piątek, 11 grudnia 2015

Wojownicze Meido - "Variable Geo" (1996)

Bijatyki to, obok turówek, zdecydowanie mój ulubiony gatunek gier wideo. Uwielbiam wziąć z lodówki dobre piwo, siąść wygodnie na kanapie, i za pomocą efekciarskich łańcuchów kombosów obijać mordy ludziom. Czy to tym w sieci, czy to tym siedzącym obok mnie. Odkąd rozpocząłem swoją przygodę z grami wideo (a było to bardzo dawno temu, bo zaczynałem od takich sprzętów jak tatusiowy Commodore, czy też Amiga) miałem okazję ograć bardzo wiele najróżniejszych fajterów. Zarówno tych bardziej popularnych, jak "Street Fighter", "Guilty Gear", "BlazBlue" czy też "Mortal Kombat", jak i tych znanych głównie ludziom bardziej wtajemniczonym: "Melty Blood", "Waku Waku 7", "Darkstalkers", czy też "Variable Geo", którego animowaną adaptacją się w dzisiejszej recenzji zajmiemy. 

Na początek krótka lekcja historii - "Variable Geo" to seria bijatyk 2D, bazujących mocno na systemie znanym z kultowego "Street Fighter II". Pierwsza gra z serii ukazała się w roku 1993 na PC9800. Podobnie jak twór CAPCOM oddawała do dyspozycji gracza kilku zróżnicowanych zawodników oraz korzystała z czteroprzyciskowego systemu wyprowadzania kombosów. Nowością był jednak fakt, że każda z sześciorga dostępnych postaci była kobietą. Tym samym "V.G." było pierwszą w historii bijatyką o w pełni kobiecej obsadzie. Nie było to jednak jedyne, co wyróżniało ten tytuł na tle innych fajterów z wczesnych lat 90-tych. Twórcy postanowili bowiem wykorzystać fakt całkowicie dziewczynkowej bijatyki w bardzo... kontrowerysjny sposób. Mianowicie - pokonana bohaterka zmuszona była rozebrać się do naga, po czym zostawała zgwałcona, ku uciesze gawiedzi. Miało się to wiązać z doświadczeniem prawdziwego wstydu porażki, czy coś w ten deseń...
Kontrowersyjny aspekt gry został w kolejnych częściach okrojony, lub też całkowicie wycięty, co wyszło serii tylko na dobre. Stała się dzięki temu przystępna dla każdego i szybko zyskała na popularności, choć nigdy nie dogoniła tak znanych marek jak "Street Fighter", "King of the Fighters", czy też "Garou Mark of the Wolves". Warto wspomnieć, że seria próbowała również eksperymentować z innymi gatunkami, niż typowy fajter i kilka jej nowszych odsłon było, podobnie jak pierwsze części "Melty Blood", visual novelkami z elementami bijatyki. 

Przejdźmy teraz do recenzji właściwej, zaczynając tradycyjnie od krótkiego streszczenia fabuły. W niedalekiej przyszłości zorganizowany zostaje wielki turniej sztuk walki - "Variable Geo" - w którym udział biorą same piękne dziewczęta, pracujące jako kelnerki w restauracjach. Finansowany przez tajemniczych fundatorów z Jahana Group, nie tylko pozwala jadłodajniom na szybką i skuteczną reklamę, ale umożliwia też pracującym za minimalną średnią krajową dziewczętom zbić wielką kasę. Nagroda za wygraną w turnieju to bowiem olbrzymia suma - dziesięć milionów dolarów. Dodatkowo, zwyciężczyni okrzyknięta zostaje najpiękniejszą i najsilniejszą kobietą na świecie - "Dziewiczą Boginią" - i otrzymuje możliwość zamieszkania w pięknej willi gdziekolwiek na świecie. Atrakcyjna nagroda przyciąga oczywiście wiele młodych dziewcząt, chcących spełnić swe marzenia. Gra toczy się jednak o olbrzymią stawkę - każda z przegranych zostaje bowiem obdarta z wszelkiej godności i zmuszona do rozebrania się do naga na oczach rozbawionej gawiedzi. 
Główną bohaterką jest młoda i piękna Takeuchi Yuka. Po tym jak jej rodzice umarli, gdy była małym dzieckiem, została przygarnięta przez dziadka, który nauczył ją karate oraz kontrolowania swego Ki. Yuka z początku dołącza do turnieju tylko po to, by sprawdzić swoje umiejętności, jednak kiedy jej najbliższa przyjaciółka znika w tajemniczych okolicznościach, postanawia wyruszyć na jej poszukiwania. Nie będzie to jednak proste, bowiem na drodze naszej bohaterki staną nie tylko silne przeciwniczki, ale także tajemnicza organizacja sponsorująca turniej, która ma wobec dziewczyny własne plany.

Ogólny zarys fabularny, choć prosty i stereotypowy, może się podobać. Całkiem zgrabnie łączy bowiem sztandarowe dla tego typu serii wątki z całkiem dobrymi interakcjami między bohaterkami. Niestety, tylko z początku. Seria bardzo szybko robi się za ambitna i próbuje udawać coś, czym nie jest, a co gorsza wyraźnie widać, że twórcy zakładali, że po tytuł ten sięgną tylko fani gier. Bajka nie kwapi się bowiem, by cokolwiek widzowi wyjaśniać. I to zarówno jeśli chodzi o ważne wątki fabularne, jak i motywacje bohaterek, czy też interakcje między nimi. I choć część z nich idzie rozkminić na tak zwany "chłopski rozum", tak zdarzają się takie, których widzowie niezaznajomieni z grami za cholerę nie zrozumieją. Kolejnym problemem jest to, że bardzo wiele wątków poruszonych w tej OVA zostaje nagle porzuconych i na próżno oczekiwać jakiegokolwiek sensownego ich domknięcia. Zdecydowanie nie jest to zatem tytuł dla widzów, którzy wymagają od bajki solidnej, dobrze poprowadzonej historii.
Bohaterki, choć nie należą do wybitnie skomplikowanych, to prezentują się całkiem sympatycznie. Zwłaszcza te odgrywające główne role potrafią pozyskać sobie sympatię widza. Ich charaktery są dość wyraziste i odpowiednio zróżnicowane, dzięki czemu każdy znajdzie tu dziewczynkę w swoim typie. Moją osobistą faworytką jest Yuka, choć może to być spowodowane tym, że była (obok Tamao z dwójki) moją ulubioną postacią w serii gier. Silna, zdeterminowana i wierna swoim przyjaciołom, a przy tym potrafi się świetnie bić.

Oprawa audiowizualna to zdecydowanie najmocniejsza strona tej produkcji. Dziewczęta są po prostu przepiękne, czemu nie ma się co dziwić, bowiem za ich projekty odpowiada słynny Takahiro Kimura, który rysował także bohaterki takich świetnych serii jak "Gun x Sword", "King of Braves GaoGaiGar", czy też "Shinkon Gattai Godannar!!". Najbardziej podoba mi się zdecydowanie Satomi. Mam ogromną słabość do tego typu buzi oraz chłopczycowego uczesania. 
Spore wrażenie robi także animacja, zwłaszcza podczas potyczek. Płynna i dynamiczna, przykuwa uwagę widza do ekranu i cieszy oczy. I choć tu i tam pojawi się kilka powtórzonych ujęć, to ogółem prezentuje się to bardzo ładnie i spokojnie może służyć jako przykład na to, że te stare bajki wcale nie wyglądały brzydziej niż to, co dostajemy dzisiaj.
Pochwalić wypada także i tła - kolorowe, zróżnicowane i bardzo szczegółowe. Nie ma tu mowy o fuszerce - niezależnie czy akcja dzieje się akurat na arenie, czy też w opuszczonym budynku należącym do tajnej organizacji, wszystko wygląda bardzo ładnie i schludnie.
Muzyka też jest super. Nie dość, że dane nam jest usłyszeć tu kilka zremasterowanych kawałków z oryginalnej gry, to jeszcze dostajemy multum nowych, szybko wpadających w ucho kawałków. Najbardziej do gustu przypadły mi zdecydowanie szybkie i rytmiczne utwory, grające w trakcie potyczek. Świetnie podkreślają dynamikę starć a i poza samą bajką słucha się ich bardzo fajnie. Bardzo spodobały mi się też opening oraz ending. Zalatujące mocno utworami ze starych gier (opening brzmi momentami jak coś żywcem wyciągniętego z "MegaMan Battle Network!"), bardzo przyjemne dla ucha i zapadające w pamięć. I choć można się przyczepić do dość leniwej animacji w endingu, to poza tym nie mam raczej żadnych zastrzeżeń.
Złego słowa nie można też powiedzieć o grze aktorskiej. Mamy tu do czynienia z tak znanymi nazwiskami jak Mitsuishi Kotono (Misato z "Neon Genesis Evangelion", Usagi z "Sailor Moon"), Yuko Miyamura (Asuka z "NGE", Tamano Hinagiku z "Wedding Peach"), czy też Neya Michiko (Rally z "Gunsmith Cats", Talho z "Eureka Seven). Nie ma co się zatem obawiać, że postacie są kiepsko odegrane, i że w ich głosach brak emocji. Każda z bohaterek brzmi bardzo przekonująco i w zgodzie ze swym charakterem, a co więcej bardzo fajnie brzmią wypowiadane przez nie nazwy ataków specjalnych.

"Variable Geo" nie jest hitowym anime. To raczej zjadliwy, bardzo ładnie wykonany średniaczek, który może spodobać się mniej wymagającym widzom. Nawet oni jednak mogą czuć się lekko zagubieni, jeśli nie mieli styczności z grami. Tym bardziej, że wiele wątków przedstawionych zostało bardzo po łebkach.
Warto zatem dać tej serii szansę? Raczej tylko jeśli znany wam jest growy pierwowzór, albo też szukacie po prostu ślicznie wyglądającej bajki z pięknymi dziewczętami. Jeśli poszukujecie czegoś z solidną, rozbudowaną fabułą, to rozejrzyjcie się za tym gdzie indziej. W "Variable Geo" tego nie znajdziecie.

Typ Anime - Seria OVA
Rok produkcji - 1996
Pełny Tytuł: „Variable Geo”
 Reżyseria: Yoshida Tooru
Scenariusz: Yousuke Kuroda
Muzyka: Harukichi Yamamoto
Gatunek: Komedia, Ecchi, Akcja
Liczba Odcinków: 3
Studio: Chaos Project
Ocena Recenzenta: 5/10

Screeny:






1 komentarz: