczegółów tła - Fafner zawsze miał piękne widoczki i nie inaczej jest w przypadku "RoL".
Na dobrą sprawę jedyne, do czego poza "Hirai Face" mogę się przyczepić, to animacja wody. Nie jest ona ani narysowana, ani też wygenerowana komputerowo - wstawiono tutaj prawdziwą wodę, która okropnie gryzie się z resztą bajki, co widać najbardziej w scenach, gdzie bohaterowie siedzą na brzegu.
Muzyka jest prześliczna. Warszawska Filharmonia po raz kolejny spisała się na medal i wykonane przez nią utwory nie dość, że brzmią wyśmienicie, to jeszcze idealnie podkreślają atmosferę wydarzeń na ekranie. Kawał dobrej roboty odwaliła także "angela" - "Peace of Mind" grające pod sam koniec odcinka to przepiękna piosenka, zarówno pod względem melodii jak i samych słów, idealnie podsumowujących wszystko co w animacji zaszło. Jest to swoją drogą typowe dla wszystkich Fafnerowych piosenek, jednak więcej wspomnę o tym przy innej okazji.
Na pochwałę zasługuje także gra aktorska. Seiyuu spisali się wyśmienicie i idealnie odegrali swoje role. W głosach bohaterów wyraźnie czuć każdą emocję, bez względu na to czy jest to radość, gniew, strach, czy też smutek.

"Right of Left" wypada zdecydowanie lepiej, niż seria telewizyjna. Nie dość, że wygląda naprawdę ładnie (pomijając nieszczęsny "Hirai Face" oraz nader realistyczną wodę) to jeszcze serwuje widzowi sensowną, chwilami nawet bardzo wzruszającą historię, wyjaśniającą dodatkowo kilka niedopowiedzeń z serii telewizyjnej. Wyraziście i naturalnie nakreśleni zostali także bohaterowie oraz zachodzące między nimi relacje, dzięki czemu bardzo łatwo jest obdarzyć ich sympatią. Zdecydowanie polecam. Pamiętajcie tylko, że trzeba najpierw obejrzeć serię TV.

Typ Anime - Odcinek Specjalny
Rok produkcji - 2005
Pełny Tytuł: „Soukyuu no Fafner: Right of Left - Single Program” ("Fafner in the Azure: Right of Left - Single Program")
 Reżyseria: Nobuyushi Habara
Scenariusz: Tow Ubukata
Muzyka: Tsuneyoshi Saito
Gatunek: Real Robot, Science-Fiction, Dramat
Liczba Odcinków: 1
Studio: XEBEC
Ocena Recenzenta: 7.5/10

Screeny:








1 komentarz:

  1. W przeciwieństwie do moim zdaniem nieco naciąganej serii TV, OVA bardzo mi się podobało. :)

    OdpowiedzUsuń