środa, 21 sierpnia 2013

Warszawski Zlot Figurkowiczów 16.08.2013-18.08.2013

W dniach 16.08-18.08 tego roku odbył się w Warszawie pierwszy polski zlot kolekcjonerów figurek z "Figurkowa". Nie mogłem oczywiście przegapić tak istotnego wydarzenia, toteż odłożyłem trochu kasy i do Warszawy pojechałem. I muszę przyznać, że było naprawdę rewelacyjnie! Ale po kolei:

Podróż


Z Głogowa wyjechałem o godzinie 23:10 autobusem pospiesznym do Warszawy. Podróż trwała ok. 7 godzin, toteż zmuszony byłem spędzić noc w autokarze, co do najprzyjemniejszych doświadczeń nie należy (spróbujcie się, mając ponad 180cm wzrostu wygodnie ułożyć na tych fotelikach... IMPOSSIBRU).
W każdym razie...
Na Dworzec Zachodni w Warszawie dotarłem ok. godziny 6:30. Początkowo próbowałem znaleźć autobus, który zawiózłby mnie w okolice ulicy "Zajezdnia Wola"  jednak z mizernym skutkiem. Ostatecznie zatem postanowiłem postawić na swoją orientację w terenie (Jak dobrze, że jest lepsza niż ta Masakiego Ando z SRW) i dotrzeć tam na piechotę. Dzięki mapce i pomocy przechodniów udało mi się dotrzeć do swojego schroniska w okolicach 7:30. Okazało się jednak, że pokój, w którym miałem nocować, jest niestety niedostępny, bowiem został zamknięty celem wysprzątania. Na szczęście, zamiast niego zaoferowano mi duży pokój 3-osobowy, tylko dla mnie samego. Jakoże miałem zapłacić tak, jak za pokój jednoosobowy, na propozycję tę przystałem.

Dzień I


Po zakwaterowaniu postanowiłem się skontaktować z resztą ekipy i dowiedzieć się, na którą i gdzie dokładnie planowane jest spotkanie. Miało to być o 15tej na tzw. "Patelni".
W okolicach 15tej wybrałem się na tramwaj... dobrze, tylko gdzie ta cała Patelnia się znajduje? Skontaktowałem się ponownie z Agon i zapytałem, czy jechać mam w kierunku centrum czy starówki. Centrum.
Gdy do Centrum już dotarłem, zacząłem rozglądać się za resztą ekipy. Niestety, nawet po 30 minutach tułaczki nie udało mi się ich namierzyć. Stąd też ponownie napisałem do Agon, by dopytać się dokładnie gdzie są (przepraszam ją od razu i dziękuję bardzo za cierpliwość). Dostałem od niej numer do hipo i dalej już wszystko poszło łatwo. Hipo bardzo ładnie naprowadziła mnie na właściwą drogę, dzięki czemu szybko udało mi się dotrzeć do reszty. Czekali w pasażu handlowym, w "Komikslandii".
Po zapoznaniu się ze wszystkimi postanowiłem spytać jeszcze, czy jest możliwość wyrobienia sobie przypinek z własną grafiką. Okazało się, że jest, ale obecnie nie ma w sklepie osoby tym się zajmującej. Podziękowałem zatem uprzejmie i wraz z resztą grupy opuściliśmy sklepik.
Pierwszym miejscem, jakie wspólnie odwiedziliśmy były "Złote Tarasy". Udaliśmy się tam celem wszamania czegoś dobrego. Większość wzięła sobie mini zestawy sushi, pozostali zaś chiński makaron.
Also - uczyłem się jeść pałeczkami. To niezmiernie trudne i wymagające skupienia zajęcie... rzekłbym, że trudniejsze, niż budowanie Gunpla... Koniec końców, jakoś sobie poradziłem. Jestem z siebie tak bardzo dumny *śmiech*.
Przy stole czas płynął nam na radosnych rozmowach na temat gier, anime, pairingów itd. Powymienialiśmy się opiniami na temat poszczególnych postaci, zastanawialiśmy się czemu Nintendo wprowadziło durnego region blocka na 3DSa, czemu Ace Attorney 5 doczeka sie tylko wydania jako DLC, czy też z jakiej racji Hatsune Miku pojawia się w "Super Robot Taisen UX" Miałem też okazję zobaczyć, jak wyglądają gry pokroju "Project Diva" czy "Project X Zone". Dowiedziałem się również od frickenchicken, że Zengar Zonvolt z "Super Robot Taisen" jest w istocie nazywany przez wszystkich w "PxZ" "Szefem" i że z większością postaci ma rewelacyjne dialogi.
Kolejnym punktem programu był wypad do Carrefoura, celem zakupu żarełka na drogę itd. Sam osobiście nic nie kupiłem (wszystko na gadżety chomikowałem), ale potowarzyszyłem Unnunoctium w jego zakupach.
Potem postanowiliśmy wybrać się na miasto, połazić trochę, a przy okazji zahaczyć też o sklep "Yatta".
"Yatta" okazała się być dużo mniejsza, niż się spodziewałem. Myślałem, że rozmiarami będzie zbliżona do porządnego empika, a tymczasem okazała się być niewielkim sklepikiem rozmiarów niedużej apteki. Okazało się też, że nie mają jak wyrobić przypinek z własną grafiką... nie mieli też Alteisena z "Super Robot Taisen", którego tak bardzo chciałem kupić. Mieli jednak parę innych rzeczy, które mnie zainteresowały. Kupiłem kilka tomików mang - "Spice and Wolf" tom 1, "Slayers" tom 1, "Cowboy Bebop" tom 1 oraz "Neon Genesis Evangelion" tom 2.
Miałem też okazję odbyć całkiem przyjemną rozmowę ze sprzedawcą. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie tym, że kojarzył kilka starszych, mniej znanych serii, jak choćby "All Purpose Cultural Cat Girl Nuku Nuku". Wychodząc zapytałem go jeszcze, czy nie kojarzy może Dangaioha albo GaoGaiGara. Okazało się jednak, że nie.
Wychodząc minęlismy dwóch fanów, którzy akurat przyszli do Yatty rozejrzeć się za czymś ciekawym. Jak się później okazało, byli to Ska-Cze i Szczekus. Najbardziej rozbawił mnie fakt, że udało im się nas rozpoznać przez to, że usłyszeli jak rozmawiałem ze sprzedawcą Yatty o tak obskurnych w Polsce seriach jak Dangaioh, czy GaoGaiGar właśnie. Cofnęliśmy się więc szybko do Yatty, by się z nimi spotkać i razem ruszyliśmy w kierunku KFC.
Tam ponownie rozsiedliśmy się całą ekipą przy jednym stoliku i prowadziliśmy rozmowy na temat róznorakich anime, figurek, gier itd. Postanowilismy w pewnym momencie powyciągać figurki i pluszaki, które mieliśmy przy sobie i zmontować z nich swoisty "Ołtarzyk". Mieliśmy tam nendoroida Homury, pluszowego Aladyna, petity róznorakich postaci... sam wyciągnąłem swoją EVĘ-01 od YAMATO... wyobraźcie sobie moje zdumienie, kiedy niemal wszystkie dziewczyny na widok robota stwierdziły, że chcą go pomacać *śmiech*. Udostępniłem im Evangeliona do "badania". Ale był szał... Najbardziej zniszczył mnie moment, w którym dziewczęta postanowiły ustawić ręcę 01ki w taki sposób, by utworzyły one serduszko... Shinji byłby zdruzgotany *śmiech*
Wyobraźcie sobie jeszcze, jak wyglądał cały ten ołtarzyk... wszędzie figurki moe dziewczątek, a pośród nich... EVA. Wyglądało to do tego stopnia komicznie, że aż nie mogłem się powstrzymać, i stwierdziłem "EVA zgarnia wszystkie laski".
Nie muszę chyba mówić, że nasze cudaczne wygłupy przyciągały spojrzenia siedzących naokoło klientów? Najbardziej w pamięć zapadło nam, w jaki sposób jedna z babuń przebywających aktualnie w KFC określiła nasze ołtarzyki - "Ale to jest... WSPANIAAAAŁE".
W okolicach godziny 22giej ekipa odprowadziła mnie na tramwaj, po czym rozeszliśmy się.
W schronisku przeczytałem sobie jeszcze Evangeliona i Spice and Wolf, po czym poszedłem w kimę. Następnego dnia mieliśmy spotkać się ponownie na patelni, w okolicach 14tej. Zaplanowałem sobie przybyć tam wcześniej, aby wyrobić sobie swoje przypinki.

Dzień II


Następnego dnia obudziłem się w okoliach 10tej nad ranem. Wstałem, ogarnąłem włosy, ubrałem się i szybko coś zjadłem. O godzinie 12tej byłem już gotowy do wyjścia i udałem się na tramwaj.
Do "Komikslandii" przybyłem w okolicach 12:45. Ku mojemu zaskoczeniu, prócz mnie wcześniej postanowili przybyć również Szczekus, Ska-Cze i Unnunoctium. Wraz z nimi przybył też brut_all, który dotarł do Warszawy zeszłej nocy. Razem weszliśmy do Komikslandii.
Tym razem miałem więcej szczęścia, bowiem osoba wyrabiająca przypinki była akurat w sklepie. Poprosiłem zatem, czy nie mógłbym wraz z nią udać się na zaplecze, celem wskazania, jakie ilustracje na przypinkach chciałbym mieć. Dowiedziałem się, że klientom na zaplecze wchodzić nie wolno, ale że tym razem zrobi ona wyjątek i pozwoli mi wleźć i pomóc w tworzeniu przypinek. Oddałem zatem pendrive i weszliśmy na zaplecze.
Pani wyrabiająca przypinki była niezwykle zaskoczona, gdy zobaczyła, jakie postacie na nich chciałbym mieć. Na widok Lime i Cherry z "Saber Marionette J", Galdena z "Ryu Knighta", czy też Guyvera stwierdziła, że już dawno nie spotkała osoby, która by kojarzyła tak stare i niszowe serie, z jej dzieciństwa. Mogłem dzięki temu poprowadzić z nią bardzo przyjemną i ciekawą rozmowę na temat staroszkolnych serii właśnie. Co jeszcze fajne, po tym jak oddała wydrukowane obrazki swojemu współpracownikowi, by zrobił z nich przypinki, powiedziała nawet "Masz tutaj prawdziwe przypinki z mojego dzieciństwa".
Inni klienci widząc, że nakupiłem aż tyle przypinek byli pod niemałym wrażeniem... naprawdę tak rzadko zdarza się, żeby ktoś kupował 18cie Custom przypinek?
Po tym jak wyrobiłem sobie przypinki zaczekaliśmy jeszcze na Szczekusa, który postanowił kupić sobie tomik mangi.
Na zewnątrz sklepu czekała już na nas reszta ekipy z hipo na czele. Dołączyła do nas również Alzhara. Hipo przyniosła mi zamówione u niej wcześniej trzy tomiki mangi ".hack Bransoleta zmierzchu" oraz figurkę "Petit Nendoroid - Phantasmoon Eclipse". Za cały zestaw zapłaciłem 70zł.
Dałem ekipie do obejrzenia również przypinki, które sobie wyrobiłem. Po czym ruszyliśmy w drogę.
Tym razem pierwszym punktem programu było KFC. Co poniektórzy dopiero teraz bowiem mieli jeść śniadanie. Tym razem furorę robiła figma Labrys z "Persony" oraz nendoroid Nozomu z "Sayonara Zetsubou Sensei" należące do frickenchicken. Bardzo dużym wzięciem cieszyła się też Reimu z "Griffon Enterprises" należąca do Szczekusa. Wszyscy byli nią niezwykle oczarowani tym bardziej, że jak na figurkę od Griffona wyglądała naprawe cudnie. Ponownie oczywiście zmontowaliśmy z nich ołtarzyk i swoimi wygłupami przyciągnęliśmy mnóstwo spojrzeń.
Ska-Cze pokazał mi również zdjęcie na którym jego znajomy, pracujący dla Mecha Damashii, miał pokazaną całą swoją kolekcję robotów. Nieźle zaskoczyłem ekipę faktem, że potrafiłem nazwać każdego spośród ponad 70 robotów znajdujących się na obrazku. Goge Yea.
Po wyjściu z KFC udaliśmy się ponownie w kierunku Yatty. Postanowiłem zapytać tam o płytę zespołu "Fire Bomber" z "Macross 7". Jak się niestety jednak okazało, nie mieli oni tej płyty na stanie... W związku z tym postanowiłem kupić sobie trójpłytowe wydanie anime "Puella Magi Madoka Magica" za 130zł. Całkiem dobra cena, za całą serię, biorąc pod uwagę, że płytki z 4, 5 odcinkami chodzą u nas bardzo często za 50zł sztuka.
Po wyjściu z Yatty ekipa nam się nieco podzieliła i pogubiła. Na szczęście szybko udało nam się ponownie zebrać do kupy i razem ruszyliśmy do "Bubble Tea" spróbować słynnej "Bąbelkowej Herbatki".
Muszę powiedzieć, że całkiem to dobre. Może nie jest to coś AŻ  TAK dobrego, jak co poniektórzy zachwalają, ale smakuje całkiem dobrze.
Dziewczyny oczywiście niezwykle rajcowały się ślicznymi obrazkami z shotami, umieszczonymi na wieczkach od kubeczków z herbatą. Nie dziwię im się w sumie, bo całkiem ładne te ilustracje były.
Kolejnym punktem programu był wypad do Łazienek Królewskich, gdzie mieliśmy porobić sobie kilka "poważniejszych" zdjęć grupowych. Po drodze część ekipy narzekała strasznie na to, że tyle łazić trzeba. Zaskoczyło mnie to nieźle, bowiem myslałem, że ludzie przyjechali na ten zlot celem wspólnego chodzenia i wygłupiania się po całej Wawie... a może to tylko ja jestem przyzwyczajony do takiego sposobu spędzania czasu na zlotach?
W każdym razie, gdy dotarliśmy już do Łazienek, część ekipy musiała... udać się do łazienki właśnie. Zatem posłaliśmy tych co trzeba do kibelka, a sami usiedliśmy na trawie by na nich poczekać... z trawy niestety bardzo szybko nas wygoniono i musieliśmy poszukać sobie innego miejsca na siedzenie... Zdążyliśmy przynajmniej obejrzeć epicką scenę z parówką z Nichijou.
Gdy już wszyscy zrobili co trzeba, zaczęliśmy rozglądać się za dogodnym miejscem do robienia zdjęć. Postanowiliśmy strzelić sobie grupówkę na ulicy chińskiej obwieszonej ze wszystkich stron pięknymi lampionami. Zaczęliśmy więc masowo wypakowywać nasze figurki... ludzie na nas strasznie krzywo się patrzyli swoją drogą...ciekawe dlaczego *śmiech*
Udało nam się na szczęście znaleźć kogoś, kto nie przestraszył się bandy cudaków z zabawkami i podjął się misji zrobienia nam wspólnego zdjęcia.
Zrobiliśmy również zdjęcie nieszczęsnemu Nozumiemu z Zetsubou Sensei. Postanowiliśmy jednak, celem uatrakcyjnienia zdjęcia, powiesić go na drzewie. Efekt okazał sie na tyle świetny, że zdjęcie doczekało się zaszczytu bycia jednym ze "Zdjęć Dnia" na MFC.
Link o tutaj:
Nozomi wiszący
Na tym wygłupów nie koniec. Udało nam się bowiem uprosić jednego z ochroniarzy, by pozwolił nam ustawić nasze figurki na jednym z trawników i cyknąć im śliczne fotki. Ponownie EVA-01 w zestawieniu z bandą moe dziewczynek wyglądała przekomicznie.
Nasz ołtarzyk trawnikowy przyciągnął oczywiście masę spojrzeń. Ludzie byli naprawdę zainteresowani tym, co wyprawiamy... cóż, nie często można zobaczyć bandę cudaków z zabawkami na świeżym powietrzu.
Następnym punktem programu było zwiedzanie starówki. Zatrzymaliśmy się na chwilę pod Kolumną Zygmunta, bowiem jak się okazało, minęliśmy się w Łazienkach z Silvery, która również chciała dołączyć do wspólnego łażenia po Warszawie. Gdy już do nas dotarła, ruszyliśmy razem w stronę rynku. Przez całą drogę oczywiście nadal prowadziliśmy rozmowy na temat wszystkiego dosłownie. Cieszyłem się, że dołączyła do nas Silvery, bowiem w końcu miałem z kim poważniej pogadać na temat Gundamów, SRW i innych robotów.
 Po drodze musielismy w pewnym momencie pożegnać się z Fugu, bowiem odjeżdżał jej ostatni autobus. Po tym jak już wszyscy ją wyhugali, ruszyliśmy w dalszą drogę.
Kolejnym miejscem, które chcieliśmy odwiedzić, był klub "Level Up". Tutaj jednak pojawił się kłopot - do klubu mogli wejść tylko pełnoletni. Z racji tego, że część ekipy była jednak nieletnia, postanowiłem darować sobie wejście do klubu i dotrzymać im towarzystwa. To samo zrobiły także hipo i Silvery. Początkowo pozostałą częścią grupy planowaliśmy wybrać się do baru sushi, jednak było tam dla nas za mało miejsca. Ostatecznie zatem posiedzieliśmy chwilę na dworze przed klubem i pogadaliśmy, po czym ruszyliśmy w kierunku centrum. Planowaliśmy z początku udać się do Złotych Tarasów, jednak ostatecznie nie starczyło nam na to czasu, postanowilismy zatem zahaczyć o jakiś spożywczak i rozejść się do domów. Następnego dnia postanowiliśmy spotkać się wcześniej z racji tego, że duża część grupy miała mieć transport powrotny w okolicach 15tej.


Dzień III



Spakowałem się, oddałem klucz do pokoju i wyszedłem. Na "Patelni" byłem w okolicach umówionej godziny 10tej... problem w tym, że nikogo poza mną nie było. Jak się potem okazało, ekipa najzwyczajniej w świecie trochę się spóźniła. Dotarli ok. godziny po mnie i ruszyliśmy w kierunku KFC.
I tak, oczywiście znowu było budowanie ołtarzyków i cudowanie z figurkami, a jakże. Tym razem jednak mieliśmy dodatkową atrakcję w postaci chatki z "Shingeki no Kyojin", którą Yavi dostała na urodziny. Jajcarski był Rivaille (czy jak go tam zwą) wyglądający z okienka.
Cały pozostały czas do wyjazdów spędziliśmy siedząc, gadając i rysując. Ileż arcydzieł żeśmy natworzyli. Widząc jak rysuje Kuro np. stwierdzam oficjalnie, że moje bazgrolenie to zaledwie zabawy raczkującego dziecka...
W okolicach godziny 14tej zaczęliśmy się zbierać. Zostałem odprowadzony przez ekipę na przystanek autobusowy i po czułym pożegnaniu ruszyłem w swoją stronę.


Burżuj Tiem! - zdjęcia łupów


Phantasmoon Petit Nendoroid

Madoka Magica - wydanie 3-płytowe




Mangi

Przypinki
 Wszystkie 19
 Basara, Arcueid, Paffy, Eila
 Cherry, Gai&Mikoto&Genesic GaoGaiGar, Guyver, Galden
 Iczer-1&Iczer-2, Big O, Lime, Mylene F. Jenius
 Ayanokouji Rem, Makoto, Ruri, Zero&Ciel&Kopia-X
Devilman, Noel, Ayanokouji Rem

Kilka zdjęć ze zlotu:


EVA ZGARNIA WSZYSTKIE LASKI!!!




Harem Aladyna



DAT FACE

Herbata Bąbelkowa

Grupowe zdjęcia
 EVA tak bardzo pasuje...

PICTURE IS UNRELATED!












4 komentarze:

  1. Wheeeeee, fajne łupy i zdjęcia. I serio po raz pierwszy próbowałeś jeść coś pałeczkami? o.O"

    Strasznie często zasiadaliście zjeść w KFC. XD Ale z tego co opisujesz to myślę, że był to fajny zjazd. Mam nadzieje, że na następny przyjadę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować. Sam jestem bardzo zadowolony zwłaszcza ze Phantasmoon, Madoki i przypinek
      Może nie po raz pierwszy, ale pierwszy raz od dawna bardzo.

      No KFC było takim jakby conplace xD. A zjazd naprawdę fajny. Świetni ludzie i atmosfera.
      Wpadaj, wpadaj, fajnie będzie.

      Usuń
  2. to nie był harem aladdina, to był harem tomy - widzisz ile dziewuszek przed nim siedzi? xD

    OdpowiedzUsuń