niedziela, 27 października 2013

Legendarni wojownicy, cybernetyczne "Elfy" i samozwańczy bogowie - "Genesis Survivor Gaiarth" (1992)

Okej, dziś na warsztat bierzemy - zaskoczenie! - kolejną obskurną OVA z lamusa.  Ale, aby było ciekawiej, anime które dzisiaj chcę wam przybliżyć jest aż tak bardzo obskurne, że nawet co poniektórzy nerdowie nie mają pojęcia o jego istnieniu. Cóż takiego Goge tym razem z czeluści internetu wykopał, spytacie? A no anime zwie się "Genesis Survivor Gaiarth" i pochodzi z wczesnych lat 90tych.

W niewielkim domku położonym na odludziu mieszka sobie młodzieniaszek imieniem Ital. Naszego bohatera od najmłodszych lat wychowuje stary android - Randis - który jest jednym z bohaterów "Wielkiej Wojny", która rozegrała się wiele, wiele lat temu. Randis przeczuwa, że panujący obecnie pokój jest jedynie ułudą i dlatego też stara się wyszkolić swego adoptowanego syna na wspaniałego szermierza.
Pewnego dnia ich spokojny żywot zostaje zmącony przez atak "automatycznych żołnierzy", którym przewodzi "Beast Master". Poszukują oni kobiety imieniem "Sakuya". Randis każe Italowi uciekać, podczas gdy sam rusza do walki z agresorami. Jak nietrudno się domyśleć, cybernetyczny wojownik zostaje rozwalony na kawałki, a Ital cudem uchodzi z życiem.
Nasz bohater postanawia pomścić śmierć swego "ojca" i wyrusza na poszukiwania "Beast Mastera" i jego oddziału. Podczas swej podróży spotka starego androida - Zaxona - który całkowicie stracił pamięć oraz piękną rudowłosą chłopczycę - Sahari. Jak się szybko okaże, ich spotkanie nie było tak przypadkowe, jak mogłoby się zdawać, i wspólnie będą musieli stawić czoła ogromnemu niebezpieczeństwu, które zagraża dosłownie całemu światu.

Nie ma co ukrywać faktu, że "Genesis Survivor Gaiarth" do najoryginalniejszych anime nie należy. Jest to kolejna, ograna już historia, o osieroconym chłopcu, potężnym wojowniku z amnezją i pięknej panience, którzy razem ratują świat. Takich historii, lepszych lub gorszych, było już na pęczki.
Fabuła jest dość prosta i - niestety- chwilami nudna i niezwykle przewidywalna.
Najgorzej wypada jednak samo zakończenie, które jest niezwykle rozczarowujące i antyklimatyczne.

Jak z postaciami sprawa wygląda? Jak już wspomniałem, dostajemy tu raczej totalnie oklepaną menażerię. Mamy osieroconego chłopaka, o którego przeszłości nie wiemy praktycznie nic; potężnego androida wojownika, który jednak cierpi na amnezję (jak nietrudno się domyślić, jest on dużo ważniejszą postacią niż na początku jest to pokazane); piękną dziewuszkę, która podkochuje się skrycie w głównym bohaterze... och, mamy też obligatoryjną tajemniczą piękność, która stanowi istotny element fabuły oraz głównego złego... o którym w zasadzie nie można powiedzieć za dużo poza tym, że jest zły.
Relacje między postaciami nakreślone są po łebkach i raczej nie spotkamy tu ciekawego, wybijającego się ponad schematy wątku. Zdarzają się lepsze momenty, tak, ale niestety z reguły są one tak krótkie, że szybko giną w gąszczu monotonii.

Oprawa audiowizualna zła nie jest. Projekty postaci są przyjemne dla oka, podobnie jak i maszyn oraz broni. Bardzo podobały mi się także futurystyczne miasta, jakie można w tym anime zaobserwować. Zaprojektowano je z pomysłem i naprawdę potrafią przyciągnąć uwagę widza.
Animacja jest nierówna. Zdarzają się świetne i efektownie zanimowane sceny walki, zdarzają się jednak również obfitujące w QUALITY momenty, podczas których bohaterowie poruszają się trochę za sztywno. Z tego co mi wiadomo, może to być związane z faktem, że każdy z 3 odcinków tworzyła nieco inna ekipa.
Soundtrack jakiś niezwykle zjawiskowy nie jest, ale znalazło się w nim kilka szybkich i fajnych utworów, które całkiem przypadły mi do gustu. Fani cyberpunkowych klimatów będą pewnie zadowoleni, bowiem zdecydowanie przeważają w tym anime utwory charakterystyczne właśnie dla tego gatunku.
Głosy postaci wypadają całkiem dobrze. Co warto nadmienić - także w dubbingu. Jedyny głos, który średnio mi się spodobał (w obu wersjach językowych) to głos Itala. Był moim skromnym zdaniem nieco zbyt drętwy i chwilami brakło w nim znacznie odpowiednio silnych emocji.
Najlepiej brzmi zaś Zaxon. Poważny, niski głos idealnie pasuje do jego charakteru. Nie zawiodłem się również na jego okrzykach bojowych, które odegrane zostały z odpowiednią dawką emocji i brzmiały przekonująco.

"Genesis Survivor Gaiarth" jest jednym z tych obskurnych anime, w przypadku których nie dziwię się raczej, że zostały szybko zapomniane. Poza oprawą audiowizualną bowiem (która też do najlepszych nie należy) nie ma ono raczej nic interesującego do zaoferowania. W okresie, z którego pochodzi, pojawiło się dużo więcej serii, które popisać się mogły ciekawszymi postaciami i wątkiem fabularnym.
"Gaiartha" polecam głównie zatwardziałym fanom oldschoolu oraz miłośnikom cyberpunku i postapokaliptycznych realiów. Widzowie o innych gustach raczej na seansie z tym anime się wynudzą.

Typ Anime - OVA
Rok produkcji - 1992
Pełny Tytuł: „Genesis Survivor Gaiarth”
 Reżyseria:  Shinji Aramaki, Masayuki Ooseki, Kitazume Hiroyuki
Muzyka: Kazunori Ashisawa
Gatunek: Cyberpunk, Akcja, Science-Fiction
Liczba Odcinków: 3
Studio: AIC, Artmic Studios
Ocena Recenzenta: 4/10

-Seria sprzedała się tak źle, że nigdy nie doczekała się wydania na DVD. Ukazała się tylko na kasetach VHS. Poza Japonią również nie zdobyła zbyt dużej popularności.
Screeny:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz