piątek, 9 sierpnia 2013

"The Five Star Stories" (1989) - Czyli jak w ciągu godziny narobić widzowi smaku na resztę sagi...

Mecha Fantasy to iście czarodziejski mix w anime. Połączone w nim zostają dwa, pozornie całkowicie nie pasujące do siebie światy, które jednak jak się okazuje potrafią współgrać ze sobą naprawdę świetnie. Z gatunku tego polskiemu widzowi zdecydowanie najbardziej znane są "Magic Knight Rayearth", czy też "Vision of Escaflowne".
Dziś jednak przyjrzymy się serii dużo mniej znanej, niż te wymienione powyżej - "The Five Star Stories".
Na tytuł ten natknąłem się po raz pierwszy, podczas przeglądania tzw. "Losżki Szyderców" w magazynie "Arigato". Uwagę mą przyciągnęły dość oryginalne projekty postaci oraz ciekawie zapowiadająca się fabuła. A że dodatkowo jest to Super Robot, to nie mogłem sobie odpuścić obejrzenia kolejnej serii z uwielbianego tak bardzo przeze mnie gatunku.

Przyszłość, rok 2988.
Fatimy to wyglądające jak kobiety androidy, stworzone by wspomagać ludzi w pilotowaniu potężnych mechów zwanych "Mortar Headd". Stąd raz do roku ogranizowane są specjalne "Wybory" podczas których nowo powstałe Fatimy wybierają sobie "Head Linnera", któremu chcą służyć.

Ladios Sopp to młody i niezwykle piękny mężczyzna. Naszego bohatera poznajemy w momencie, gdy zmierza do miejscowości Bastogne gdzie mają się odbyć kolejne wybory Head Linnerów. Niestety, jego pojazd rozbija się na pustkowiu. Nasz piękniś zapewne tułałby się po nim przez długi czas, ale na jego szczęście akurat mija go statek, kierujący się właśnie do Bastogne. Podróżuje nim niejaki Voards Viewlard - bardzo sympatyczny, podchodzący do życia z dystansem mężczyzna. Natychmiastowo zaprzyjaźnia się on z Soppem i razem wyruszają do Bastogne.
Podczas swojego pobytu w mieście Sopp i Voards są świadkami nietypowego wydarzenia - otóż jedna z Fatim, która miała wybierać Head Linnera, zbuntowała się i postanowiła uciec z miasta. Nasi bohaterowie ruszają za nią w pogoń. Jak się podczas niej okaże, Sopp przybył do Bastogne z dużo bardziej osobistych powodów, niż uczestniczenie w wyborach. Nasz piękniś bowiem dobrze zna się z obiema tegorocznymi Fatimami i wszystko wskazuje na to, że ma co do nich własne plany.

Na wstępie od razu wypada zaznaczyć, że anime to ekranizuje zaledwie niewielką (i to NAPRAWDĘ niewielką) część ogromnie rozbudowanego uniwersum, na potrzeby którego stworzono nawet własną mitologię. Stąd widz, który z mangowym pierwowzorem nie miał nigdy styczności, z pewnością pogubi się w gąszczu niedopowiedzeń i ciekawostek. Anime serwuje nam bowiem mnóstwo informacji o zakonach rycerskich, bogach, innych planetach, zależnościach politycznych itd. ale jakoś nie poświęca już dłuższej chwili na to, by jakoś sensowniej je wytłumaczyć...
Ba, nie wytłumaczono nam nawet jak dokładnie działają Fatimy...
Z drugiej strony jednak, fakt, że w serii jest aż tyle niewyjaśnionych zagadnień może tym bardziej zachęcić widza do zapoznania się z oryginałem.
Fabuła jest również na tyle zgrabnie poprowadzona i spójna, że potrafi wciągnąć nawet pomimo wszystkich tych niedopowiedzeń.

Postacie niestety potraktowano również nieco po macoszemu. Co prawda widać jakieś tam próby bliższego przedstawienia ich charakterów, jednak ostatecznie giną one w gąszczu innych informacji. Najlepiej prezentuje się Sopp - jego postaci poświęcono stanowczo najwięcej roboty.
Z relacjami między bohaterami źle nie jest,  jednak chwilami odnosiłem wrażenie, że są one nieco naciągane. Może to być kwestia tego, że jest to zaledwie niewielki wycinek dużo większego uniwersum, ale mimo wszystko niektóre powiązania między bohaterami wydały mi się nieco nazbyt sztuczne i wymuszone.
Najlepiej zdecydowanie wypada przyjaźń Soppa i Voardsa oraz wątek miłosny między Soppem a Lachesis. Te dwie relacje wydały mi się najciekawsze i najlepiej przemyślane.
Odnośnie postaci jeszcze - zapewne zauważyliście, jak udziwnione mają imiona i nazwiska, prawda? Redaktorzy "Losżki Szyderców" w "Arigato" bardzo trafnie stwierdzili, iż powstały one chyba z losowego uderzania w klawisze połączonego z losowymi wyrazami z języka angielskiego.
No bo naprawdę, ja rozumiem że Japończycy uwielbiają nadawać bohaterom dziwaczne imiona, ale żeby nazwać kogoś "Widok Smalcu"?

O oprawie audiowizualnej tego anime jednak nie można powiedzieć jednego złego słowa. Projekty postaci nie dość, że są niezwykle oryginalne, to jeszcze naprawdę schludne, szczegółowe i przepiękne. Strasznie podoba mi się sposób, w jaki rysowane są w tym anime dziewczęta - delikatne, piękne i pełne wdzięku - prawidłowo. Fanki pięknych chłopców również będą miały na co popatrzeć, bowiem Sopp to iśćie niesamowity bishounen - do tego stopnia, że wygląda jak naprawdę piękna kobieta (co prowadzi do tego, że często za kobietę brany właśnie jest).
Projekty mechów prezentują się po prostu obłędnie. Nie dość, że wyglądają jak zakuci w fantastyczne pancerze rycerze, to jeszcze ich zbroje pełne są detali, cieniowania i innych różnorakich ozdób. Wygląd robotów bardzo kojarzy mi się swoją drogą z tymi z "Escaflowne" czy choćby "Heavy Metal L-Gaim". O ile mi wiadomo, to nad tą drugą serią nawet pracowała ta sama ekipa, która maczała swoje palce przy FSS.
Animacja jest płynna, bez zbytnich oszczędności czy chrupnięć. Szczerze powiedziawszy, pod względem animacji, anime to wypada o wiele lepiej, niż co poniektóre współczesne produkcje. Żal mi tylko trochę, że walka mechów w tym anime była trochu zbyt krótka, bowiem z nieskrywaną przyjemnością zobaczyłbym dużo więcej tak świetnie zanimowanych starć potężnych maszyn.
Muzyka jest wprost zachwycająca. Orchiestralne,  pełne epickości motywy idealnie wpasowują się w fantastyczny świat FSS. Motywy są na tyle dobre, że bardzo przyjemnie słucha się ich również poza samym anime. Głosy aktorów zaś brzmią świetnie i idealnie oddają charaktery bohaterów. Nikt nie brzmi sztucznie i wypowiedzi słucha się naprawdę przyjemnie.
 Przyznam, że największym szokiem był dla mnie głos Soppa. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy widząc tak pięknie narysowaną postać spodziewałem się, iż będzie ona kobitą... a miast tego słyszę u niej głos młodzieńca.

Jak w ostatecznym rozrachunku zatem FSS wypada? Bardzo dużo zależy od tego, w jaki sposób podejdziemy do tego anime. Jeżeli traktować je tylko jako coś, co ma nam narobić smaku na mangę, to sprawdza się wyśmienicie, bowiem zdecydowanie zachęciło mnie do zapoznania się z pierwowzorem.
Jeżeli jednak traktujemy to jako samodzielny film, to jest już średnio. Bo o ile pod wzgledem oprawy audiowizualnej film jest cudowny, tak sporo traci przez nadmiar niedopowiedzeń.
Myślę jednak, że warto dać FSS szansę. Zwłaszcza, jeśli kręcą was klimaty mecha fantasy.
Typ Anime - OVA
Rok produkcji - 1989
Pełny Tytuł: „The Five Star Stories” (Five Star Monogatari)
 Reżyseria: Kazuo Yamazaki
Scenariusz: Akinori Endou
Muzyka: Tomoyuki Asakawa
Gatunek: Super Robot, Fantasy, Romans
Liczba Odcinków: 1
Studio: Sunrise
Ocena Recenzenta: 6.5/10
Screeny:(wybaczcie strzałeczki z reklam "Daily Motion". Nigdzie indziej tego anime nie udało mi się dopaść)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz