środa, 21 sierpnia 2013

Magią i Mechem - "Vision of Escaflowne" (1996)

Dziś przyjrzymy się serii, która swego czasu cieszyła się w Polsce niemałą popularnością. Starsi fani z pewnością do tej pory bardzo dobrze ją pamiętają. O czym dziś będzie mowa? A no o jednym z najlepszych anime z gatunku mecha fantasy - świetnej, porywającej opowieści o miłości, magii i potężnych robotach, umieszczonej w nie mniej fantastycznym świecie - "Vision of Escaflowne".

Hitomi Kanzaki to śliczna, wysportowana uczennica liceum. Jak każda dziewczyna w jej wieku spędza czas na spotkaniach z przyjaciółkami i rozmowach o chłopcach. Hitomi ma jednak dość ciekawe hobby - układanie tarota. Koleżanki bardzo często korzystają z jej przepowiedni, bowiem dziwnym trafem często okazują się być bardzo trafne.
Podczas jednej z lekcji z W-Fu Hitomi doświadcza dziwnej wizji. Oto w strumieniu światła pojawia się przed nią piękny, tajemniczy chłopak. Dziewczyna mdleje.
Budzi się niedługo potem w skrzydle szpitalnym. Przy jej łóżku siedzi  przystojny kapitan męskiej drużyny sprinterów - Amano - jej obiekt westchnień. Podczas rozmowy oboje zbliżają się do siebie, jednak zanim dojdzie do czegoś poważniejszego, ich prywatność zostaje zakłócona przez koleżankę Hitomi.
Pewnego dnia nasza bohaterka dowiaduje się, że Amano ma wyjechać z kraju. Dziewczyna ma zatem ostatnią szansę, by wyznać mu swoje prawdziwe uczucia! Nasza bohaterka nie może zatem marnować ani chwili i postanawia się spotkać ze swoim ukochanym.
Zawiera z nim umowę - jeżeli przebiegnie w odpowiednim czasie wyznaczoną trasę, otrzyma od niego swój pierwszy pocałunek. Amano przystaje na tę propozycję. Bierze od dziewczyny jej naszyjnik-wahadło, by przy jego pomocy odmierzać czas.
Hitomi startuje i biegnie co sił w nogach. Gdy jednak dociera do połowy trasy... dzieje się coś nieoczekiwanego. Oto tuż przed nią w strumieniu światła pojawia się ten sam chłopak, którego wcześniej widziała w swej wizji. Chwilę po nim pojawia się również ogromne smoczysko. Tajemniczy młodzian nakazuje Hitomi i jej przyjaciołom uciekać - sam rozprawi się z bestią. Jednak wbrew jego planom, potwór postanawia ruszyć w pogoń za licealistami. Nasz młodzik rusza oczywiście za bestią.
W trakcie starcia chłopaka ze smokiem, Hitomi doznaje kolejnej wizji - widzi, jak chłopak zostaje zgładzony przez monstrum. Ostrzega ona go w ostatniej chwili, dzięki czemu udaje się mu uniknąć ataku i zabić smoka. Po wygranej walce, wyciąga z bestii jej serce. Po chwili dzieje się coś nieoczekiwanego - oto naszyjnik dziewczyny reaguje na smocze serce, w wyniku czego ona i tajemniczy chłopak zostają otoczeni strumieniem światła i znikają.
Hitomi budzi się i rozgląda dookoła. Znajduje się w jakimś dziwnym, całkiem obcym miejscu. Co więcej, w ciemnościach naokoło pobłyskują złowrogo jakieś ślepia. Jak się niedługo potem okaże, nasza bohaterka trafiła do fantastycznego świata zwanego "Gaea", w którym obok magii spotkać można potężne maszyny zwane Guymelefami czy też latające fortece. Świata, w którym to przyjdzie jej stawić czoła złowrogiemu imperium Zaibachu. Jak Hitomi poradzi sobie z tak wielkim niebezpieczeństwem? W końcu jest tylko licealistką w całkiem obcym sobie świecie...


"Vision of Escaflowne" to iście niezwykła seria. Świat w niej ukazany nie należy do wykonanych po łebkach i naprawdę chwilami zaskakuje swoim ogromem. W Gaei bowiem znajduje się wiele róznych państw i państewek połączonych zależnościami politycznymi. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że prócz przedstawicieli rasy ludzkiej pojawiają się tu też istoty fantastyczne, takie jak doppelganger, ludzie wilki, czy też ludzie koty. Warto nadmienić także, że mitologia świata, w którym dzieje się akcja tego anime, jest również niezwykle rozbudowana i ma spory wpływ na historię w nim ukazaną.
Tutaj pojawia się jednak problem - twórcom owszem, udało się stworzyć naprawdę ogromny, skomplikowany świat, jednak nie udało im się dostatecznie dobrze go widzowi przybliżyć. Niektóre zależności polityczne nie zostają dokładnie wyjaśnione, o niektórych państwach nie dowiadujemy się więcej jak tylko to, że gdzieś tam sobie istnieją, a z co poniektórych ras nie ujrzymy więcej, niż jednego osobnika, mimo że podobno są ich setki...
Chwilami kuleje również fabuła. Nie chodzi o to, że jest niespójna... bardziej o fakt, że czasami odnosiłem wrażenie, że twórcy po macoszemu potraktowali niektóre wątki, albo też na zasadzie "To magia, nic nie muszę wyjaśniać" wprowadzali dziwne chwilami naprawdę zwroty akcji. Widza, który nie wychwytuje każdego głupkowatego zagrania nie powinno to co prawda zrazić, ale chwilami sprawić to może, że trochę się on pogubi.
Na całe szczęście, wytłumaczono nam przynajmniej i to całkiem zgrabnie, na jakiej zasadzie działają wszelkie mechy, czy też latające statki i inne osiągnięcia technologiczne.

Postacie to mocna strona tej produkcji. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza fakt, że zrezygnowano tym razem z typowego dla mecha anime zagrania, gdzie byle głuptak siada za sterami mecha i mimo że nie ma pojęcia jak całym tym ustrojstwem kierowac, jakimś dziwnym cudem świetnie radzi sobie w boju nawalając w losowe guziki. Książę Van Fanel bowiem to świetnie wyszkolony szermierz, który zna parę całkiem skutecznych w boju chwytów, stąd fakt, że jest w stanie świetnie pilotować Escaflowne nie powinien dziwić. Co mi się też bardzo podobało to fakt, że bohater nie jest stereotypowym herosem, który gna na ratunek światu tylko i wyłącznie z bezinteresownej dobrej woli. Van kieruje się szczerze powiedziawszy bardziej chęcią zemsty, aniżeli chęcią ratowania świata, co pozwoliło twórcom na wprowadzenie kilku naprawdę ciekawych zagrań fabularnych.
Hitomi również bardzo mi się podobała. Zachowuje się dokładnie tak, jak dziewczyna w jej wieku - czasem kieruje się bardziej sercem niż rozumem, nie potrafi chwilami poradzić sobie z buzującymi hormonami, zdarza jej się też być nieszczerą, co zostało w naprawdę bardzo dobry sposób przedstawione w jednym z odcinków.
Również postacie drugoplanowe wypadają całkiem nieźle. Dla co poniektórych pokuszono się nawet o nieco dokładniejsze przybliżenie ich charakterów czy historii.
Czarne charaktery wypadają już jednak średniawo. Część z nich ma jakieś drugie dno, poważniejsze motywy pchające je ku temu, co czynią; część zaś to typowi "Ci źli" z anime, którzy czynią zło, bo są tak bardzo źli i w zasadzie tyle.
Na pochwałę jednak zdecydowanie zasługują relacje między bohaterami. Są realistyczne, nie sprawiają wrażenia wymuszonych czy naciąganych. Również dialogi są napisane w wyśmienity sposób i brzmią naprawdę autentycznie.

Oprawa audiowizualna zaś, to zdecydowanie kawał dobrej roboty. Piękne, szczegółowe tła, przyjemne dla oka projekty postaci (aczkolwiek co poniektórych mogą zrazić wielkie nosy), rewelacyjne projekty mecha, które swoim wyglądem przypominają fantastyczne pancerze rycerskie. Animacja jest również bardzo płynna i bardzo rzadko zdarzyło mi się dopatrzeć się uproszczeń, czy też wyraźniejszych chrupnięć.
W sumie o muzyce wystarczyło by powiedzieć tylko tyle, że skomponowała ją legendarna Yoko Kanno - to tłumaczy się samo przez się. Dla tych, którzy jednak z twórczością tej pani styczności nie mieli wspomnę, że muzyka w Escaflowne jest po prostu niesamowita. Piękne, pełne epickości utwory muzyczne, wykonywane na prawdziwych instrumentach naprawdę rewelacyjnie podkreślają fantastyczny klimat świata Escaflowne. Niezależnie od tego, czy na ekranie akurat rozgrywa się spektakularna bitwa, czy pokazane są kolejne niecne knowania Zaibachu, czy też postacie wyznają sobie swoje uczucia - muzyka zawsze idealnie wpasowuje się w tło wydarzeń i idealnie potęguje emocje, które dana scena wywołuje u widza.
Wartym uwagi jest fakt, że słowa wielu utworów to po prostu powtarzane w kółko, w rózny sposób słowo "Escaflowne" przeplatane innymi, pojedynczymi zdaniami. Zabieg to dość ciekawy, jednak naprawdę udany.
Głosy postaci dobrano rewelacyjnie. Już sam fakt, że w rolę Van'a wciela się nikt inny, jak legendarny Tomokazu Seki (Domon z "G Gundam", Gai z "Nadesico" czy też Touji Suzuhara z "Neon Genesis Evangelion) powinien przekonać, że spodziewać się możemy świetnie oddanych charakterów postaci oraz kwestii wypowiadanych w taki sposób, że nie będzie w nich czuć ani krzty sztuczności. I tak właśnie jest - aktorzy spisali się wysmienicie i naprawdę słychać, że przyłożyli się do swoich ról. W ich głosach idealnie czuć każdą emocję, nieważne czy jest to strach, gniew, czy też rozpacz.

Jak zatem "Vision of Escaflowne" wypada w ostatecznym rozrachunku? Chciałbym rzec, że bezbłędnie, jednak niestety tak nie jest. Seria ta posiada kilka wad, jak na przykład nieco zbyt po macoszemu potraktowana kwestia przybliżenia widzowi świata przedstawionego, jednak posiada również mnóstwo zalet, które wszelkie wpadki równoważą. Mamy świetną muzykę, rewelacyjnie dobrane głosy postaci, przepiękną grafikę. Jakby tak jeszcze trochę lepiej przedstawić świat i pokusić się o lepiej przemyślane chwilami zagrania fabularne, to seria ta byłaby naprawdę nieskazitelnym arcydziełem.
Mimo wszystko jednak uważam, że "Escaflowne" zdecydowanie należy do tych serii, które wypada obejrzeć. To naprawdę fantastyczna baśń, opowiedziana w naprawdę ciekawy i wciągający sposób. Jeśli nie macie alergii na mechy i jesteście w stanie przymknąć oko na kilka "wypadków przy pracy" to gorąco to anime polecam. Będziecie się bawić naprawdę wyśmienicie.
Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 1996
Pełny Tytuł: „Tenkuu no Escaflowne” ("Vision of Escaflowne")
 Reżyseria: Kazuki Akane
Scenariusz: Shouji Kawamori
Muzyka: Yoko Kanno
Gatunek: Super Robot, fantasy, romans
Liczba Odcinków: 26
Studio: Sunrise
Ocena Recenzenta: 8/10

-Escaflowne miało już okazję wystąpić w "Super Robot Taisen". W dodatku w jednej z bardzo ciekawych odsłon - "Compact 3" na Wonderswan color. Wystąpiło tam u boku takich rarytasów dla SRW jak "Betterman", "Mechander Robo" czy też "Acrobunch". Niestety, od tamtej pory nie pojawiło się w sadze. Fani spekulują, że być może pojawi się w najnowszej odsłonie SRW - OE - biorąc pod uwagę fakt, że w grze tej pojawia się mnóstwo mecha fantasy (Ryu Knight, Lamune, Dunbine)

-Powstał również pełnometrażowy film animowany opowiadający tę samą historię, co anime, jednak z paroma dość istotnymi zmianami. Wśród fanów istnieje wyraźny podział na zwolenników serii TV oraz filmu właśnie.

-Na /m/ seria ta cieszy się niesłabnącą popularnością. Obok "Gun X Sword", "Patlabora" czy też
"Zeta Gundama" jest to jedna z najlepiej odbieranych przez fanów mecha serii.

Screeny:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz