środa, 23 października 2013

Inżynieria genetyczna, złowroga organizacja i potężne roboty - "Hades Project Zeorymer" (1988)

Dziś przyjrzymy się serii, która nawet na /m/, gdzie staroszkolne mechy są uwielbiane, odbierana jest z mieszanymi odczuciami. Co poniektórzy mają ją za serię świetną, inni znowuż za tragedię, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. O czym będzie dzisiaj mowa? O jednym z najbardziej przekoksanych a niszowych zarazem mechów w historii. Oto przed państwem (nie)sławny "Zeorymer".

Przyszłość. Organizacja znana pod nazwą "Hau Dragon" postanawia przy użyciu potężnych maszyn przejąć władzę nad światem. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z jej planem. Okazuje się bowiem, że w szeregach organizacji znajduje się zdrajca, któremu udaje się w porę pokrzyżować jej plany i ukraść jej najpotężniejszą broń - mecha znanego jako "Zeorymer Niebios". Sam jednak niedługo potem zostaje zabity.

Mija 15 lat. Młody chłopak - Masato Akitsu - ucieka ulicami miasta przed grupą ubranych w garniaki napastników. Niestety, zostaje zapędzony w ślepą uliczkę, pojmany i wtrącony do celi. Jakby tego było mało, dowiaduje się, że tak naprawdę jego rodzice byli jedynie agentami, specjalnie wynajętymi aby go wychować. Opuszczony przez wszystkich Masato załamuje się. Nie ma pojęcia dlaczego spotkał go taki okrutny los.
Nie jest to jednak koniec zmartwień dla naszego bohatera. Jak się bowiem okazuje, po 15 latach spokoju, organizacja Hau Dragon postanowiła ponownie spróbować zawładnąć nad światem, a przy okazji zemścić się na zdrajcy i odzyskać skradzionego Zeorymera. No tak, tylko że jak można zemścić się na kimś, kto już nie żyje? A no okazuje się, iż zdrajca ów przewidział swą śmierć i przygotował specjalny plan na jej wypadek.
Tymczasem Masato udaje się uciec... tak mu się przynajmniej wydaje. Trafia bowiem do podziemnego hangaru, w którym znajduje się - no, zgadnijcie? - słynny "Zeorymer Niebios", który jak się okazuje należy do tych samych typków, którzy naszego bohatera wcześniej porwali. I to właśnie Masato, wraz z piękną i tajemniczą Miku, będą jego pilotami. Ich zadaniem będzie powstrzymać organizację Hau Dragon, co jak nietrudno się domyślić do najłatwiejszych należeć nie będzie. Jak Masato poradzi sobie z tak poważną misją? Zwłaszcza, że nigdy wcześniej za sterami potężnego robota nie siedział...

Już na wstępie należy zaznaczyć, że "Zeorymer", pod względem fabularnym, oryginalny w żadnym razie nie jest. To typowa historia o nastolatku, który pewnego dnia dowiaduje się, iż jest jedyną osobą, która może przy użyciu potężnego mecha powstrzymać zapędy złowieszczej organizacji. Obowiązkowo dostaje też piękne dziewczę jako pomagiera. I tak przez kolejne 4 odcinki obserwujemy jego zmagania z kolejnymi wojownikami nasyłanymi przez wspomnianą złowieszczą organizację. Typowy schemat dla anime z gatunku "Super Robot". Wydarzenia następują po sobie bardzo szybko i są szczerze powiedziawszy dość przewidywalne... choć, praktycznie pod koniec anime, zdarzyła się jedna scena, która mnie zaskoczyła.
Podobał mi się także fakt, że w anime pojawia się narrator, który na modłę anime z lat 70tych z niezwykłym wprost zaangażowaniem streszcza nam, co wydarzyło się w poprzednim odcinku oraz komentuje wydarzenia i zadaje widzom pytania.

Spotkałem się z opiniami, iż bohaterowie w "Hades Project Zeorymer" to pozbawione wyrazu, płaskie jak kartka charaktery, które niczym charakterystycznym się raczej nie wyróżniają. Po części jest to prawda, jednak właśnie tylko po części. Jeśli dokładnie zwróci się uwagę na to, co w anime jest nam powiedziane, to szybko zauważymy, że prostota ta jest wyraźnie uzasadniona. Co więcej - stanowi ona kluczowy element fabuły. By zbytnio nie spoilerować, wspomnę tylko, że charaktery poszczególnych bohaterów również zostały poniekąd "zaplanowane" przez wspomnianego zdrajcę i mają istotny związek z jego planem.

Wiem również, że co poniektórzy narzekają niezwykle na oprawę audiowizualną tego anime. Używają argumentów pokroju "Walki mechów są mało spektakularne", "Projekty postaci się zestarzały", "Muzyka jest słaba" i tak dalej. Podsumuję to może krótkim, ale dosadnym - gówno prawda. Akurat oprawa audiowizualna w "Hades Project Zeorymer" jest niezwykle spektakularna i działa tylko na korzyść tego anime. Projekty postaci są schludne i szczegółowe, warte uwagi są zwłaszcza stroje noszone przez członków Hau Dragon - ich projekty są naprawdę ciekawe i warto zawiesić na nich na chwilę oko.
Projekty maszyn również są niezwykle oryginalne i zjawiskowe. Pełne ornamentów, fantazyjnych udziwnień na pancerzach i ciekawych rodzajów uzbrojenia. Na figurkę "Zeorymera" poluję od dość dawna i mam nadzieję, że uda mi się ją w końcu kiedyś dopaść.
Animacja prezentuje się rewelacyjnie. I w tym momencie kieruję zapytanie do tych, którzy na walki mechów narzekali - co wam konkretnie w nich nie pasuje? Poprowadzone są ciekawie, pięknie zanimowane, pełne rozbłysków, eksplozji, płomieni i innch dupereli. Jak to na /m/ mawiamy "Mecha Porn" pełną gębą.
Również animacja postaci zła nie jest. Bohaterowie poruszają się płynnie i nie sprawiają wrażenia drętwych kukieł, którymi ktoś porusza za pomocą żyłek.
Muzyka niezwykle mi się podobała. Utwory są dynamiczne, chwilami pełne patosu i heroizmu. Genialnie brzmi zwłaszcza motyw Zeorymera. Idealnie podkreśla on fakt, że robot ten jest jedyną nadzieją ludzkości na pokonanie Hau Dragon... a zarazem słychać w nim także swoistą nutę niepokoju. Dlaczego tak jest dowiadujemy się niedługo po tym, jak Masato po raz pierwszy zasiada za jego sterami. By nie spoilerować jednak, więcej na ten temat nie wspomnę.
Głosy postaci już mi się niestety średnio podobały. O ile część aktorów spisała się dobrze i udało im się zgrabnie oddać charaktery bohaterów, w których się wcielili, tak druga część nie popisała się zbytnio i ich postacie brzmią dość drętwo. I pół biedy, jakby drętwo brzmiały tylko postacie, które niczego nie pilotują, ale kilku bohaterów do których mam zażalenia, to piloci potężnych super robotów. Jak można brzmieć sztucznie, kiedy siedzi się za sterami bojowej maszyny?


Jak w ostatecznym rozrachunku zatem "Zeorymer" wypada? Czy jest to arcydzieło, czy też może porażka na całej linii? Sądzę, że prawda tkwi gdzieś po środku. Nie jest to ani anime genialne, ani fatalne. Jest to moim zdaniem solidny średniak, któremu warto dać szansę i wyrobić sobie o nim własną opinię. Zdecydowanie nie zgadzam się też z ludźmi, którzy czepiają się jego oprawy audiowizualnej. Powiem szczerze, że podobała mi się ona bardzo i większych zastrzeżeń co do niej nie mam.
Polecam to anime zwłaszcza miłośnikom Super Robotów. Ilość wspomnianego "Mecha Porn" bowiem jest tutaj naprawdę spora i z pewnością zadowoli entuzjastów potężnych maszyn.

Typ Anime - OVA
Rok produkcji - 1988
Pełny Tytuł: „Meiou Keikaku Zeorymer” ("Hades Project Zeorymer")
 Reżyseria: Toshihiro Hirano
Scenariusz: Noboru Aikawa
Muzyka: Eiji Kawamura
Gatunek: Dramat, Super Robot, Psychologiczny
Liczba Odcinków: 4
Studio: AIC
Ocena Recenzenta: 6/10

-"Zeorymer" miał już okazję dwukrotnie (trzykrotnie, jeśli liczymy kiepskie "SRW Gakuen") wystąpić w sadze "Super Robot Taisen". Pojawił się w "Super Robot Taisen MX" na PS2/PSP oraz "Super Robot Taisen J" na GBA. Warta wspomnienia jest również ciekawostka z jego występem związana - jest to jedyne anime, którego twórcy musieli zapłacić za to, by pojawiło się w "Super Robot Taisen". Tak, "Zeorymer" jest strasznie niszowy nawet w Japonii.

-Skoro już przy "Super Robot Taisen J" jesteśmy - w grze tej, jako sekretna jednostka, pojawił się także ulepszony Zeorymer - "Great Zeorymer". Robot ten nigdy nie pojawił się w anime i zobaczyć go można tylko na rysunkach pomysłowych.

-Anime oparte jest na mangowym pierwowzorze, który posiadał kilka dość niecenzuralnych scen gwałtu. Zdecydowanie odradzam i chwała twórcom za to, że z animowanej adaptacji, wspomniane sceny dewiacji zostały wycięte.

Screeny:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz